( w farsie Ionesco były puste!)
O stanie polskiej gospodarki i narodowego majątku wymownie świadczy niedobór krzeseł w kraju. Okazuje się nagle, że rząd Ewy Kopacz musi wozić ze sobą krzesła, a podobno i stoły, bo w odwiedzanych miejscowościach brakuje tych jakże podstawowych mebli. A może nie brakuje, tylko że pani premier i jej podopieczni z tekami ministrów za bardzo przywiązali się do stołków ze stolicy ? Być może też ich wymiary lepiej pasują do platformianych kształtów ministerialnych!? Tak czy owak rząd wozi krzesła, powiększając wydatki z kieszeni podatnika, co zawsze wzbudza oburzenie pod każdą szerokością geograficzną, a nawet na antypodach. Pani Bronwyn Bishop – spikerka parlamentu – ma właśnie kłopoty z powodu znacznej sumy wydanej z kasy państwa na helikopter użyty raczej w celu prywatnym. Opozycja domaga się zatem jej dymisji. O dymisji pani Kopacz jednak się nie mówi, bo wiadomo że jako proteza po Tusku ustąpić nie może, zobowiązana przez swego politycznego promotora do wytrwałości i heroicznej misji odzyskania zaufania wyborców. A jak sama pani premier powiedziała – po przegranej w maju innego idola PO – Platforma Obywatelska ( o wiele bardziej Oligarchów! ) nazbyt się oddaliła od ludzi. Dlatego jej zadaniem jest teraz udowodnić, że Platforma stoi jednak bliżej obywateli niż by na to wskazywały różne fakty temu przeczące. Stąd gorączkowy objazd Kraju i zapewnianie nas, że pani premier marzy tylko o tym, aby być blisko ludzi. A w tej intencji to nawet i dołoży finansowo. Istotnie, spadł deszcz obietnic przy jednoczesnym oczernianiu opozycji, która rzekomo wyłącznie…odgradzała się od obywateli (??) co jest absolutnie fantastycznym pomówieniem. To Platforma Obywatelska unikała dialogu ze społeczeństwem, nie konsultując ludzi a stosując politykę faktów dokonanych. Petycje w kwestii referendów, poparte milionami podpisów, były skrzętnie odrzucane. Naturalnie z demokracją takie metody mało mają wspólnego, a były one przecież nieustannie stosowane przez rząd PO-PSL i to właśnie ta szacowna koalicja odgradzała się od obywateli szczelnym murem obojętności. Czyżby panią Kopacz zawiodła pamięć ? Z pewnością nie, ale jakże wygodnie jest odwracać kota do góry ogonem, szczególnie gdy może to otumanić bodaj garstkę wyborców. A Platforma walczy dzisiaj o przetrwanie, mimo marnych sondaży liczy nadal na wyborców z układu.
Gdy o krzesłach mowa przypomina się nam zaraz Ionesco i jego „farsa tragiczna” pod tytułem „KRZESŁA”.Wystawiona po raz pierwszy w r.1952 nie straciła na aktualności, wprost przeciwnie: rzędy pustych krzeseł w sali konferencyjnej czekają na zaproszonych gości, którzy mają wysłuchać Oratora. Ma on przedstawić przesłanie pewnego Starca, jego „filozofię” adresowaną do ludzkości! Starszy pan ( Ionesco zaznaczył na samym wstępie, że jego bohater ma lat 95!) nie jest bowiem w stanie sam wyrazić swoich przemyśleń i odwołuje się do pomocy mówcy, Oratora. Oznajmia to swojej małżonce, również wiekowej pani:
To nie ja przemówię, zaangażowałem zawodowego oratora, to on
przemówi w moim imieniu, zobaczysz…
Wśród zaproszonych są przedstawiciele różnych kręgów – naukowcy, prezesi, policjanci, bankierzy, aptekarze, biskupi, artyści, kupcy, nawet pracownicy poczty, wojskowi, urzędnicy, ale i robotnicy – ci wszyscy, którzy zdaniem Starca mogą pojąć jego „filozofię”. Tę raczej elitarną publikę zaszczyci obecność Cesarza! Jak farsa, to farsa. A Starzec – ustami Oratora – zwróci się do ludów Europy i pozostałych kontynentów. Optymistyczna wizja, ale finał tragiczny. Starzec ze swoją wiekową magnifiką ostatecznie skacze w fale morza, uważając swoją misję za skończoną. Sądzi też, że powinni odejść po „długich latach pracy dla postępu ludzkości , kiedy to oboje byli żołnierzami słusznej sprawy…” Ionesco nie stawia kropki nad „i”, ale ta sarkastyczna kpina sugeruje, że za ową „słuszną sprawą” kryje się może przesłanie marksizmu-leninizmu ? Był rok 1952! U nas noc stalinizmu.
A kulminacją farsy jest wystąpienie Oratora, który potrafi zaledwie wyartykułować jakieś niezrozumiałe sylaby i gardłowe dźwięki – tyle zostało z „filozofii” Starca ? Orator jest jednak głuchoniemy, pragnie ratować sytuację pisząc kredą na tablicy jakieś litery, bez ładu i sensu. Jego wysiłki wieńczy jednak jedno słowo: ADIEU. Tak kończy żywot przesłanie Starca…
Niestety, lewicująca młodzież w Australii próbuje ożywić „filozofię” dwóch starców – Marksa i Engelsa! Oto 29 lipca br. na University of NSW Socjalistyczna Alternatywa zorganizowała spotkanie poświęcone przesłaniu… „Manifestu Komunistycznego”! Zdaniem rozpalonych głów tych studentów to zapleśniałe i chore dzieło oferuje najlepszy lek na ekonomiczny kryzys trapiący narody (!). Trudno o większy nonsens.
A wracając do „Krzeseł” i madame Kopacz wypada zauważyć, że pani premier nie jest w tak komfortowej sytuacji jak Starzec z farsy Ionesco, który wynajął sobie Oratora. Bo przecież i ona ma kłopoty z poprawnym wyrażaniem swoich „przemyśleń”. Ale to już nie nasze zmartwienie, a z zażenowaniem oglądamy jej objazdowe występy i namolne wdzięczenie się do obywateli, tyle lat nabieranych przez Platformę niby Obywatelską za kadencji „magika” Tuska. Nagle teraz mają uwierzyć w szczerość nowych obietnic ? Byłby to szczyt naiwności ze strony Polaków. Natomiast Peerelczycy ( i ich klientela) być może jeszcze przyjmą jej zaproszenie do tanga:
Z panią Nikt byś nie zatańczył ?
Po mnie tylko brzęk szarańczy!
Marek Baterowicz
O autorze:
Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” ( 1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.
Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.
W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.
W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u, a również zbiór opowiadań René de Obaldia.
W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 ( po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004) oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).
W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.
W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.
W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).
W kraju publikował m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).
W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.
We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).
Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.