1.
Emigrowanie jest wpisane w ludzki los. Zaczęło się milion, może nawet dwa miliony lat temu w Afryce, gdzie zeszliśmy z drzew. Od tamtej pory ciągle emigrujemy. Powstawały kolejne fale migracyjne. Każda taka fala powodowała zmiany w miejscu, gdzie docierała. Tak było, kiedy homo sapiens zasiedlił tereny zamieszkiwane przez homo neanderthalensis, tak było z Sumerami w Mezopotamii, Ariami w Indiach, Hunami w Europie, Europejczykami w obu Amerykach i Australii. Przybysze często przynosili zagładę starej cywilizacji. A z pewnością – zmiany.
2.
W ostatnich latach ludzie jakby coraz częściej się przemieszczają – powody migracji są zwykle ekonomiczne albo polityczne. Skutkuje to eksploatowaniem tematu emigracji w światowej kinematografii. Spośród najświeższych produkcji zawierających motywy emigracyjne szczególnie ciekawe wydają mi się trzy filmy. Są mi bliskie ze względu na moje związki z krajami, z których pochodzą pokazani w nich emigranci, albo opowiadają o miejscach, które sam poznałem. Pierwszy z nich to “Macondo”. Bynajmniej nie jest to film o fikcyjnej wiosce z powieści G.G. Marqueza, tylko opowieść o czeczeńskim chłopcu-uchodźcy imieniem Ramasan. Chłopak trafia do obozu uchodźców w Austrii. Czuje się rozdarty pomiędzy czeczeńskimi obyczajami i nowym środowiskiem. Chciałby przeżywać beztroskie dzieciństwo, jak wiedeńscy rówieśnicy, ale nie może. Wedle prawa austriackiego jest dopiero dzieckiem, ma 11 lat. Według czeczeńskiego obyczaju jest już prawie dorosły i powinien zastąpić ojca, który zginął podczas walk z Rosjanami w Starym Kraju. Chłopak widzi, jak niektórzy z jego czeczeńskich przyjaciół starają się brać odwet na bogatym zachodnim społeczeństwie, np. kradnąc samochody. Z drugiej strony obserwuje, jak bogaci ludzie wykorzystują w pracy nieletnich robotników-imigrantów. Ramasan stara się pogodzić te impulsy ze swym kodeksem moralnym. Ale z mroków pamięci wydobywa tylko złe wspomnienia – jak choćby widok czołgów strzelających do jego bliskich. Jego dzieciństwo zdecydowanie nigdy nie było beztroskie. Fabuła filmu w reżyserii Iranki Sudabeh Mortezai zdaje się otwarta – historia życia młodego Ramasana może potoczyć się w dowolnym kierunku – nie wiadomo, czy kiedyś to on będzie ofiarą czy agresorem? Jego dotychczasowy los może okazać się prologiem tragedii, albo złym początkiem szczęśliwego końca. Poznałem wielu młodych Czeczenów, gdy studiowałem – najpierw w Lublinie, potem we Wrocławiu. W Lublinie był ośrodek dla uchodźców z Czeczenii – pamiętam, że ciągle były z nimi kłopoty, nie chcieli się asymilować, nie rozumieli naszych zwyczajów. Znacznie lepiej radzili sobie młodzi Czeczeni we Wrocławiu – byli to głównie studenci. Zapamiętałem ich jako lojalnych przyjaciół. Oba kontakty – i lubelski, i wrocławski, urwały się po studiach i stanowią historię otwartą – podobnie, jak w przypadku losów Ramasana.
Kolejny interesujący film to wyprodukowana w 2013 r. „Złota klatka” (La jaula de oro) w reżyserii Diega Quemady-Dieza. Film opowiada o nastolatce z Gwatemali imieniem Sara. Dziewczyna obcina włosy i przebiera się za chłopaka. Wraz z przyjaciółmi – Samuelem i Juanem – wybiera się w karkołomną podróż do Los Angeles. Podobnie jak wielu innych mieszkańców ich biednego kraju mają nadzieję na lepsze życie w USA. Lepsze życie, które znają jedynie z telewizji. Mimo odmalowania kolorytu lokalnego stwierdzamy uniwersalizm tej historii – przecież takie bariery próbowali sforsować mieszkańcy dawnego NRD (mur berliński), Albańczycy z Kosowa, uciekający do Włoch, Afrykanie chcący przedostać się przez Ceutę do Hiszpanii, Koreańczycy z Północy szukający ratunku na Południu. Wszyscy ci ludzie pędzą desperacko ku lepszemu życiu, to ważny motyw emigrowania, ekonomia obok polityki są zwykle głównymi motorami napędowymi emigrantów. Często nie zdają sobie sprawy, że może ich spotkać los równie trudny, jak w miejscu, z którego uciekają. Sarze i jej towarzyszom ta espada przynosi z jednej strony gniew i rozgoryczenie, z drugiej – uczy ich przyjaźni i lojalności, kiedy muszą się konfrontować ze śmiertelnym zagrożeniem ze strony okrutnych bandytów i zdemoralizowanych przedstawicieli prawa. „Złota klatka” to prawdziwa opowieść drogi, przy którym „W drodze” Kerouaca to historia zramolałego nudziarza. Lubię ten film, bo dobrze poznałem historię tych okolic – Gwatemali, Belize, Meksyku. Żyją tam ludzie udręczeni od pokoleń, od czasów Kolumba, i jeszcze wcześniejszych, azteckich.
Znacznie mniej się dzieje w filmie „Eastern Boys” (2013), wyreżyserowanym przez Robina Campillo, znanego dotąd głównie jako montażystę Laurenta Canteta. To opowieść o bogatym Francuzie Danielu, który obserwuje grupę chłopców ze Wschodu na paryskim dworcu Gare du Nord. Chłopcy zajmują się drobnymi przekrętami, nie gardzą kradzieżą i oszustwem. Daniela nie obchodzą drobne występki młodych emigrantów ze Wschodu – jest zafascynowany erotycznie tylko jednym z nich, Markiem. Odważa się w końcu złożyć mu „ofertę handlową” – ustala stawkę i termin spotkania. Od tej chwili historia toczy się prawie jak w “Pretty Woman”. Ciekawa w tym filmie jest duża świadomość rzemiosła Robina Campillo – reżyser drażni się z widzem, żonglując filmowymi konwencjami. Dzieli swoją opowieść na wyraźne rozdziały, z których każdy realizuje zasady innej konwencji – paradokument, melodramat, thriller. Ale te zabawy formalne nie są najważniejsze – Campillo opowiada kolejną wersją losów młodych emigrantów, która jest uniwersalna. Historia ta jest mi o tyle bliska, że sam przebywałem we Francji na emigracji, o czym za chwilę.
3.
Po polskim wejściu do Unii w 2004 roku za granicę wyjechało, ciągle wyjeżdża, mnóstwo ludzi. Wydawać by się mogło, że nasza kinematografia i literatura będą miały co dokumentować. Tak się nie stało. I nie pomaga w tym fakt, że jeżeli chodzi o pokazywanie życia emigrantów, i w literaturze, i w filmie, mamy dość pokaźny dorobek z poprzednich dekad. Klasycznymi tekstami o Polakach w Stanach Zjednoczonych są powieści Edwarda Redlińskiego – Szczuropolacy”, „Dolorado”, „Tańcowały dwa Michały”. Mrożek napisał „Emigrantów. Jest jeszcze „Szpital Polonia” Krzysztofa Załuskiego.
Z filmów o emigrantach co najmniej dwa zasługują na uwagę. To „Kawalerskie życie na obczyźnie” Andrzeja Barańskiego (1992) na podstawie utworu Życiorysu własnego robotnika Jakuba Wojciechowskiego. Historia rozgrywa się na początku XX wieku. Michał – młody chłopak z Wielkiego Księstwa Poznańskiego – wyruszył w głąb Niemiec w poszukiwaniu roboty. Zatrudniwszy się w fabryce włókienniczej młody robotnik przeżywa na emigracji wiele przygód, głównie erotycznych, ale nie one są najważniejszym motywem filmu – przede wszystkim otrzymujemy tutaj panoramę robotniczego życia tamtej epoki.
Drugim ważnym filmem o emigracji, już nieco bardziej współczesnej jest „Szczęśliwego Nowego Yorku” (1997) w reżyserii Janusza Zaorskiego. To adaptacja utworów Edwarda Redlińskiego – powieści „Szczuropolacy” i dramatu „Cud na Greenpoincie”. Główni bohaterowie tej produkcji to sześcioro polskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych, wywodzących się z różnych środowisk w Starym Kraju. Oderwanie od tradycji, nieznajomość języka i realiów amerykańskiego życia skutkują postępującą izolacją przybyszów znad Wisły. Zaorski – mimo komediowej konwencji – stworzył dość drastyczny portret polskiej emigracji zarobkowej.
Po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej staliśmy się głównym dostarczycielem rąk do pracy na rynkach Zachodnich. Niestety, nie chcemy o tym opowiadać w naszej literaturze i filmach. Poza serialem „Londyńczycy” w zasadzie nikt się tym tematem nie zajmował. Serial „Londyńczycy” jest ważny przede wszystkim dlatego, że w ogóle powstał. Jednak kto kiedykolwiek przebywał za granicą, ten wie, że obraz przedstawionej w nim emigracji jest mocno cukierkowy, a wiec – przekłamany.
Podczas festiwalu filmów dokumentalnych NURT w 2012 r. obejrzałem dokument Witalisa Kulczyckiego – „Made in Poland 6. Niezwykli emigranci” (2011), który jest jedną z nielicznych prób filmowego ujęcia emigracji zarobkowej młodych Polaków. Efektownie zmontowane sceny kaskaderskich ewolucji wykonywanych przez bohaterów, których wspólną pasją jest ekstremalna jazda na rolkach, pozwalają w świeży sposób spojrzeć na zjawisko współczesnej emigracji i sposobu radzenia sobie młodych ludzi z trudnymi życiowymi sytuacjami. Na szczęcie, nie muszą kraść na dworcu i się prostytuować, nie żyją w gettcie. Stają się kosmopolitami.
4.
Francja to bardzo ciekawy punkt odniesienia dla Polaków, ze względu na zaszłości historyczne. Pałamy do Francji nieodwzajemnioną miłością od średniowiecza. Od Galla Anonima, przez Sobieskiego, Leszczyńskiego, epokę romantyzmu, przedwojnie i międzywojnie, ba, nawet w czasie stanu wojennego próbowaliśmy trzymać się blisko Francuzów. Andrzej Bobkowski stwierdził kiedyś, że kto zjeździł Francję to tak, jakby zjeździł całą Europę.
Kiedy przebywałem na emigracji we Francji w 2005 roku, sądziłem, że powstanie cały nurt literatury emigracyjnej – tak jak istniał nurt literatury kresowej czy chłopskiej. Ale tak się nie stało. Może boimy się mówić o naszym marnych żywotach w Anglii czy Niemczech? A może jeszcze to dla nas zbyt świeża sprawa? Powieść o tym etapie w swoim życiu pisałem dość długo, przekonany, że zanim ją zdołam skończyć, będzie już mało odkrywcza, bo utworów o podobnej tematyce pojawi się na rynku zatrzęsienie. Nie pojawiły się – książka „Nędzole” ukazała się w lutym 2014 r. i ciągle mówi o zjawiskach słabo opisanych. „Nędzole” to w znacznym stopniu moja biografia. Opowiada o przygodach dwójki młodych Polaków we Francji. Pierwsza część książki to klasyczna powieść drogi. Kojarzy się ze „Złotą klatką” Diega Quemady-Dieza. Część druga to dramat drobnomieszczański. Życie w podmiejskiej dzielnicy Orleanu. Przebywanie w polonijnym kręgu. Można to powiązać z „Macondo” Sudabeh Mortezai. Moi bohaterowie konfrontują się z Francją, ale też z narodowymi stereotypami. To bolesna konfrontacja. Ale niczego tutaj nie odkrywam – takie powieści mogłoby napisać wielu polskich emigrantów. Bardziej starałem się w niej dokumentować niż konfabulować.
5.
Współczesna emigracja i jej skutki społeczne to bardzo ciekawe zjawisko i powinna się doczekać wielu opracowań, nie tylko socjologicznych, ale też – literacko-filmowych. Chęć adaptacji filmowej „Nędzoli” wyraził reżyser Krzysztof Zanussi. Czy doczekamy się na podstawie tej książki filmu, który opowie prawdę o współczesnych polskich emigrantach? Czy nawiąże tym dziełem do tak dobrych filmów, jak „Złota klatka”, „Eastern boys” czy „Macondo”? Albo do dzieł znanych z polskiej kinematografii – „Kawalerskiego życia na obczyźnie” czy „Szczęśliwego Nowego Yorku”? Uważam, że polscy emigranci zasługują na swój wierny filmowy portret.
…
Zbigniew Masternak
…
O autorze:
Zbigniew Masternak (ur. 1978 w Piórkowie) – polski prozaik, autor scenariuszy filmowych, reportażysta. Piłkarz.
Zadebiutował w 2000 na łamach „Twórczości” dwoma opowiadaniami z Księstwa. Księgi drugiej – Niech żyje wolność i Posąg Emeryka. W 2006 ukazał się jego debiut książkowy – powieść Niech żyje wolność(poprawiona wersja Księstwo. Księga druga) oraz druga powieść pt. Chmurołap. Nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się w 2008 trzecia powieść Zbigniewa Masternaka – Scyzoryk. Trzy pierwsze księgiChmurołap, Niech żyje wolność i Scyzoryk, które zostały wydane w jednym tomie w 2011, tworzą wieloczęściowy autobiograficzny cykl pt. Księstwo. W 2014 roku ukazała się księga czwarta cyklu pt. Nędzole, którą zamierza sfilmować Krzysztof Zanussi. Autor zamierza kontynuować cykl Księstwo o kolejne księgi, chce opisać całe swoje życie od dzieciństwa aż po śmierć. W 2009 Masternak napisał scenariusz filmowy pt. Jezus na prezydenta!. Jest także współautorem książki Kino polskie 1989 – 2009. Historia krytyczna oraz noweli filmowej Jezus na prezydenta!, wydanej przez Korporację Ha!art (2010). Jego powieści i opowiadania tłumaczono na język wietnamski, mongolski, macedoński, ukraiński, niemiecki i włoski.
…
Książki
Księstwo. Księga druga (wydana własnym sumptem, Wydawnictwo i Drukarnia Eurosystem, Wrocław 2005)
Niech żyje wolność (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Wigilia pana Wiktora (opowiadanie w: Nasze polskie wigilie, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Chmurołap (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Scyzoryk (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2008)
Mój syn będzie piłkarzem (opowiadanie w: Ludzie, miasta, Korporacja Ha!art, Kraków 2008)
Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna (autor eseju: Jańcio Wodnik Jana Jakuba Kolskiego, czyli u Pana Boga za piecem, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010)
Jezus na prezydenta! Nowela filmowa (Korporacja Ha!art, Kraków 2010)
Księstwo. Trylogia młodzieńcza (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2011)
Co piłka robi z człowiekiem? Młodość, futbol i literatura – antologia, współautor (Wyd. Miejskie Posnania, 2012,)
Nędzole (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2014)
Ekranizacje i adaptacje
W 2003 roku został zrealizowany film Wiązanka w reżyserii Cezarego Fili (adaptacja przedostatniego rozdziału powieści Niech żyje wolność).
Na podstawie opowiadania Stacja Mirsk (pierwszy rozdział powieści Scyzoryk) w 2005 powstał film w reżyserii Roberta Wrzoska, którego Masternak był współproducentem. Film ten otrzymał Grand Prix na IX Krakowskim Festiwalu Filmowym „Krakffa” i był emitowany w Telewizji Kino Polska oraz w Canal Plus.
Jesienią 2010 reżyser Andrzej Barański zrealizował film Księstwo na podstawie trzech debiutanckich powieści Masternaka: Chmurołap, Niech żyje wolność, Scyzoryk. Polska premiera filmu odbyła się 9 czerwca 2011 podczas 36. FPFF w Gdyni, w sekcji Panorama Polskiego Kina. Premiera światowa odbyła się 4 lipca 2011 podczas 46. MFF w Karlovych Varach – film pokazano w konkursie głównym.