Cztery dodatkowe „wiersze kosmiczne”
.
gwiezdne scalenie
tak bardzo do siebie lgnące
materią dziwną przepojone
dwa ciała razem pulsujące
w spiralnym łączą się kokonie
kosmiczne spełnienie rozkwita
mnogością szlachetnych metali
zaklętych w ślubnych obrączkach
kunsztownie wykutych z kopalin
jaskrawa erupcja rozjaśnia
nadniebny plan perspektywy
mocą najjaśniejszego światła
rodzącą myśli pożądliwe
czas bowiem cofa się nagle
wskutek prędkości rozbłysku
dając upojną nadzieję
jak balsam z krwi bazyliszków
drżące krzywe zmian blasku
na stromych emisji falach
stają się wnet ilustracją
siły promieniowania gamma
odkształca się więc coraz bardziej
przestrzeń wraz z czasem pospołu
tworząc wciąż nowe zmarszczki
w mgle rozjarzonych fotonów
materię przenikają fale
odbierane z wielką czułością
przez wymierzone detektory
w odległy fragment przeszłości
widmo rozciąga się w pełni
i przesuwa ku czerwieni
rozprasza się w cieniu wytwornie
pył rozsiewając bezcenny
.
upojny zapach kosmosu
podniebne ramię strzelca
gestora śmierci i zła
albo centaura
wskazującego cel argonautom
przesłania centrum drogi mlecznej
pachnącym rumem
obłokiem mrówczanu
solą kardynalną
dla natchnienia Funka
który remedium stworzył
dla niebieskich ptaków
i wilków morskich
oraz szewców
z białą gorączką
a nawet z encefalopatią
.
dewiza sensu
z ciemności bruzd
i blasku płonącego słońca
rozrasta się trud
jako istota górująca
jest czynem łodyg
i światłem ich liści
jest celem gałęzi
by w drzewie się ziścić
jest rzeką sukcesów
płynącą w zapomnienie
i piskiem trzody
skazanej na tuczenie
pnie się wysoko
by sięgnąć aż po chmury
w strzelistym akcie
prawa swej natury
bo wszystko wciąż
oddaje się pragnieniu
jak grzeszny wąż
by ulec przeznaczeniu
jak dzieci śmiech
niewinnie pewnych siebie
i ptaków śpiew
kluczących w dal na niebie
jak łkanie wdów
palonych wraz z mężami
i bzykot much
krążących nad truchłami
bo wszystko wciąż
oddaje się pragnieniu
jak grzeszny wąż
by ulec przeznaczeniu
by wrócić w głąb
po latach wyrastania
i solą być
bez raju i wygnania
.
postscriptum
wciąż nas kusi niebo
i znaczenia sens
sferycznych wymiarów
w ekspozycjach tez
wzmaga się
siła wiary w nie
zachęcając ziemian
by znaleźli cel
czas ciągle z zegarów
wolno sączy się
przeogromną plamą
w eteryczną czerń
gnamy więc
wyprzedzając lęk
by wydobyć z cienia
blask astralnych mgnień
gwiazdy nadal błyszczą
jak klejnotów deszcz
a kosmiczny powiew
nową wciąż tchnie treść
zawsze jest
jasny powrót gdzie
chwila trwa niezmiennie
w źródle wszelkich brzmień
.
Krzysztof Niewrzęda
Fot. autora: Dorota Damaschke
..
O autorze:
Krzysztof Niewrzęda (ur. w 1964 r. w Szczecinie) – poeta, prozaik i eseista. Za twórczość literacką nagrodzony Złotą Sową Polonii (2017), przyznawaną przedstawicielom światowej Polonii za dokonania twórcze i artystyczne. Finalista Nagrody Poetyckiej SILESIUS (2011) i Europejskiej Nagrody Literackiej (2009). Nominowany do Nagrody Mediów Publicznych COGITO (2008). Wydał tomy wierszy: „w poprzek” (1998), „poplątanie” (1999), „popłoch” (2000), „popołudnie” (2005), „popiół” (2012), powieść poetycką „Second life” (2010), zbiór esejów „Czas przeprowadzki” (2005) oraz powieści: „Poszukiwanie całości” (1999, 2009), „Wariant do sprawdzenia” (2007), „Zamęt” (2013). Publikował w licznych pismach literackich i społeczno-kulturalnych oraz antologiach w Polsce, a także w tłumaczeniach na języki obce m.in. w Chorwacji, Japonii, Francji, Niemczech i Ukrainie. Mieszka w Berlinie.
Opublikowane wiersze są częścią cyklu „wiersze kosmiczne”, który powstał podczas współpracy Krzysztofa Niewrzędy z fizykiem jądrowym, profesorem Adamem Majem w ramach projektu „Creation of Elements”.