Lipcowy pierwszy
OCZEKIWANY
No to przyszedł. Ręce na stole jakby mur obronny.
Oddech ostrożny. Od oczu chciało się uciec.
Milczeniem oblepił pokój jak proklamacją wojny.
Zjadł i wypił co było. Za okno spojrzenie zarzucił.
A tam jak palce harfistki wiatr po łanach skłonnych
A tam nie twarze nasze, ale chmury patrzą bezludne
Rozmowy lasów bezstronne. Nieczułe horyzonty.
Tam poza nami wszystko. A dla nas jakby za trudne.
Tak wspominamy gościa, dzień i porę wizyty.
Rozmowa zaniechana jak cięcie brzytwy doskwiera.
W oparcie pustego krzesła szepczemy swoje winy.
Do drzwi nadzieja stuka a nikt nie spieszy otwierać.
.
Lipcowy drugi
SONET Z REMONTU
(przed pierwszym sierpnia)
Listwy z grzebieniem gwoździ, lustra pokruszone
Meble z płyt paździerzowych, jeszcze ślad forniru
Wrzuć w kontener, te wiadra wysypiesz gdzieś z tyłu
Za gruz nie będę bulił, nie jestem milioner.
Wolę za drzwi zapłacić. Patrz, blacha stalowa.
Od frontu jak dębowe. Sąsiad pozazdrości.
Spod tynku kabel wylazł. Nic łączy z nicością
Nie prąd ale czas płynie. Pod gips to się schowa.
Książki deszczem nawilgły jakoś zapomniane
Na logii, wrzuć je w karton, to zamknięty temat
Obok opon w piwnicy upchnij jak najdalej.
Pod ostatnią piwnicą w zapomnianej jamie
Szkielet w strzępie panterki czaszką lgnie do stena
Ostatni w tej dzielnicy budował na skale.
.
Piotr Wojciechowski
.
O autorze:
– prozaik, poeta, reżyser filmowy.
Autor powieści:
CZASZKA W CZASZCE (1970),
WYSOKIE POKOJE (1977),
HARPUNNIK OTCHŁANI (1996),
DOCZEKAJ NOWIU (2007).
Laureat nagrody im. ks. Jana Twardowskiego za “najciekawszy tom poetycki roku 2018”
.
.