Piotr Wojciechowski – Obiady czwartkowe (4)

O TRZECH SZKODLIWYCH UTOPIACH

  Rano spieka, w południe burza z ulewą, na obiad wypogodziło się, z łąk od strony Maruszyny i Czerwiennego wstawał opar. Profesor Kwaśnica spóźnił się, nadszedł, gdy podawano wety – placek drożdżowy z kruszonką, herbatę i poziomki ze śmietaną.  W garażu willi „Smytnia” zamienionym na jadalnię przebyć musiał zasieki z suszących się parasolek.

Zasiadł na swoim miejscu i zaraz przyniesiono mu wazę z gorącą zalewajką.

   Jadł pośpiesznie z marsową miną. Wreszcie odsunął od siebie talerz.

  – Skończę potem – powiedział. – Kłóciłem się z paroma Akademikami podczas wycieczki po lesie Hurkotne i muszę się z państwem podzielić garstką myśli. Czy państwo mają dobrze przemyślane sprawy islamizacji Europy? Czy rozmawiają państwo o zagrożeniu faszyzacją Islamu?

  Milczące Draby zapadły się w głębsze jeszcze milczenie, a Chichotliwe Elegantki skrobały łyżeczkami w  miseczkach goniąc ostatnie poziomki. Nie do śmiechu było Elegantkom. Odezwała się za to docent Jerychowa, fenomenolog wysokogórski.

 – Dynamika tych procesów wydaje się narastać, panie profesorze. A nasza odpowiedź  jest – jakby to powiedzieć – pastelowa.

  – Otóż to! – Wykrzyknął Kwaśnica i podniósł łyżkę jakby to był buńczuk czy buzdygan. – Celna uwaga, dzięki, pani docent! O tym dyskutowaliśmy idąc w burzy przez las. Uderza pastelowość. Nawet najbardziej zagrożeni Europejczycy boją się myśleć konsekwentnie. Hipokryzja, krótkowzroczność, pomysły na odsuwanie problemu, łataninę łap-cap, złudzenia, że samo się wszystko unormuje i poprawi. Ja miałem do czynienia z kilkoma mózgami o wysokiej sprawności. Tam, w lesie Hurkotne. I to, co te mózgi wymyślały nie jest pastelowe. Ale mam wrażenie, że jest jeszcze gorsze. W największym skrócie powiem, że przedstawiono mi jeden postulat ogólny i trzy schematy rozwiązań kierunkowych. Postulat  ogólny – przestać myśleć kategoriami półtora procenta budżetu – i już od jutra myśleć o czterdziestu procentach przeznaczonych na działania ratunkowe.  Teraz projekty działań – nazwę je tak: Festung Europa, Rodzinna Europa, Bezkresna Europa. Pierwszy proponuje płoty, mury, jeszcze wyższe płoty, więcej drutu kolczastego. Wojsko, policja, czujniki, noktowizory, kamery termowizyjne. Nie puścić obcego, niech wraca, niech u siebie naprawi swój kraj. Możemy mu pożyczyć naszą konstytucję, niech sobie zrobi ściągę.

   Jedna z Chichotliwych elegantek parsknęła śmiechem.

   – No tak, panienko. Śmiechu warte – podsumował Kwaśnica. – Drugi pomysł zaleca się pełną braterskością, otwartością i humanizmem. Wpuszczać, przyjmować, człowiek mam prawo iść tam, gdzie mu będzie lepiej. A Europa ma przyjmować i to nie do obozów dla uchodźców, ośrodków dla azylantów. Nie na zdewastowane przedmieścia. Żadnego getta! Przyjmować trzeba wszędzie – do bogatych dzielnic, do centrów metropolii, do spokojnych wsi i miasteczek prowincji, do ośrodków uniwersyteckich, do willi „Smytnia” w Sierockiem. Przyjmować serdecznie, do rodzin, sadzać za stołem, dzielić się dobrobytem, prawami człowieka, pracą, uśmiechem, wiedzą, kulturą. Tu moi kochani, w lesie Hurkotne jeden z szacownych Akademików zawołał – jak dzielić się kulturą, to znaczy przyjmować bez mułłów, imamów, ajatollahów. Bez meczetów i szkół koranicznych! Ja to zostawiam bez komentarzy, jako znak czasu. Taki byłby program „Rodzinnej Europy”. I teraz trzeci…

   – Ja w kwestii formalnej – przerwała kierowniczka kuchni, magister Dziadoniówna z Instytutu Biesiadnictwa Ogólnego. – Pan profesor nawet nie spróbował drugiego dania, a trzymam w duchówce gorące! Specjalnie na dziś królik duszony w winie podany z kurkami, na liściach czerwonej kapusty!

  – Chętnie spróbuję, dzięki!. Bogate danie i to ważne. Nic nie zrobimy dla tych tłumów napływającej nędzy, jeśli sami nie poczujemy, jak jesteśmy bogaci!

 Jedna z Elegantek wysunęła prowokacyjnie łokieć. Sweterek miała pocerowany. – I ja chciałabym dodać, że chyba zacząć trzeba od uczciwego handlu – zawołała. – Płacić dobrze za ich wszystkie delikatesy, surowce, wyroby. I jednocześnie pilnować, aby pracownicy tam mieli opiekę socjalną, dobre warunki pracy.

  –  To się chyba da włączyć w projekt Bezkresna Europa – podjął Kwaśnica – to projekt ukierunkowany na te kraje, z których pochodzą uchodźcy szukający szczęścia w Europie. Czterdzieści procent budżetu będzie w tym wariancie szło na eksport demokracji, praw człowieka, opieki społecznej, kultury europejskiej. Krok po kroku, wszystkimi siłami próbujemy poszerzać granice obszaru, w którym jest to wszystko. Powiem wam, mili goście, że każdy z tych trzech wariantów wydaje mi się nie do przyjęcia dla przyzwoitego człowieka.

   – Szczególnie tu, na naszym Podhalu – powiedziała magister Dziadoniówna stawiając przed profesorem potężną porcję królika.

  – Dzięki, córuchno – powiedział profesor. Odczekał, aż wróciła do kuchni i mruknął do docent Jerychowej: – Tak czy owak, przygoda jest pasjonująca. A swoją drogą – pozostaję przy tragicznej wersji bytu.

hh

Piotr Wojciechowski

Fot. Marcin Kęsek

dd

O autorze:

Screenshot 2015-05-05 00.01.14

Piotr Wojciechowski (ur. 1938) – prozaik, poeta, reżyser filmowy.

Autor powieści:

CZASZKA W CZASZCE (1970),
WYSOKIE POKOJE (1977),
HARPUNNIK OTCHŁANI (1996),
DOCZEKAJ NOWIU (2007).
Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments