WORKSHOP
.
Ikkyū Sōjun, zwany Szalonym Obłokiem,
Oddawał się medytacji w Chacie Ślepego Osła.
Zanim zamienił słomiane sandały i kapelusz z trzciny
Na szaty opata klasztoru Daitoku, upijał się
Do nieprzytomności sake i regularnie odwiedzał
.
Burdele. Oświecenie to kwestia odpowiednio
Dobranych proporcji. Co wam po sutrach,
Uroczystych ceremoniach, żarliwych ascezach?
Staczajcie się każdego dnia. Łamcie prawo.
Ćwiczcie w obywatelskim nieposłuszeństwie.
A nuż się uda.
.
.
PEACOCK FARM HOSTEL
.
Owen mruczy pod nosem celtycką pieśń.
Mimo to jest przeźroczysty jak pył,
Który osiada na cennych przedmiotach
By nas nie kusić swym blaskiem.
.
.
OPERATOR DŹWIGU
.
Dlaczego wciąż siedzisz na szczycie stalowej konstrukcji,
Manewrując długim ramieniem wśród błysków i deszczu?
Z kim rozmawiasz, patrząc z wysokości na rosnące kałuże
Oraz tych kilku robotników w pomarańczowych kamizelkach
Którzy stojąc przy barakowozie, zacierają ręce na myśl
O końcu dniówki?
,
.
WYZNANIE
.
Strach uderza o burty i chwieją się maszty:
Dopóki mam ciebie i rzucam cień,
Żadna powódź nie zamieni mnie w muł.
.
..
CISÓWKA. TIPS & TRICKS .
.
Dlaczego wciąż medytujesz i składasz pokłony, żurawiu?
Po co gongiem wiadra uderzasz o betonową obręcz studni?
,
.
TOSHIRO MIFUNE NIE ŻYJE: PĘCHERZYKI POWIETRZA
.
Odrywają się od napiętych cum.
.
.
ZACIEMNIENIE
.
Nagle zrozumiałem, że nie mam dokąd pójść. Około północy
Nasłuchiwałem odgłosu cystern przejeżdżających przez miasto,
Odłożyłem na bok notes z adresami i twoją kartkę z Meksyku
Napisaną przed rokiem, gdzieś na półwyspie Jukatan.
O tej porze milkną telefony, zakłady fryzjerskie, hotelowe pokoje,
Jedynie radio nadaje coś w rodzaju IV Symfonii Czajkowskiego.
Nie mam nic przeciwko muzyce klasycznej, czasem tylko
Rozważam możliwość zmiany kanału. Pewnie zastanawiasz się
Dlaczego ci o tym mówię. Gazety od wczesnego rana informują: Śmierć
W teatrze absurdu, umarł Ionesco, niech żyje Łysa śpiewaczka.
Żadnych wiadomości o twoim istnieniu. Nietknięte koperty
Powracają na adres zwrotny. Zamykam oczy:
Mój pejzaż to dłoń bez linii
Drogi złapane w supeł
Supeł to ja.
.
.
„WESELI FIGLARZE” CELNIKA ROUSSEAU
ALBO LIST DO MAĆKA MELECKIEGO
.
Przesilenie jeszcze nie minęło, a już wstajemy na równe nogi,
Łapiemy oddech, naklejamy znaczki na koperty, spoglądamy
Za oszronione szyby samochodów. Te proste czynności dają nam
Gwarancję przeżycia, kiedy nie wiemy co robić z nadmiarem
Czasu. Jakby tego było mało, układamy plan strategiczny
Na najbliższe godziny, goląc szorstki, dwudniowy zarost.
O zmierzchu przechodzimy obok drzemiących taksówkarzy
.
Nie do końca pewni naszych intencji. Musimy się na coś
Zdecydować. A jednak idziemy dalej wzdłuż zaszklonych
Wystaw i kiosków czynnych do późnej nocy. Wszystko
Doskonale burzy się w jedną całość: nasz krew, układy
Z listonoszem, tytoń rozsypany po kieszeniach. Nic już nie jest
W stanie nas zaskoczyć. Odległość to sprawa sporna. Zawsze
Na drodze staną słupy wysokiego napięcia lub coś w tym stylu.
.
Musimy być ostrożni, żadnych telefonów, żadnych imion kobiet,
Żadnych pustych pokoi. Gdybyśmy mogli wyjść niepostrzeżenie
Poza granice miasta jak Butch Cassidy i Sundance Kid,
Szykujący skok na wagon z pieniędzmi, zdesperowani
I żądni sensacji, pozbawieni wszelkich złudzeń, odwróceni
Plecami do świata i szczęśliwi jak nigdy przedtem.
Każdy na swój rachunek.
.
.
LET’S GET LOST
.
Nie da się ukryć, panowie, niedołężniejemy jak wyrzucone
Na brzeg foki albo radzieccy kosmonauci
Po zbyt długim przebywaniu na orbitalnej stacji Mir.
.
Rośnie nam ciśnienie i spada współczynnik empatii. Już
Dopada nas zadyszka i ścina lepki pot. (Tylko patrzeć
Jak zaczną ustępować nam miejsca w tramwaju
.
Albo zapakują w urnę „Dzieł zebranych”, bo czymś przecież
Trzeba połechtać naszą próżność.) Wszystko to mrzonki:
Oddech równa się z oddechem, oko węszy szczegóły.
.
Weźmy na ten przykład My Funny Valentine, nieśmiertelny temat
Rodgersa i Harta nagrany przez Cheta Bakera
W 1952 roku z kwartetem Gerry Mulligana.
.
Dźwięki rozpełzają się po kątach. Srebrny pył sypie się
Ze srebrnej trąbki, choć Chet od kilkunastu lat gryzie ziemię
Po tym jak wyskoczył (lub ktoś go wypchnął)
.
Z okna amsterdamskiego Prins Henrik Hotel.
Wystukujemy palcami rytm, dopijamy resztki
Ciepłej wódki i przez moment liczą się tylko
.
Te wibracje, ta przeźroczystość, ten zgiełk.
I niech tak już będzie. Życie pruje się
Jak rozciągnięty sweter i nie przylega
.
Do ciała jakbyśmy tego chcieli. Chociaż może się mylę,
Bo co z tymi, którzy chcąc ukryć tłuszczowe obwarzanki
Wciągają brzuch i nadymają się jak pawiany?
.
Co z tymi, którzy farbują się na blond albo wyrywają pęsetą
Siwe włosy licząc na jędrne pośladki jędrnych małolat?
Jak przejść obojętnie obok czterdziestoletnich młodzieniaszków
.
Udających nadąsane primabaleriny? Pytanie goni pytanie.
I nic z tego nie wynika. Jesteśmy głusi na krytyczne
Uwagi. Nic nas nie rusza. Za to my ruszamy przed siebie
.
Na pełnym gazie, a potem dyszymy jak przetrenowane chomiki.
Nie to co kiedyś. Kiedyś uprawialiśmy monumentalne ciągi,
Płynęliśmy wpław, koczowaliśmy pod czarnym sztandarem.
.
To se ne vrati! I dobrze. W końcu zasłużyliśmy sobie na
Przerzedzony włos, placki łysin, nadwagę, garść
Prochów, stygnący gips. Chociaż niektórym z nas
.
Wciąż się udaje zachować pozory: jakimś dziwnym trafem
Omija ich pazur czasu. Ale i na nich złuszczy się skóra.
Ich przyjaciele dadzą nogę do żon, na wyścigi konne,
.
Albo pogodzą się z faktem powolnej demencji. Prysną kółka
Wzajemnej adoracji. Zdezaktualizują się manifesty wolności.
I zacznie się starość.
Krzysztof Śliwka
Fot.: Wojciech Wilczyk, Karolina Bielak
.
O autorze:
Krzysztof Śliwka (1967) – absolwent kulturoznawstwa na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego oraz PWSFTviT w Łodzi na Wydziale Reżyserii – kierunek scenopisarstwo. Autor ośmiu książek poetyckich, m.in. Niepogoda dla kangura (1996), Sztuka koncentracji (2002), Dżajfa & Gibana (2008), Budda Show (2013). Laureat wielu nagród literackich, w tym Georga Trakla oraz Rafała Wojaczka. Jego wiersze tłumaczone były na język angielski, niemiecki, słoweński, bułgarski, węgierski, czeski i hiszpański. W 2008 roku otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Pisarzy Norweskich “Klepsydra” za najlepszy scenariusz w Grimstad. Mieszka we Wrocławiu.