Dziesięć dni przed Bożym Narodzeniem zima na dobre króluje w Toronto. W nocy mamy kilkunastostopniowe mrozy, a miasto, a szczególnie jego okolice na zachód i północ, zostało zasypane grubą warstwą śniegu. Tak jest co roku. Otaczajace Ontario Wielkie Jeziora stwarzają szczególne warunki atmosferyczne, wywołujące obfite opady śniegu. Zwykle trwają one wiele godzin i miasto zwalnia obroty, czekając na koniec zamieci. Wyjeżdżają wtedy na ulice i autostrady całe kolumny ciężkiego sprzętu do odśnieżania, a mieszkańcy chwytają za szufle i łopaty, by oczyścić chodniki i odkopać samochody. Do dobrego tonu należy narzekanie na męczącą i trwająca zawsze za długo zimę, chociaż trzeba przyznać, że wszyscy zwykle dobrze sobie radzą: na drogach, w miejskiej komunikacji i w codziennej gonitwie z domów do pracy, szkoły i innych obowiązków. Kiedy śniegu nazbiera się zbyt wiele, na główne ulice wysyłane są konwoje ciężarówek, na które bardzo sprawnie i szybko ładuje się zlodowaciałe hałdy i wywozi poza Toronto. Można spokojnie czekać na kolejną zawieję.
.
Video autorstwa Aleksandra Rybczyńskiego, z muzyką Tomasza Trzcińskiego.
.
.