Marek Baterowicz – SKOK NA TRYBUNAŁ

Przeczuwając wyborczą klęskę Platforma Obywatelska dokonała skoku na Trybunał Konstytucyjny, przeprowadzając wymianę pięciu sędziów (czyli jednej trzeciej całego Trybunału) i oczywiście w taki sposób, aby w składzie sędziowskim nie było przypadkiem delegatów Prawa i Sprawiedliwości. Dwóch  sędziów z PiS-u zastąpiono dyżurnymi z PO, a resztę tej przezacnej nomenklatury stworzyli koalicjanci z PSL-u a nawet „czujki” z SLD. Według zamierzeń stójkowych z PO funkcjonowanie owego Trybunału (zwanego szumnie Konstytucyjnym, ale z istoty swej konstytucję łamiącym) miało polegać na paraliżowaniu prac rządu Prawa i Sprawiedliwości, aby nowy rząd nie mógł się wywiązać z obietnic przedwyborczych i nie był w stanie uzdrowić państwa nazywanego na wyrost III RP, a w rzeczywistości będącego republiką  zmanipulowaną „elitami” z PRL-u, a po roku 2010 nawet „republiczką smoleńską”. W zamyśle starych władców nowego państwa miało być tak:

.

W Trybunale „demos” ślipi

Nad prawa esencją,

Zastrzyk stęchłej krwi aż kipi

Wraz z nową kadencją

.

Takie niby pogotowie,

Co to „wolność” ubezpiecza,

Lecz naprawdę to ma w głowie,

By Temidzie wciąż zaprzeczać!

.

Jakim prawem Polską nową

Rządzą hieny wyleniałe ?

Co z PZPR ród swój wiodą,

Tam tkwią jeszcze duchem, ciałem!

.

         I takim reliktem PRL-u jest prezes owego Trybunału Andrzej Rzepliński, były członek PZPR a nawet były sekretarz POP w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, który potem wkręcił się do „Solidarności”, a dopiero w stanie wojennym rozstał się z PZPR.  A dzisiaj występuje w roli stójkowego reform, recenzuje politycznie projekty ustaw, komentuje decyzje Prezydenta Dudy. Nie on jeden, dlatego czas najwyższy ustawą odsunąć od życia publicznego byłych członków PZPR, inaczej Polska nigdy nie będzie Polską! Czesi postąpili mądrzej, bo r.1989 ustawowo wykluczyli z polityki byłych komunistów.

      Skok na Trybunał Konstytucyjny był chytrym wybiegiem Platformy Obywatelskiej i zawłaszczeniem tego Trybunału przez poprzednią większość sejmową i poprzez nielegalny wybór pięciu sędziów, których kadencje kończyły się w czasie upływającej kadencji odchodzącej władzy. Dlatego Krajowa Rada Sądownictwa ma wydać uchwałę ws. tejże ustawy o TK, by przywrócić neutralnoścć i stabilność Trybunału. Organ ten powinien być na miarę państwa prawa, a nie groteski z jakiejś operetkowej republiki. Jak trafnie nazwał to obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tak spreparowany przez PO-PSL Trybunał jest „owocem z zatrutego drzewa”.

     W tej sytuacji Trybunał Konstytucyjny staje się jakby polityczną, trzecią izbą parlamentu, która może z dziecinną łatwością unieważniać prace Sejmu i Senatu wetując je z pozycji dawnej koalicji PO-PSL, a od werdyktów TK nie ma odwołania. TK przejmuje jakby funkcję „liberum veto” z tym, że miałby to robić kolektywnie i z napuszoną powagą składu sędziów całkowicie dyspozycyjnych. A zatem taki TK nie jest sądem, ale właśnie trzecią i najważniejszą izbą parlamentu, która może swobodnie kontrolować i blokować proces ustawodawczy. I taki był sens zamachu koalicji PO-PSL na Trybunał Konstytucyjny, a szczytem skandalu jest i to, że sędziowie TK teraz sami mieliby rozstrzygać (w swojej sprawie!) o zgodności ustawy z konstytucją!

    Tylko Prezydent może teraz rozwiązać ten pat konstytucyjny. A szczytem hipokryzji jest to, że owi zamachowcy z PO-PSL alarmują o… zamachu, jakim jest próba tylko uzdrowienia tej niewątpliwie chorej sytuacji. Cofa ona nasz kraj do epoki „liberum veto” tyle że pod postacią weta kolektywnego, wyrażonego przez piętnastu „stójkowych”!

     A zdaniem konstytucjonalistów przepisy ustawy o TK, uchwalone głosami PO-PSL, są sprzeczne z konstytucją.

     Nic to, relikty z PRL-u idą w zaparte. A jazgot antypolskich hien wywołują zresztą wszelkie próby naprawy zepsutej III RP, zaś wszelkie egzekwowanie praworządności jest przedstawiane jako… zamach na demokrację i na państwo prawa, które jeszcze nie powstało po roku 1989. III RP to przecież twór służb specjalnych rodem z PRL-u i nieoczyszczonego aparatu „sprawiedliwości” (sądów i prokuratury), a wkrótce  skorumpowanych fundacjami (vide książka Sumlińskiego) oraz aliansami SLD z pruszkowską mafią, co później kontynuowała koalicja PO-PSL.

     III RP nie jest jeszcze  państwem demokratycznym (nie posiada niezależnych sądów, ani obiektywnie działającej prokuratury), tylko ograniczony pluralizm mediów stwarza pozory demokracji. Tymczasem powstał właśnie Komitet Obrony… Demokracji! Ten nowy operetkowy organ powołał Mateusz Kijowski. Jego wypowiedzi – zamieszczone na Google – są przykładem sprawnej demagogii i odwracania faktów (np. zdanie, że w r.1992 to Macierewicz rząd… przewrócił!), broń Boże post-komuna z Bolkiem. W jego felietonikach więcej fałszywych błyskotek znajdziemy, ale też świeć Panie nad jego duszyczką zagubioną w dżungli PRL-u bis.

    Doszło do spięcia z powodu głosowania nad nową ustawą o TK, ale światło nie wysiadło. Za to posłowie Platformy (oficjalnie Obywatelskiej, a nieoficjalnie dawnych służb od Czempińskiego) opuścili fotele – ich wybór. Sytuacja jest na tyle poważna, że profesor nauk prawnych i prezes TK słuchał skwapliwie rad dzielnej tramwajarki, znanej z tego, że od lat próbuje zająć to miejsce w historii Polski, które należy się pani Annie Walentynowicz. Najwidoczniej ex-PZPR – po 25 latach od oszustwa okrągłego stołu – dalej chciałby kierować zwrotnicą dziejów. Czy to jednak nie jest przerost ambicji? Kraj nasz jest w stanie ciężkiej choroby i wymaga transfuzji świeżej krwi. Jeśli nie zamierzają oddać nam Polski, to naprawdę trzeba ich wysłać na emeryturę stosowną ustawą. Nie stanie im się krzywda, trochę odpoczną. „Serial killer” to była ich metoda, a nie nasza. My polecamy im złotą jesień w cichym pensjonacie, ale z dala od Sejmu i spraw polskich, bo tych nigdy nie czuli będąc agenturą Kraju Rad.

.

Marek Baterowicz

.

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz  (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” ( 1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował  wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 ( po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Dawid
9 years ago

Naturalnie wszystko to prawda. Porządki należy wprowadzać, “niebezpieczne związki” przecinać, zło wypalać ogniem… Jedyne co martwi to obawa, czy obóz nowej władzy wyciągnął odpowiednie wnioski z lat 2005-2007. Kiedy dobre zmiany zostały urwane, gdyż nie doceniono wagi pozytywnego przekazu i znaczenia mobilizacji społecznej ku POZYTYWNYM reformom. 500+, powrót do poprzedniego wieku emerytalnego, uwolnienie gospodarki, wyższa kwota wolna – jednym słowem wszystko to co dotyczy zwykłego Polaka – powinno mieć priorytet na początku rządów i powinno być jasną stroną rządu. Zakulisowo można reformować i weryfikować także inne dziedziny (służby), jednak to na “zmianach na TAK” powinno się zbudować dobre postrzeganie nowej władzy przez zdecydowaną większość społeczeństwa, a dopiero później walczyć o sprawy bardziej kontrowersyjne. Ułaskawienie Kamińskiego – sprawa zrozumiała i priorytetowa. Jednak już karczemna awantura o TK, której 95% ludzi nie rozumie ani trochę (w tym politycy) to po prostu zbyt duże ryzyko dla nieokrzepniętej władzy. Jeśli obóz pomagdalenkowy przekona zbyt dużą część ludzi do opatrznego pojmowania tych działań jako rewolty przeciw demokracji – przez ten ambaras więcej można stracić niż zyskać. Takie moje zdanie…