Podczas spotkania z Polonią w Toronto profesor Andrzej Nowak, odpowiadając na jedno z pytań stwierdził, że po Smoleńsku nie można odmówić żadnej służby publicznej. Wypowiedź profesora utwierdza w przekonaniu, że tragedia, której Polska doświadczyła 54 miesiące temu dramatycznie zmieniła pozycję naszej ojczyzny w świecie. Staliśmy się bezbronni, bezwolni, skazani na uczestniczenie w politycznej grze, której stawką jest niepodległość i suwerenność.
Profesor mówił w swoim imieniu, ale jego skromna odpowiedź na pytanie, czy zgodziłby się kandydować na urząd prezydenta RP jest swojego rodzaju apelem do uczciwych ludzi, by w miarę swoich sił i możliwości pracowali dla dobra Polski. Można się zastanowić, kto mógłby równie bezpośrednio podzielić się podobną refleksją. Czy dotyczy ona jedynie “służby publicznej”, czy też w szerszym rozumieniu może obejmować inne dziedziny życia, inne powołania i inne obowiązki?
Czy po Smoleńsku Polska zdała egzamin, jak zapewniał prezydent Komorowski? Większość egzaminu nie zdała, a lista hańby rozpoczyna się od Donalda Tuska w objęciach pułkownika KGB, oddającego bezwstydnie śledztwo Rosji. Za nim stoją jego ministrowie, uzurpujący sobie prawo do reprezentowania narodu, przepraszający po rosyjsku, że Polska jeszcze nie zginęła. Pomimo, a może dzięki skandalicznym zaniedbaniom, wszyscy zostali awansowani, tak jak generał Janicki, czy Ewa Kopacz, której droga poprzez urząd marszałkowski do fotelu premiera, jest wybrukowana dobrymi chęciami i kłamstwem.
Tuż za rządem na czarnej liście zdrady plasują się komisje Millera i Laska oraz prokuratura wojskowa, do dzisiaj udająca, że celem śledztwa jest wyjaśnienie przyczyn tragedii i ujawnienie winnych zbrodni. Ten zasłużony oddział współczesnej targowicy osłania armia medialnych najemników, mieniących się dziennikarzami i dbających gorliwie, by Polacy, godząc się na każde poniżenie, zupełnie utracili umiejętność odróżniania kłamstwa od prawdy i zła od dobra.
Wszyscy niechlubnie wyróżnieni powyżej, piastując najwyższe państwowe stanowiska, swoim postępowaniem odmówili służby publicznej wymagającej charakteru i rakceptacji idealizmu, jako podstawy prowadzenia polityki i działalności “pro publico bono”. Zamiast tego, przyjęli się na żołd oportunizmu, zła i obojętności.
Można by sądzić, że prawdziwą siłą pewnego odrodzenia ducha, do którego doszło po 10 kwietnia 2010 roku będą polskie elity: intelektualiści, artyści i pisarze. Profesor Nowak wspomniał o romantycznej tradycji poezji i sztuki patriotycznej, do której zaczęli sięgać liczni twórcy. Powstało wiele wartościowych i przejmujących dzieł, jednak gros artystycznego środowiska, ci najbardziej znani, należący jakoby do współczesnego kanonu kultury, odwrócili się od Polski, jako inspiracji twórczej. Wyszydzono “Przesłanie” Pana Cogito, okopując się w skrajnym indywidualizmie, odrzucając etyczne wyzwania i wystawiając do świata gładkie twarze, ukryte pod kosmopolitycznym makijażem. Klasyków III RP nie interesuje “grono zimnych czaszek”, a nawet towarzystwo przyzwoitych ludzi.
Aleksander Rybczyński