Niebawem
Ostatnio coraz później wracam do domu
Na wszystkich skrzyżowaniach
zatrzymują mnie piesi albo czerwone światła
Moja twarz w przedniej szybie
odbija się tak samo jak w domu kiedy stanę w oknie
Coraz częściej się mylę
i skręcam o jedną przecznicę za wcześnie
Niebawem pewnie sam siebie zacznę pytać o drogę
i wskazywać ślepą
Nieprawdziwość
Ten czarny kot na tle czarnej ściany
taki czarny, że widać tylko zielone ślepia
– to tylko cień bukowych liści na rozhuśtanej bryzą gałęzi
Ten biały kot na białej ścianie
biały taki, że widać tylko czerwone ślepia
– to tylko odbłysk światła w szybie z uchylonego naprzeciwko okna
Te piski psiaka dochodzące z mieszkania sąsiadów na piętrze
– to jedynie trójkołowy dziecięcy rowerek
którym ich syn rozjeżdża w przedpokoju buty i pantofle
A te ciosy zadawane siekierą lub młotkiem, które słychać zza ściany
– to tylko kotlety schabowe tłuczone przez sąsiadkę na niedzielny obiad
A do tego są jeszcze sny
w których biegniesz bezradnie przebierając w powietrzu nogami
albo skaczesz z piątego piętra
uzbrojony w parasol jak w spadochron
i spadając w zwolnionym tempie
lądujesz na trawniku miękko i bezpiecznie
Są takie miejsca w których nigdy przedtem nie byłeś
a i tak wiesz co zobaczysz zaraz za rogiem za górą za zakrętem
Jest taki czas przyszły który przechodzi do przeszłości
nawet na chwilę nie zbliżając się do teraźniejszego
Noemi K.
Wiedziała, że za sobą ma połowę życia, lecz nie przypuszczała,
że to już ta druga połowa, z której zresztą prawie nic już nie zostało.
Tak z dnia na dzień, we własnym mieszkaniu, została pogrzebana żywcem,
przygnieciona bryłą powietrza jak granitową płytą.
Próbowała krzyczeć, lecz z jej ust wydobywały się tylko bezgłośne bańki,
podobne do wypalonych zniczy.
Zdołała się wyczołgać, ale drzewa przed domem, zbite się w ciasny kordon,
nie pozwalały się przedrzeć.
Uderzała pięściami w konary i pnie, lecz słychać było tylko głuchy odgłos,
jakby waliła w membranę bębna lub wieko trumny.
Zanim wszystko ucichło, gdzieś w oddali słychać było jeszcze
górniczą orkiestrę, monotonny głos księdza, stłumione szlochanie kobiet,
szelest rozwijanych z celofanu kwiatów.
I już.
(z cyklu: „Portrety trumienne”)
Sąsiad
Nie bój się boga
Bój się sąsiada
Bóg nocą do ciebie nie przyjdzie ukradkiem
To nie jego kroki usłyszysz na schodach
Bóg nie ma pryszczy na twarzy
Nie ma łupieżu i tłustych włosów
Bogu nie śmierdzi z ust
Bóg nie cuchnie potem
Ten który przyjdzie
Co dzień się przyjaźnie do ciebie uśmiecha
Zawsze powie Priwiet i nawet Kak zdarowia spyta
Ostrząc na osełce duży nóż kuchenny
Po to żeby gęsi poderżnąć dziś gardło?
Albo przed świętami zaszlachtować świnię?
Bój się sąsiada który się tak lęka boga
Że po trzy razy żegna się na zapas
Na widok świętego obrazka i krzyża
Sąsiad nie jest bogiem więc on nie wybacza
A twoim grzechem śmiertelnym jest przecież twój język
Twoim grzechem śmiertelnym jest też krtań i płuca
Którymi wydajesz z siebie obco brzmiące dźwięki
Bój się sąsiada
Który drży przed bogiem
I od świec cerkiewnych
Zakrzepły wosk ma na rękach
A od dymu osmolone palce
Nóż kuchenny który ściska w dłoni
Ma rozżarzone ostrze
A on sam ma policzki i włosy i oczy czerwone
A w głowie
Już Tylko Ogień
Lesław Nowara
O autorze:
Lesław NOWARA (ur. 1963).
Prawnik z wykształcenia. Poeta, aforysta, felietonista. Debiutował na łamach prasy literackiej w 1983 roku. Opublikował tomy wierszy: „Zielona miłość”, (1991), „Dom o zielonych oknach” (1993); „Trzecie oko”, (1996), „Rosyjska ruletka” (1999), „Kokon” (2001), „Cichociemno” (2006), „Kropka i Kreska”, (2013), “Ciemna strona światła”, (2019). W przygotowaniu do druku najnowszy tom wierszy: “Potrety trumienne”, który został napisany w ramach programu objętego stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2019 roku. Mieszka w Gliwicach.
.
.