(i kierowników UE ?)
Swego czasu (2007) werdykt Trybunału Konstytucyjnego (a raczej Kumoterskiego ?) zakwestionował sporo paragrafów ustawy lustracyjnej, co świadczy o lęku przed lustracją wśród kadr związanych z PZPR i organami ubekracji. Nomenklatura drży jak osika. Lustracja budzi też wiele emocji na antypodach, a w Sydney – w Polskim Klubie w Bankstown – miała kiedyś dyskusja na ten temat. Radio SBS (pan Andrzej Lubieniecki) nagrywało całość imprezy, jednakże podczas emisji programu w polskiej audycji okazało się, że połowa nagrania wyparowała z… przyczyn niby technicznych! W eterze usłyszeliśmy tylko miałkie i wybrane fragmenty dyskusji, co nie dziwi, bo radio SBS było i jest poletkiem Michnika, wroga lustracji. Wypadało więc potem uzupełnić te luki w polonijnej gazecie.
Argumenty za lustracją podałem wtedy cytując prof.Andrzeja Zybertowicza ze znanej książki „W uścisku tajnych służb”, w której autor zawarł je w pięciu twierdzeniach (na str.8/9). Nie straciły nic ze swej aktualności, warto je przypomnieć i dziś AD 2016:
1) Głównym wytłumaczeniem faktu, że w Polsce, a prawdopodobnie też w innych krajach bloku radzieckiego, komuniści oddawali władzę w sposób pokojowy, jest wbudowanie w proces transformacji wielu zabezpieczeń ich interesów ekonomicznych i politycznych.
2) Zabezpieczenia te powodują, iż państwo polskie jest obecnie sparaliżowane przez liczne, pasożytnicze układy nieformalne – w znacznej mierze o charakterze agenturalnym – pochodzenia nie tylko krajowego, a nie tylko wschodniego. (tu na marginesie można dodać, że owe układy wykorzystują grę teczek przeciwko Polsce).
3) Jednym z niezbędnych warunków powodzenia naszych przekształceń ustrojowych jest ujawnienie oraz przecięcie tego elementu dziedzictwa poprzedniego systemu, jakim są tajne powiązania zarówno wewnątrz społeczeństwa, jak też w relacjach Polski ze światem zewnętrznym.
4) Rdzeniem tych powiązań jest układ postkomunistyczny (…), jest on rodzajem wirusa, którego istnienie w obrębie organizmu społecznego sprzyja rozprzestrzenianiu się dalszych schorzeń i uniemożliwia skuteczną walkę z nimi.
5) Aby ujawnić powiązania stanowiące o sile układu postkomunistycznego niezbędna jest lustracja, a aby je przeciąć – dekomunizacja.
Po przedstawieniu tych argumentów za lustracją, prof.Andrzej Zybertowicz pisze, iż bez lustracji oraz dekomunizacji nie zdołamy się uporać z budową zdrowej gospodarki rynkowej i demokratycznego państwa prawa. O tym samym pisałem wielokrotnie w felietonach. Dalej prof. A. Zybertowicz podkreśla, że celem lustracji nie ma być naprawianie krzywd moralnych lub urzeczywistnianie „sprawiedliwości dziejowej”, albowiem potrzebę lustracji oraz dekomunizacji prof.Zybertowicz rozważa z perspektywy bezpieczeństwa państwa, a również jego zdolności do realizowania swoich działań w okresie przejściowym, także w przyszłości. A zatem za lustracją przemawiają argumenty natury czysto pragmatycznej! Żadna próba odwetu, zemsty czy siania nienawiści jak insynuują nam przeciwnicy lustracji, prowadząc od lat pełną lamentów kampanię antylustracyjną.
Istotnie, bez przeprowadzenia lustracji oraz dekomunizacji nigdy nie zbudujemy państwa prawa, a pasywne czekanie na wymarcie pokoleń nomenklatury pracującej dla PRL-u (a także dla Kremla!) było ogromnym błędem, straszliwą stratą czasu. Bez lustracji polską polityką manipulowali aparatczycy z epoki PRL-u, noszący potem koszulki SLD czy UW, a następnie pijawki z emblematem PO, do której przylgnęły pasożyty z PSL.
Z braku lustracji stajemy również w obliczu jeszcze poważniejszych zagrożeń, bo gra teczek służyła obcym mocarstwom, szczególnie naszym sąsiadom, którym od stuleci zależało na osłabianiu Rzeczypospolitej. W wieku XVIII-tym wtrącano nas w nicość perfidnym procederem liberum veto, a dzisiaj osłabianiu Polski służyły teczki agentów, ujawniane nagle w jakimś momencie, co rozkładało pracę rządu. Tę destabilizację państwa wspierały obce agentury, a korzyści materialne czerpali z niej ex-aparatczycy i wszelkiej maści „targowiczanie”.
I dlatego przeprowadzenie lustracji, także dekomunizacji, było i jest palącą koniecznością dziejową w sensie czysto praktycznym – chyba że nie zależy nam na sprawnie działającym państwie! Ale tylko ci, co źle życzą Polsce (a także ci, co nie rozumieją potrzeby lustracji ) mogą trwać w oporze, sprzeciwiać się tej prawnej operacji zmierzającej do uzdrowienia instytucji państwa, wreszcie samego społeczeństwa.
Lustracja jest potrzebna przede wszystkim w Kraju, ponieważ tam toczy się historia naszego narodu, w państwie odnawianym z takim wysiłkiem, gdy pod nogi kłody rzucają nam nadal (o paradoksie!) aparatczycy z epoki PRL-u, a od niedawna tzw. kodowcy i petrurianie czyniąc to pod pretekstem obrony…demokracji! A w Australii światełko lustracji przydałoby się także, by chociaż rozjaśnić układy polonijne, które przez wiele lat (dekada z okładem!) podtrzymywały na stolcu pewnego prezesa z nowszej imigracji, a byłego członka PZPR-u, co w ogóle jest szczytem arogancji wobec Polonii. Zapewniono mu absolutną kontrolę nad polonijnymi organizacjami, aby przypadkiem pragnienie poznania prawdy nie zmąciło procesu transformacji, przeprowadzanej w Polsce. Tak bardzo pewne kręgi w PRL-bis boją się lustra oraz dekomunizacji! I zależy im na przetrwaniu układu, co ostatnio wyraził nawet Tusk domagając się, aby legalny rząd wykonał krok wstecz kłaniając się Rzeplińskiemu, który rygluje dobrą zmianę. Pod żabotem „sędziego” cuchnie koszulka PZPR-u! Dlatego popiera go Tusk, który zaprzedał Polskę na wszystkie strony, a jednej nawet oddał śledztwo w sprawie smoleńskiej „katastrofy”, która miała wszelkie znamiona zamachu. Skrajny to tupet, ale jak się jest „kierownikiem UE” to trzeba śpiewać w chórze z Schulzem, Junckerem, Jaglandem, Timmermansem. Zwłaszcza gdy nowy rząd w Warszawie może ujawnić wiele afer zamiecionych pod dywan za kadencji imć Donalda!
Zaproszenie weneckich lewaków było groteskową pomyłką. A unijne naciski w kwestii TK, domaganie się publikacji „wyroku” z 9 marca to brutalna ingerencja w sprawy suwerennego państwa. Właśnie ta publikacja oznaczałaby psucie praworządności. UE popiera Trybunał, który działa poza prawem, wbrew ustawie i konstytucji, a stawia się ponad parlamentem oraz narodem. To TK , w tej postaci, blokuje narodziny demokracji! Pasuje to komisarzom unijnego kołchozu, ale że nie rozumieją tego amerykańscy senatorzy ?
W zamiarach UE (i polityków PO) TK ma paraliżować rządy PiS-u, ale też samą Polskę, bo tylko Polskę UBEZWŁASNOWOLNIONĄ mogą łatwo osaczyć antypolskie agentury, szczute na nas przez Donalda i Kijowskiego, Petru i Schetynę. Z pomocą Brukseli chcą tzw. III RP (jeszcze nie w pełni demokratyczną) przekształcić w republikę rzeplińską o profilu totalitarnym!
Marek Baterowicz
.
O autorze:
Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.