Stukilometrowa wycieczka poza Toronto jest w Kanadzie niewielką przejażdżką, kontynentalne odległości są ogromne i dystans wszyscy mierzą na czas: mówi się “to dwie godziny jazdy”, co zwykle oznacza około dwustu kilometrów. Pewnie z tego też względu na targ w St. Jacobs przyjeżdżają tysiące ludzi, z bardzo rozległej okolicy. St. Jacobs leży w sercu części Ontario, zamieszkałej przez Amiszów. Można często minąć tam, zaprzężone w konie, charakterystyczne bryczki, jasny dowód na rezygnację społeczności Amiszów z wszelkich wynalazków techniki.
Parking targu w St. Jacobs wypełniają jednak tylko samochody i autokary. Podenerwowani kierowcy krążą mniej lub bardziej cierpliwie, czekając, aż zwolni się miejsce.
Przyjechaliśmy na miejsce późno i jakoś udało się nam zaparkować. Sprzedawcy przyjeżdżają z całego Ontario, największą jednak atrakcją są stragany Amiszów. Krótka migawka video daje tylko niepełne wrażenie największego w Kanadzie targu, tętniącego życiem, handlem i ciekawością świata, kuszącego rozmaitością produktów, potraw i dóbr.
.
Aleksander Rybczyński
.