Jak gdyby nigdy nic. Bo było nic i nigdy.
W pustce zamarły czas. Niezmienny brak przestrzeni.
Cicho upadło ziarno słowa. I świat się wyzielenił.
Z szeptu się począł byt. Bóg topór chwycił.
To był już trzeci dzień. A może dzień był czwarty.
Bóg topór wzniósł i ciął. I rozciął byt na szczapy.
Odłupał żeńską część. A męską część zostawił.
A może nie tak ciął. Połowę od połowy.
Odrąbał na wiek wieków. Buhaje od jałowic.
Gołębie od gołębic. To samo czyni z nami.
Budzę się. Leżysz przy mnie. Tu padliśmy oboje.
I jeszcze ostrza świst modlitwą szumi w głowie.
.
Piotr Wojciechowski
..
O autorze:
PIOTR WOJCIECHOWSKI – prozaik, poeta, reżyser filmowy.
.
Autor powieści: