Zawsze warto wracać do spuścizny Adama Mickiewicza. Z dzieł narodowego wieszcza należy tu przypomnieć stosunkowo skromną jego książeczkę, skromną jedynie objętościowo, bo liczącą niespełna sto stron. To „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”, które poeta stworzył w Dreźnie, pozostając pod wrażeniem klęski powstania listopadowego. Jak pamiętamy, Mickiewicz bolał bardzo nad tym, że nie osobiście nie wziął w nim udziału. Przyjaciołom spotykanym w Dreźnie mówił, iż nie daruje sobie tego aż do śmierci, a odtąd piórem o sprawę polską postanowił walczyć. „Księgi pielgrzymstwa” ukazały się jednak bezimiennie w Paryżu, w grudniu 1832 roku…
Bezimienna ta broszurka (jakby w stylu biblijnym ujęta) była adresowana przede wszystkim do uchodźców – owych listopadowych żołnierzy, osadzonych teraz w wielu obozach we Francji, w takich miastach jak Besancon, Bourges, Poitiers, Lyon, Avignon, Montpellier czy Toulouse. Stacjonowali oni w koszarach, pobierając żołd od rządu francuskiego, a łudząc się nadzieją ponownego podjęcia walki zbrojnej o wolność Ojczyzny. Było ich ponad 6 tysięcy, zatem spory legion.
Bezimienność tej broszurki tłumaczyć można tym, że polityczne waśnie wśród paryskiej emigracji skłaniały poetę do ostrożności. W listach do wielu przyjaciół, pozostających jeszcze w Dreźnie, skarżył się : „Jedni mnie nienawidzą, drudzy krzywo na mnie patrzą, a doktrynerzy mają za wariata…”. A jednak szybko odkryto Autora tego dziełka, zwanego też powszechnie „Ewangelią Mickiewicza”. A w r .l833 pracowano już nad jego tłumaczeniem na język niemiecki, angielski oraz francuski. Przekład francuski poprzedził entuzjastycznym wstępem sam Charles de Montalambert, znany polityk francuski oraz publicysta, co jeszcze bardziej podniosło rangę mickiewiczowskiej broszurki.
Poeta pisał w niej tak do swych ziomków: „Jesteście między cudzoziemcami jako rozbitkowie na brzegu cudzym” (początek rozdziału XI)…A na samym wstępie stanowił, że „duszą narodu polskiego jest pielgrzymstwo polskie” (głosowanie w wyborach prezydenckich na Dudę o tym świadczy!), dalej zaś odrzucał miano „tułacza” (bo to człowiek błądzący bez celu ) oraz „wygnańca” ( czyli osoby wygnanej wyrokiem urzędu ). Dalej też Mickiewicz pisał, że „gwiazdą pielgrzymstwa jest wiara niebieska, a iglicą magnesową jest miłość Ojczyzny”… A narodem kieruje „dziedzictwo Wolności”.Bolejąc nad rozbiciem emigrantów na zwalczające się frakcje pisał także:”…skłońcie się do zgody.A kto chce związać wierzchołki drzew, musi je nachylić; nachylcie więc rozumy Wasze, a zwiążą się…”
A w rozdziale XX przedstawił Polskę jako niewiastę w letargu, do której syn wezwał lekarzy. Ci zaś nie mogli się pogodzić co do metod leczenia, spierając się na temat różnych teorii oraz recept. A wtedy syn lekarzy owych wypędził, niewiasta zaś słysząc głos syna obudziła się i wyzdrowiała. Ta sytuacja jakże dzisiaj jest aktualna, nad chorą Polską pochylają się przeróżni szarlatani, ale żaden nie potrafi ( czy też może nie chce ) przepisać odpowiedniego antybiotyku. Zapewne znają jego nazwę oraz spektrum działania, lecz nie śpieszą z wystawieniem recepty…A czas ucieka.
Publicyści i blogerzy nawet w Kraju alarmują od lat, atoli bez skutku. Wskazują od dawna, że instytucje państwa (niby III RP) omotane są nomenklaturą z epoczki PRL-u, a dzieje się to nadal pod egidą postanowień z Magdalenki.Kiedyś obalono rząd mec. Jana Olszewskiego, który proponował rzetelną kurację Kraju poprzez lustrację oraz dekomunizację. O dziwo, w szeregach przeciwników uzdrowienia państwa stanął wtedy i prezydent Wałęsa (nie wiedziano o jego kryptonimie „Bolek”) ukazując jasno, że nie był prezydentem wszystkich Polaków, ale wyłącznie opiekunem byłej nomenklatury ex-PZPR oraz jej przybudówek. Kolejną szansę oczyszczenia za kadencji AWS-u zmarnowano odrzucając apel Trybunału Narodowego o osądzenie zbrodni komunizmu. Potem naród uwierzył zapewnieniom Tuska o „miłości” ( 2007). I dzisiaj ex-komuniści są wszędzie, we wszystkich instytucjach państwa. A jak wpływa to na korupcję niechaj zaświadczy tylko jeden przykład, wzięty z praktyk komorników. Stosują przewrotny proceder, doprowadzając do upadku przedsiębiorstwa i firmy, po czym zajmują wielkie majątki, nie gardząc też przemocą wobec zdesperowanych bankrutów.Głośny był przypadek poturbowania ciężarnej kobiety przez komornika Tadeusza B. z Bydgoszczy. Kobieta trafiła potem do szpitala.Jej dług wynosił tylko 150 złotych, komornik natomiast zajął w jej mieszkaniu sprzęt o wartości 1 tysiąca złotych! (vide „Polityka”, nr.7 z 2004 roku). Styl działań komorników ( też przy eksmisjach) dowodzi zupełnego upadku wartości ludzkich. A są oni jakby najsprawniejszą grupą zawodową, gdy lekarze emigrują na Zachód za lepszym chlebem! Zresztą nie tylko oni, bo bezrobocie w Polsce wielkie,a płace niskie jak w kraju niewolników. Brakuje lekarzy. Kto zatem będzie leczył ową Niewiastę z wizji pozostawionej nam przez Mickiewicza ? I to jeszcze w sytuacji, gdy szpitale rozsypują się w gruzy !? Ale gdy zjawia się ktoś – jak Andrzej Duda – który niesie receptę i pochyla się z miłością nad Ojczyzną, wówczas Komorowski widzi w tym „falę nienawiści, agresji”…!? I wzywa do powstrzymania tej fali czyli wstrzymania kuracji! Szabla warszawskiej Syrenki nie weźmie jednak udziału w sabotażu, w zamachu planowanym przez sitwę PO, ona czuwa nad Miastem.
W tym Mieście działa też niestety obóz antypolskiej propagandy, który wysyła w świat fałszywe etykietki o polskich politykach, by uzyskać poparcie Zachodu dla swej nikczemnej wojenki ze stronnictwem patriotów. Wynik wyborów jednak napawa optymizmem, choć zarazem potwierdza znaną tezę prof. Ryszarda Legutki o pęknięciu narodu na Polaków i na Peerelczyków, tych ostatnich było aż 47%, ale wynik był naciągnięty czy to akcją autokarów (to wręcz kupowanie głosów!) czy innymi trickami, a zatem mimo wszystko Polacy zdominowali Peerelczyków głosujących na ich „wodza” Komorowskiego. Nasuwa się jednak pytanie czy w kraju jest aż tylu naiwnych czy debili, a może zaprzedanych obcym agenturom, działającym pod płaszczykiem PO ?
PiS od lat próbował oczyścić Kraj z reliktów PRL-u, ale układ post-komunistyczny jest tak mocny, że i dziś ta misja napotka trudności. Z czasem jednak muszą być one przełamane, dla dobra Polski.
Marek Baterowicz
ll
O autorze:
Marek Baterowicz ( ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie ) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” ( W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” ( Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” ( 1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” ( Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim ( 1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a ( u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW ( w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich ( Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich ( Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” ( Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 ( po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie ( Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” ( PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” ( Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” ( Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” ( Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” ( Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” ( tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski ( list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” ( UJ), „Estudios Hispanicos” ( U.Wrocławski ) czy „Literaria Copernicana” ( U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto ( Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” ( Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich ( „Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”, roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.
Panie Marku,
Byc moze warto dodac ze “Ksiegi pielgrzynstwa” byly jedna z pierwszych (byc moze pierwsza) publikacja Instytutu Literackiego w Rzymie. Jerzy Giedroyc zaczynal wiec swoja dzialalnosc od przypomnienia przeslania “Ksiag….” co na pewno mialo znaczenie symboliczne. Prosze wybaczyc ten wpis – byc moze jest nie na temat.