Przyjęło się, że to właśnie w Zaduszki ze szczególnym sentymentem wspominamy zmarłych muzyków jazzowych. Jazz był najbliżej życia i najlepiej realizował się w improwizacjach podczas niekończących się Jam Sesions. W latach stalinowskich traktowany, jak zakazany owoc, rozkwitł w Polsce po październikowej odwilży. Jednym z najbardziej niezwykłych przedstawicieli polskiego jazzu był młodo i tragicznie zmarły Krzysztof Trzciński – Komeda. Jego nostalgiczna, pełna melancholii i dramatu muzyka zyskała światową sławę. Powraca do nas nie tylko przy okazji okolicznościowych wspomnień. Jak wolność, która wymknęła się cenzurze i szarości życia.
A. Rybczyński
Obraz: Zbigniew Kresowaty