Zawzięty podróżnik, jakim był Bruce Chatwin, uważał, że wszystkie nieszczęścia ludzkości biorą się stąd, że człowiek prowadzi osiadły tryb życia. Wędrówka, podróże, ruch – oto, co czyni człowieka szczęśliwym. Zatem należy podróżować. Nie wiem, czy wszyscy Polacy czytają zawzięcie Bruce’a Chatwina (obawiam się, że nie), ale chyba wszyscy podróżują. Brajan, właściciel warzywniaka z Białegostoku, lecący ze swą Kariną na wakacje na Bali to zjawisko wyjątkowo częste. Lud pracujący chce pokazać, że ma klasę i kasę. A czy ktoś wybiera się w „gorszych” kierunkach? Chyba jedynie Andrzej Stasiuk, Małgorzata Rejmer i hipsterzy – ruszają do Albanii, Rumunii albo Mołdawii.
Jednak najciekawszą podróż odbył ostatnio Piotr Marecki. Józef Piłsudski kiedyś stwierdził, że Polska jest jak obwarzanek – wszystko, co dobre, jest na obrzeżach. Piotr Marecki podczas swojej eskapady opisanej w książce (reportażu?/ dzienniku podróży?) Polska przydrożna (2020) chciał chyba udowodnić, że to nieprawda. To zdecydowanie Polska B, a nawet C, niekiedy prawie Ukraina – z miejscowości Wielkie Oczy, którą odwiedza narrator już widać, co znajduje się po drugiej stronie granicy. Zresztą, żeby spotkać się z Ukraińcami, Marecki nie musi przekraczać granicy – natrafia na nich często w hostelach pracowniczych w całym kraju.
Piotr Marecki funkcjonował dotąd jako założyciel legendarnego „Ha!artu” i w tej roli odnajdywał się znakomicie. Założone w krakowskim akademiku pismo spełniło/i dalej spełnia ważną rolę w promowaniu młodej literatury (m.in. Witkowski, Chutnik, Shuty) i przypominaniu tej nieco starszej, ale mniej znanej (Czycz, Pankowski). Przy piśmie literackim powstała prężna korporacja wydawnicza, która systematycznie wydaje współczesną prozę, poezję, książki o tematyce filmowej i wiele innych. W tej sferze Mareckiemu i jego ekipie udało się osiągnąć nawet więcej, niż twórcom kultowego „brulionu”. Marecki to niespożyta organizacyjna energia i wiedza z wielu dziedzin. To redaktor, wydawca, kulturoznawca, a także organizator festiwali literackich i sesji naukowych.
W Polsce przydrożnej objawił się jako pisarz i jest to debiut udany. Pierwsze skojarzenie – W drodze Kerouaca. To skojarzenie okazało się nie do końca trafne – Kerouac podróżował w towarzystwie, Marecki jest sam – ta włóczęga to jego specyficzny rozciągnięty na dwa tygodnie wieczór kawalerski. Celem jest objechanie Polski prowincjonalnej. Marecki jest prowincjuszem z urodzenia – i ta prowincja jest w nim, chociaż oczywiście przykryta erudycją i hipsterstwem. Maro swojej prowincji się nie wstydzi – podobnie, jak nie wstydzi się własnej matki: przytacza opis wizyty w rodzinnym domu w Trzcinicy pod Jasłem – kobieta częstuje go rosołem, schabowym oraz mówi gwarowo. Wiejska Matka Polka, kojarząca się z z przydrożną figurą Matki Boskiej, jakich wiele stoi przy polnych drogach.
Książkę wydało Wydawnictwo Czarne i jest to w pełni zrozumiałe – w Polsce przydrożnej jest sporo ze Stasiuka w najlepszym wydaniu, Stasiuka autentycznie zainteresowanego prowincją.
Polska przydrożna to także moja prowincja. Menele, kebaby, frytki, pizza, tanie noclegi dla pracowników fizycznych – znam te klimaty od 2008 roku, kiedy wyruszyłem w swoją pierwszą podróż na spotkanie autorskie do Dzierżoniowa. Co roku docieram do takich wiosek jak Krzeszyce pod granicą niemiecką, Okszów koło Chełma czy Dubiecko pod Przemyślem, Przechlewo koło Bytowa, Osina pod Szczecinem. W 2019 roku odwiedziłem ponad 150 takich wsi i miasteczek. Byłem we wszystkich miejscowościach wymienionych w książce Mareckiego. Miałem spotkania autorskie w Rynie, Reszlu, w Korszach byłem parokrotnie, odwiedziłem Płoty – też tam spałem, tyle że nie w hostelu pracowniczym, a w pokoju gościnnym przy olbrzymiej hali sportowej, odbyłem nawet trening z lokalną drużyną piłkarską. Byłem w Łobzie jesienią zeszłego roku i jadłem w tym samym barze, co Marecki – miałem wrócić w tym roku w ramach Tygodnia Bibliotek, niestety, skończyło się na spotkaniu on-line z powodu pandemii koronawirusa. Jednego razu spałem w Wieluniu w budynku po Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego – wszędzie były jeszcze szyldy z napisem KRUS, a na drzwiach mojego pokoju wisiała tabliczka z napisem: „Księgowość”. Doskonale rozumiem zachwyty Mareckiego nad opuszczonymi stacjami kolejowymi, dziurawymi, zakurzonymi, rzadko uczęszczanymi drogami. Ekscytuje mnie odpryskująca farba na tablicach z nazwami miejscowości, podupadłe popegereowskie budynki, poniemieckie kamieniczki z czerwonej cegły. Szkoda, że Marecki tylko przejechał przez Pasłęk – krzyżackie miasteczko w którym kiedyś spaliśmy z żoną po spotkaniu autorskim w krzyżackiej wieży. Tam o 7.30 widziałem w przydworcowym barze trzy pijaczki z jednej rodziny – babkę, matkę i córkę – wszystkie siedziały przy jednym stoliku i były od rana pijane.
Marecki interesuje się polską prowincją od dawna. W 2009 roku wydał wywiad rzekę Barański. Przewodnik Krytyki Politycznej, w którym odpytywał jednego z najwybitniejszych piewców prowincji – Andrzeja Barańskiego. Reżyser ten stworzył w 2011 roku film „Księstwo” na podstawie mojej powieści Niech żyje wolność. Większość scen kręcona była w Górach Świętokrzyskich. Marecki przyjeżdżał parokrotnie na plan filmu, a nawet zagrał w nim w jednej scen razem ze mną jako piłkarz. Scena ta była kręcona na stadionie Łysicy Bodzentyn. Na plan filmu jechaliśmy z Mareckim i moją żoną przez tak egzotyczne miejscowości jak Wzdół Rządowy i Psary-Podłazy. Marecki bez przerwy się zatrzymywał przy tablicach i kazał mojej żonie Renacie robić zdjęcia. We Wzdole Rządowym fotografowaliśmy nawet lokalnych żuli przed jedynym we wsi sklepem, ale ci nie byli zachwyceni i musieliśmy stamtąd zmykać. Kiedy czytałem Polskę przydrożną, przypomniałem sobie tę metodę Mareckiego.
Literatura podróżnicza przeżywa ostatnio prawdziwy boom. Marecki wybrał się w podróż po polskiej prowincji i to w tej książce pomysł najciekawszy. Nie jest to jakiś projekt badawczy, a swego rodzaju eksperyment literacki – trudno o głęboką analizę prowincji w tym tempie, zapiski są pospieszne, urywane. Sporą część tekstu stanowią wyliczone nazwy mijanych miejscowości i to akurat irytuje, bo nie wiem, czemu służy. Marecki starał się nawiązywać kontakt ze swymi rozmówcami, wchodzić w relacje (na przykład zabiera w podróż gołębie jednego z bohaterów książki), jednak wydaje się w stosunku do tego, czego doświadcza, mocno zdystansowany. Wolałbym, żeby więcej było obserwacji i anegdot, bo te są tutaj najlepsze – książka zawiera wiele smaków czytelniczych, warto odbyć tę podróż z Mareckim po polskich drogach i bezdrożach. Marecki rysuje polską prowincję z grubsza, pospiesznie, jakby nieco niedbale – jest jak Nikifor, malarz-prymitywista.
Piotr Marecki kiedyś stwierdził, że zazdrości mi mojej wiejskiej powieści Niech żyje wolność. Mogę się zrewanżować Mareckiemu, że zazdroszczę mu Polski przydrożnej, to ja powinienem był ją napisać parę lat temu. W zasadzie – napisałem kilka rozdziałów o podobnej treści, które zostały zawarte w księdze piątej mojego cyklu „Księstwo” – Książę bez ziemi, ukazały się nawet w prasie literackiej – ale książka wyjdzie dopiero pod koniec 2020 roku.
Polska przydrożna to nie jest opus magnum polskiej prowincji, raczej szkic do takiego dzieła, ale szkic bardzo potrzebny. A że nie wszystkim się to dziełko spodobało? No cóż, psy szczekają, Marecki jedzie dalej.
Zbigniew Masternak
.,,
O autorze:
.
Zbigniew Masternak (ur. 1978 w Piórkowie) – polski prozaik, autor scenariuszy filmowych, reportażysta. Piłkarz.
Zadebiutował w 2000 na łamach „Twórczości” dwoma opowiadaniami z Księstwa. Księgi drugiej – Niech żyje wolność i Posąg Emeryka. W 2006 ukazał się jego debiut książkowy – powieść Niech żyje wolność(poprawiona wersja Księstwo. Księga druga) oraz druga powieść pt. Chmurołap. Nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się w 2008 trzecia powieść Zbigniewa Masternaka – Scyzoryk. Trzy pierwsze księgiChmurołap, Niech żyje wolność i Scyzoryk, które zostały wydane w jednym tomie w 2011, tworzą wieloczęściowy autobiograficzny cykl pt. Księstwo. W 2014 roku ukazała się księga czwarta cyklu pt. Nędzole, którą zamierza sfilmować Krzysztof Zanussi. Autor zamierza kontynuować cykl Księstwo o kolejne księgi, chce opisać całe swoje życie od dzieciństwa aż po śmierć. W 2009 Masternak napisał scenariusz filmowy pt. Jezus na prezydenta!. Jest także współautorem książki Kino polskie 1989 – 2009. Historia krytyczna oraz noweli filmowej Jezus na prezydenta!, wydanej przez Korporację Ha!art (2010). Jego powieści i opowiadania tłumaczono na język wietnamski, mongolski, macedoński, ukraiński, niemiecki i włoski.