Autor genialnych dramatów, powieści, teoretyk sztuki i kultury, zajmujący się ponadto ontologią a także malarstwem! Twórca znakomitych portretów, kreskowanych często pod wpływem narkotyków. Słynny był regulamin jego firmy portretowej, a cykl jego fantastycznych rysunków przypomina niekiedy niepokojący świat Boscha lub Goyi. A nie znamy wszystkich jego prac, gdyż Witkacy uchodząc z Rosji ogarniętej rewolucją zostawił – jak twierdzi Rafał Malczewski – około osiemset kompozycji i portretów. Obok służby w armii carskiej miał czas na uprawianie malarstwa, zwiedzał galerie w Petersburgu, Moskwie, bywał w Kijowie. W roku 1916 odniósł poważną ranę w bitwie z Niemcami pod Stochodem. Odtąd był na urlopie wojskowym. W roku 1917 galerię Szczukina zwiedzał z poetą Tadeuszem Micińskim, który przebywał w Moskwie naiwnie oddany sprawie słowiańskiego braterstwa narodów w obliczu germańskiego naporu. W rok później zginie na Białorusi w zamęcie walk po rewolucji. Witkacy miał więcej szczęścia, dotarł do Polski. A musiał się ukrywać w porewolucyjnej Rosji, bo oficerom carskim groziło rozstrzelanie.
Pobyt w Rosji pozostawił jednak ważniejsze ślady w jego twórczości. August Zamoyski wspomina, że Witkacy był pod silnym wpływem symbolistów, i to nie francuskich, ale rosyjskich. Szczególnie Bieły był mu bliski, ich założenia są podobne, szczególnie nastrój „piurnonsensów”. Potwierdza to Jarosław Iwaszkiewicz, wskazując na teorię panmongolizmu wieszczącą zagrożenie ze Wschodu, a przez Biełego właśnie wyłożoną. Echa tej teorii przewijają się w powieściach Witkacego, a nawet jedna kompozycja z lat 1915 nosi znamienny tytuł „Pocałunek mongolskiego księcia” (Muzeum Narodowe w Warszawie). W Ermitażu odkrywa malarstwo chińskie, jest pod silnym wrażeniem tej sztuki, mniej znanej w Europie, gdzie bardziej ceniono japonizmy. W roku 1917 zaczyna pisać w Petersburugu „Nowe formy w malarstwie”, ukończy je ostatecznie w Polsce. Fascynuje go twórczość Kandinskiego i Picassa, ich obrazy będzie wymieniał jako przykłady Czystej Formy.
Rozważania o formie wplatał też w dramaty jak np. w „Bezimiennym dziele” (1921), w dialogu pomiędzy Plazmonikiem a Klaudestyną. W tym samym dramacie ponadto pobrzmiewają jakby echa rewolucji, w wątku mieduwalszczyków, ruchu wymyślonego przez autora. Miał on na celu wprowadzenie „mdłej demokracji pod maską kultu”, oczywiście tylko na scenie teatru. I lepiej, albowiem ten rząd zapowiadał, iż nie będzie wierzyć w nic! A kult nicości nie prowadzi do rozkwitu państw. W jakimś sensie echo rewolucji brzmi też w „Szewcach” (1934), ale tak naprawdę Witkacy krytycznie a trzeźwo oceniał ideologię proponowaną przez wodzów rosyjskiego Października:
Rozczyn dzieł Marxa wlany w bydląt czaszki
Wytwarza z mózgiem przedziwna miksturę.
W sikawki wtłacza to wszystko drań jakiś,
By pod ciśnieniem w świat puścić przez rurę…(z monologu Girtaka w „Bezimiennym dziele”)
Nas – na antypodach – może zainteresować fakt podróży Witkiewicza do Australii, którą odbył w roku 1914 wraz ze sławnym etnografem Bronisławem Malinowskim, bliskim kolegą z lat szkolnych. Witkacy wybrał się w tę daleką podróż, po wstrząsie wywołanym samobójstwem swej narzeczonej, Jadwigi Janczewskiej. Zastrzeliła się w Tatrach w roku 1914, podobno po romansie z Karolem Szymanowskim, który był starym przyjacielem Witkacego. W tym niezwykłym trójkącie zbyt wiele jest zagadek, aby wydać sąd o stopniu winy protagonistów tej tragedii.
Witkacy miał być rysownikiem oraz fotografem wyprawy Malinowskiego, jednak wybuch wojny pokrzyżował te plany. Po krótkim pobycie w Sydney Witkacy został wezwany przez konsulat rosyjski do wojska, po czym wrócił do Europy. Przywiózł z Australii kufer z pamiątkami, a w roku 1923 namaluje „Pejzaż australijski”. W roku 1927 Teatr Poznański wystawi jego sztukę tropikalno-australijską pt.”Metafizykę dwugłowego cielęcia”.
Nie da się ukryć, że Witkacy lubił kobiety, a jego licznym romansom nie przeszkadzało małżeństwo z tolerancyjną Jadwigą Unrug. Oboje zresztą dali sobie wolność pod tym względem, a nawet pozwalali sobie na wzajemne zwierzenia. Po wybuchu drugiej wojny światowej Witkacy ze swoją kochanką Czesławą Okińską-Korzeniowską ruszył na wschód, zapominając o teorii głoszącej zagrożenie ze wschodu. Istotnie, 17 września Armia Czerwona uderzyła na Polskę. Witkacy przebywał wtedy na Polesiu we wsi Jeziory, majątku znajomego. Osaczony artysta wybrał śmierć samobójczą, bowiem w sowieckiej niewoli groziło mu przecież natychmiastowe rozstrzelanie. Rankiem 18 września Witkacy z kochanką udali się do lasu, tam zażyli truciznę. Przeżyła Czesława, natomiast genialny dramaturg i malarz zmarł. Pochowano go na pobliskim cmentarzu.
W kilka dni potem – 22 września 1939 roku – Wehrmacht wraz z Armią Czerwoną odbyły defiladę „zwycięstwa” w Brześciu nad Bugiem. Ta wspólna manifestacja potwierdzała klauzule paktu Ribentropp-Mołotow. Film o tej defiladzie, zakazany w IIIRP (gdyż Unia Europejska nie chce drażnić Moskwy!) był jednak wyświetlany na antypodach.
Marek Baterowicz
O autorze:
Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” ( 1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 ( po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.
Znakomity tekst o wielkim Witkacym wzbogacony bogactwem obrazów i zdjęć. To jest to co przynosi czytelnikowi radość, zaś Autorowi chwałę.