Kiedyś z nadzieją traktowaliśmy Unię Europejską i akces do niej wydawał się znakomitą opcją, zwłaszcza dla krajów Europy wschodniej, bo ramy UE dawały jakby ochronę przez mackami Rosji, która przez pół wieku ciemiężyła tzw. demoludy, w tym Polskę. I ja byłem wtedy przychylny UE. Wielkie nadzieje z Unią Europejską łączył też nasz Jan Paweł II, niejednokrotnie wyrażając się o niej z uznaniem jak np. w przemówieniu do przewodniczących parlamentu UE, których podejmował w Watykanie ( 23 września 2000 ): „Cieszy mnie fakt, że Unia pragnie przyjąć nowych członków oraz że jej postawa wobec przyszłości jest otwarta i elastyczna”. Wojtyła sądził także, że „Unia Europejska będzie służyła dobru swych obywateli, których różnorodność kulturową pragnie zachować, broniąc zarazem wartości i zasad, do których przywiązani byli jej ojcowie założyciele i które stanowią ich wspólne dziedzictwo.” I Jego autorytet wyznaczał nam postawę wobec UE, a zatem myśleliśmy podobnie, entuzjazm dla tej Unii – jako Europy Ojczyzn – był raczej powszechny. Powoli jednak rosło rozczarowanie, albowiem okazało się, że owa Unia wtrąca się w niemal wszystko i pragnie regulować rozmiary ogórków, wyrób oscypków czy składniki bigosu i schabowego! Teraz w dodatku chce nam dyktować jak mamy reformować wymiar znanej w III RP „niesprawiedliwości”. A właściwie utrąca wszelką reformę, stosuje też szantaż kar finansowych! Lewacy bronią lewaków, nowy totalitaryzm. Anglikom też musiała dopiec, bo premier Johnson oznajmił niedawno z ulgą, że nareszcie „nie będziemy musieli przyjmować poleceń od Unii”, a kto jest jej motorem wiadomo nie od wczoraj. Obok podważania suwerenności były i pogróżki skandalicznej grzywny 250 tys. euro za każdego odrzuconego imigranta! Drzwi do Niemiec otworzyła Merkel, ale chciała podzielić się masą uchodźców z resztą Europy, by wymieszać kraje etnicznie i kulturowo. A zatem Brexit kojarzy się Brytyjczykom z wyzwoleniem. Oczywiście nie wszystkim, bo sporo mieszkańców wysp opowiadało się za pozostaniem w Unii. Ich wodzem był Jeremy Corbyn, lider Labour Party, gdzie dominują typy o prawie komuszej mentalności. Corbyn był ostatnią nadzieją Merkel, Tuska i Junckera, którzy przedłużając rokowania chcieli wywołać nie tylko kryzys polityczny, ale i doprowadzić do powtórzenia referendum. Widzieli w tym szansę zatrzymania Anglii w Unii, na czym im bardzo zależało. Roczna składka Londynu w UE wynosiła prawie 50 milionów euro. Powtórki referendum to stary wybieg elit UE, a przydał się Brukseli wielokrotnie. Niezadowoleni z Brexitu są też Szkoci, a ich premierka Nicole Sturgeon stwierdziła : „Unia nie jest doskonała, ale bodaj zapewniła pokój na dziesięciolecia”… Prawda sąsiaduje tu z naiwnością, istotnie UE stała się tworem chybionym, lecz pokój w Europie inną ma przyczynę, bo na szczęście narody wypaliły się militarnie. Nie wypaliły się jednak intelektualnie i analizują uchybienia elit UE wobec krajów członkowskich, ponieważ przeważają dziś apele patronów z Brukseli o „więcej Europy”, co oznacza kurs na wertykalny proces decyzyjny z pomijaniem horyzontalnego, w którym o porozumieniu debatowały wszystkie strony. Dziś głosy hegemonów wypierają wspólnotę. Podważa to optymizm tych, którzy jak prof. Krzysztof Szczerski ( doradca prezydenta) sądzili, że można posiadać efektywne państwo narodowe i zachować własną tożsamość uczestnicząc równocześnie w procesie tworzenia europejskiej wspólnoty ( „Utopia europejska”, Biały Kruk 2017, str.25). Mało tego, lewackie elity UE stosują podwójne standardy, bo np. kiedy kilka lat temu w Austrii lewica i zieloni sfałszowali wybory to ani Bruksela, ani Komisja Wenecka nie zareagowały. Natomiast łamanie praworządności przypisują Polsce czy Węgrom, a przymykają oczy na jawne pogwałcenia demokracji we Francji, demolowanej przez Macrona, kraju strajków, dymisji i ogólnego paraliżu. Kraju, który traci terytoria na rzecz islamu a jeszcze musi się podporządkować wytycznym z loży prezydenta.
Mądra decyzja Anglików o opuszczeniu Unii nie dziwi w tym kontekście, a pewnie znajdzie naśladowców w Holandii czy Danii, może nawet we Włoszech. Raczej nie w Polsce, gdzie jeszcze panuje wiara w możliwość naprawy UE i książka Szczerskiego mówi nie tylko o kryzysie integracji, ale i przedstawia inicjatywę naprawy. Obawiam się jednak, że lewackie elity UE nie skorzystają z polskiej recepty, zbyt wielka jest przepaść idei między nami, co najlepiej wyraża reakcja lidera Zielonych, europosła Daniela Cohn-Bendit z r.1996, kiedy w Polsce uchwalono ustawę lustracyjną. Ten superlewak zrównał wtedy polskie władze z…nazizmem i stalinizmem(!), zapewne by przypodobać się Geremkowi, który krytykował lustrację. Przypomniał to Bronisław Wildstein w felietonie „Europejscy kolonizatorzy” ( wSieci, 6.XI.2016). I my pamiętamy którzy działacze polonijni zwalczali apel o lustrację podpisany także na antypodach. Dopóki w UE będą rządzić lewacy z pokolenia 1968, ta „europejska” Unia nie zdobędzie się na sensowną politykę i perspektywy dla krajów członkowskich są raczej mroczne, a powrót do korzeni Europy jest wręcz zablokowany. A Europa bez ducha jest martwa. Trzeba go wskrzesić i – jak pisze Szczerski – „trzeba na nowo przewertować nauki, które dla Europy głosił św.Jan Paweł II, orędownik cywilizacyjnej, duchowej jedności Europy, wspartej na fundamencie wartości z chrześcijańskiej jej tożsamości” ( idem, str.23). Zadanie to dla cyklopów, bo takie oblicze Europy nie podoba się nie tylko lewackim ateistom, ale i masonom. Polskę odwiedził właśnie prezydent laickiej Francji, związany z paryską lożą, i oczywiście strofował nas za reformę sądów. Jakim prawem, co on wie o sytuacji w Polsce i o przeżytkach komunizmu? Jego pro-unijny ( i pro-platformiany!) głos przeciwstawił się woli Polaków zmagających się z post-sowiecką furią i korupcją peerelczyków. Apel profesorów z AKO wyraził aspiracje Polaków, gdy Macron poparł antypolską rebelię peerelczyków. Z takimi hegemonami jak Macron trudno będzie budować europejską wspólnotę, a w jego politycznym credo nie ma miejsca dla chrześcijańskich wartości. We Francji profanowane są kościoły, często płoną – nawet katedra Notre-Dame – ale ani w mediach, ani w wystąpieniach polityków nie słychać mocnych słów potępienia, a zdarzały się nawet drwiny. Natomiast gdy nieznani sprawcy profanują cmentarz żydowski albo meczet rozlega się krzyk na całą planetę. Te dysproporcje dziwią, gdyż oficjalnie francuska konstytucja chroni wszystkie wierzenia.
Anglicy – po Brexicie – nie mają takich problemów, Bruksela i Berlin nie mogą już ingerować w wewnętrzne sprawy Zjednoczonego Królestwa. Wrażliwi na punkcie swej suwerenności Brytyjczycy odrzucili złą dla nich symbiozę i nie dali się skolonizować. To raczej oni przez wieki mieli mentalność kolonizatorów, unijna kosa trafiła na kamień. Brexit to odważny skok poza granice nowego totalitaryzmu, który umacniają z dnia na dzień władcy i komisarze UE. Brexit to nie salto mortale dla Anglii – jak utrzymują zwolennicy i fanatycy UE – ale skok po wolność i nowe perspektywy, a tych nie zabraknie Anglikom – to oni przecież położyli fundamenty pod USA, Kanadę , Australię i tyle innych krajów Commonwealthu. W tym kontekście dziwi, że w ogóle kusił ich eksperyment członkostwa w Unii Europejskiej. Brexit pomoże też Anglikom ocalić tożsamość narodową ( i tak zagrożoną imigracją wrogą asymilacji), tożsamość, z którą nie liczyła się biurokracja brukselska z racji swego unijnego ( kosmpolitycznego? ) charakteru. Biurokracja ta oparta o tysiącstronicowe traktaty i tysiące dyrektyw ingerujących w życie każdego z nas – jak pisze prof.Szczerski – nie może zastąpić tożsamości „europejskiej”, a obca jest narodom. I dodaje, że być może wiele krajów czeka na ojczyznę św. Jana Pawła II, by wskazała na nowo drogę ( idem, str.24). Ale czy Macron przyjechał do Warszawy po naukę ? Przeciwnie, zjawił się w roli mentora i rzecznika owej „utopii europejskiej”, która zagraża rzeczywistym potrzebom narodów i państw Europy. Prawdopodobnie nie pojął jeszcze lekcji Brexitu, Dziwne, on – pinokio loży – choć syn Francji, niegdyś ojczyzny wolności, a dziś zniewolonej Marianny.
Marek Baterowicz
O autorze:
Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r. 1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney, Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”, roczniku michaelitów na Nowej Gwinei).
.