Bohaterem powieści „Przed agonią” (Kraków,Arcana 2005) jest niejaki Szymon Bolesta, pisarz a także były więzień PRL-u, skazany za szpiegostwo dla Amerykanów. Te zbieżności z życiem autora zapowiadają powieść prawie autobiograficzną, obejmuje ona jednak dopiero lata 1967 – 1984. W tym okresie w dziejach naszego kraju wydarzyły się tragedie marca 1968, masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970, represji radomskich w 1976 i wreszcie stanu wojennego. Na tle tych tragedii blednie osobisty wątek bohatera Bolesty, który walczy z nakazami eksmisji z mieszkania, co z kolei pogłębia jego chorobę jelit. Sumę tych cierpień powiększy też odmowa poprawienia scenariusza generała Moczara, tego samego, który mawiał, że „dobry akowiec to martwy akowiec”.
Okaże się również, że rodzina Bolesty zajmuje lokal opuszczony przez kogoś, kto poprosił o azyl w USA. Mnożą się zatem nakazy eksmisji, powstrzymywanej odwołaniami czy interwencją Iwaszkiewicza, prezesa ZLP. Kiedy jednak Bolesta weźmie udział w proteście pisarzy w sprawie „Dziadów”, widmo eksmisji powróci.
Powieść jest jednak bardziej historycznym freskiem tamtych lat, a niezwykle cenny jest opis zebrania warszawskich literatów protestujących przeciwko zdjęciu „Dziadów” z afisza. Zebranie zresztą toczyło się w warunkach oblężenia przez milicyjne pancerki, a także nękane przez watahy „robotników” (dowiezionych w ciężarówkach!), którzy potępiali z góry przebieg zebrania, nie znając przecież rezolucji przyjętej przez pisarzy. A prywatnie podkreślano i to, że dramat Mickiewicza zdjęto, by upokorzyć Polaków, by przypomnieć im, że nie są u siebie w domu (str.49).
Dziś podobną zniewagą jest chora wizja ambasadora Rosji, który oskarża Polskę o wywołanie II wojny światowej! Kolejny rozdział powieści przedstawia makabryczne represje wobec studentów i licealistów, manifestujących pod Kościołem Świętego Krzyża. Szarża milicji z pałkami zmusiła młodzież do schronienia się w świątyni, gdyż oprawcy w kaskach bili i tratowali na oślep. Drzwi zaparto ławami, inaczej doszłoby do masakry w kościele. Niestety, nie wszystkim udało się wejść do środka. Złoczyńcy z pałkami dalej ścigali studentów, bili nawet dziewczęta. O stopniu ich rozbestwienia czytamy na stronach 65/66 powieści: „ Najpierw jeden złapał ją za włosy, drugi podciął jej nogi, trzeci popchnął, by poleciała na wznak, a gdy upadła w śnieżne błoto, poczęli skakać po niej, jak po worku z piaskiem. Chyba była w ciąży. Bo skąd w tej śnieżnej bryi wzięło się nagle tyle krwi ?”.
Studentka UW, Maria Baraniecka, nie przeżyła. Były też inne ofiary śmiertelne, fakty te ukryto starannie. Podobnie jak masakrę na Wybrzeżu, gdzie zginęło kilkaset osób, lecz oficjalne komunikaty reżimu mówiły tylko o 45 zabitych. Ukrywano prawdziwe rozmiary tragedii, pewnie dlatego Polonia na całym świecie chwaliła potem Gierka za odbudowę zamku warszawskiego, zapominając o zbrodniczym systemie. Dopiero po 1989 ujawniano zbrodnie, zresztą na tym się skończyło. I – jak pisze Krasiński – „Sprawcy wszystkich reżymowych zbrodni, od końca wojny aż po dzień dzisiejszy, pozostaną bezkarni : Lubelski Zamek, Pawilon X na Mokotowie, poznański czerwiec, gdański grudzień, kopalnia „Wujek”, Grześ Przemyk…” (str.530).
Jakże dobitnym dowodem na te słowa stał się niedawny pochówek „kata Trójmiasta” z 1970 roku – Stanisława Kociołka – na Warszawskich Powązkach, w miejscu, gdzie leżą i leżeć powinni tylko Bohaterowie Rzeczypospolitej. Ta refleksja dotyczy tez haniebnego cyrku z pogrzebem gen. Jaruzelskiego i innych kreatur PRL-u.
Tak oto grubą kreską dobito autorytet prawa, pchając kraj w otchłań nowych przestępstw.
„Przed agonią” (agonią systemu) przynosi też obraz stosunków w warszawskim kręgu literatów, od betonu Putramenta po liberała Grześczaka, popierającego protest pisarzy przeciwko władzy. Akcja powieści toczy się też w Moskwie, albowiem Bolesta pisze scenariusz do filmu w koprodukcji polsko-radzieckiej. Przyjął tę ofertę z lęku przed eksmisją! Bo przecież reżim milej traktował kogoś, kto nie boczył się na Rosjan. W podróży do Moskwy towarzyszy Boleście Ernest Bryll, partyjny poeta mający jakieś wschodnie układy, a też były dyrektor PRL-owskiej placówki kulturalnej w Londynie. Bryll odda legitymację partyjną dopiero w stanie wojennym, ukazanym w powieści przez pryzmat rozwiązanego Kongresu Kultury Polskiej, a także przez inne represje albo prosolidarnościowe manifestacje, tłumione brutalnie przez zomowców. Po mszy z okazji Trzeciego Maja rozpędzono ludzi, a jedną dziewczynę „zomowiec przydepnął okutym butem i długą czarna pałą okładał po twarzy, po piersi. Bił do utraty tchu. Gdy niesiono ją do samochodu, Szymon zdołał rzucić na nią okiem; bezwładny zewłok z ochłapem mięsa zamiast twarzy i wbitymi weń kawałkami okularów…” str. 496/7). Oto co komuniści potrafili zrobić z Polaków, zamieniając ich w bestie, a przed akcją faszerując ich narkotykami. I nikt ich z tego nie rozliczył po dzień dzisiejszy.
Tylko tacy jak Krasiński czy Elektorowicz dali bodaj świadectwo w swej twórczości. Trzeba jeszcze podkreślić wielkie zalety stylu, w którym widzę jakby nowy wariant typologii Petersena : styl rzeźbiarsko-dynamiczny, a nie statyczny.Ostatnie dwa rozdziały mówią o zabójstwie księdza Jerzego, a powieść kończy przelot czarnych ptaków : „krakanie tysięcy dziobów było jak trzaski wyładowań elektrycznych”. Ale oprócz Bolesty nikt prawie ich nie zauważył. „Był jak porażony. Boże, ci ludzie są ślepi i głusi, pomyślał i ogarnęło go przerażenie. Tak niedawno jeszcze zbuntowani, rozkrzyczeni, niepokorni, czupurni,teraz…Teraz gdyby niebem, nad ich głowami, przeleciała chmara smoków ziejąc ogniem swych jęzorów, też by nic nie zauważyli”. (str.531).
Nie lekceważyłbym tej diagnozy, tym bardziej że przypadkiem podobną dał Marcin Wolski w epilogu swej powieści „Noblista”: „Błogosławieni naiwni, albowiem mogą nawet nie zauważyć własnej zagłady”. Nie porównuję tu bynajmniej obu powieści, jakże odmiennych, jednak obie diagnozy brzmią jak przestroga dla narodu „uśpionego”. Czy uratuje nas to, że rodzimy się raz jeszcze z kości naszych zmarłych ? Niestety nie, naród musi się obudzić i masową frekwencją w najbliższych wyborach przegłosować Peerelczyków, którzy w 25 lat po tzw. „upadku komunizmu” nadal manipulują krajem i Polakami, degradując poziom życia i wyprzedając narodowy majątek. Niestety, potwierdza to praca zbiorowa 21 profesorów pod znaczącym tytułem : „Wygaszanie Polski, 1989-2015” (Kraków, Biały Kruk 2015). Musimy przerwać Peerelczykom to „wygaszanie” naszej Ojczyzny!
.
Marek Baterowicz
.
Janusz Krasiński zmarł 14 października 2012 roku; trzy lata temu.
.
O autorze:
Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” ( 1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 ( po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.