Kolęda napisana w Kazimierzu nad Wisłą, w Kuncewiczówce,
na torbie po rogalikach od Sarzyńskiego, 100% kazimierska.
Całowali Maluśkiemu stopy
I odeszli pasterze – przez roztopy.
Odśpiewali swoje „Gloria!” Anieli
I na chmurach pierzyńsko posnęli.
Wtedy Józef swą Maryję objął,
Zaśnij, Maryś, w tę godzinę dobrą,
Ja Małego w kożuchy zawinę
I ululam. Niechaj pośpi krzynę.
Jezus śpi. Uśmiecha się Mały,
We śnie widzi Zmartwychwstania chwałę.
Z nieba leci jak śnieg wielka cisza,
Józef czuwa. Wstaje. Coś usłyszał.
To muzyczka. Coś za szopą się dzieje,
Więc uchyla na ogród wierzeje.
A tam jasno i pląsy wszędy;
Pod drzewami tańczą kolędy,
A najpiękniej wywija, z hołubcami
Ta kolęda chromych i kulawych.
A najgłośniej podśpiewuje w niebiosa
Głuchoniemych kolęda radosna.
Co tak miga kolorami świetliście?
To kolęda niewidomych – oczywiście.
Skaczą z nimi na złamanie karku,
Pastorałki biednych niedowiarków!
Patrzy Józef, patrzy zadziwiony,
W końcu myśli – trzeba budzić żonę.
Niech się ze mną Maryja weseli,
Że nasz Synek cudom drogę ścieli!
Piotr Wojciechowski
rysunek: Autor
.
O autorze:
Piotr Wojciechowski (ur. 1938) – prozaik, poeta, reżyser filmowy.
Autor powieści: