Dzisiaj jest słonecznie i pewnie ciepło. Przez szerokie okna widok na całe zabudowane w dali wieżowcami Toronto. W dole, z 8 pietra, widać skrzyżowania najbardziej ruchliwych autostrad na Don Valey. Miliony samochodów dziennie przemyka tędy, jak na filmie. Na jednym ze skrzyżowań, przy światłach, stoi człowiek ubrany w czerwoną kurtkę, i wymachuje jakąś kartką. Myślałem, że to autostopowicz, którego nikt nie chce zabrać. Później ktoś wyjaśnił mi, że to jedynie odważny człowiek z napisem ” bezdomny prosi o wsparcie”,
Czasem ktoś z zatrzymujących się samochodów daje mu pewnie jakiś znak i on szybko podchodzi i bierze datek. Od paru dni obserwuję go i mógłbym policzyć, ile samochodów reaguje na jego obecność. Szczególnie w złą pogodę. W mieście widzi się na ulicach wielu bezdomnych z takimi kartkami, jak siedzą i czekają na datki. Współcześni jałmużnicy, których coraz wiecej, dopominają się o pomoc od przechodniów. Dawniej znani byli tylko sprzed kościołów. Nazywali się “żebracy”.
Ten jeden, oryginalny, wybrał takie miejsce, gdzie przejeżdża tysiące samochodów i musi zatrzymać się na światłach. Czasami wzruszeni kierowcy łatwiej coś dają. Jałmużnik na skrzyżowaniu alei, to pewnie nowy zawód.
Taki ostatnio jest moj widok ze szpitalnego okna na Don Valey w Toronto, gdzie stłuczona noga powoli pozwala mi uczyć się chodzić.
.
Kazimierz Głaz
Toronto, 3 grudnia, 2018
,
Kazimierz Głaz – artysta malarz. Swoją twórczość określił mianem sensybilizmu. Od 1968 roku mieszka i tworzy w Toronto w Kanadzie.
Eksponował swoje prace na licznych wystawy zbiorowe i indywidualne w Kanadzie, we Francji, Niemczech i w Polsce, m.in. w galerii Zachęta w Warszawie. Zdobył wiele nagród i wyróżnień; w 1965 roku na IV Międzynarodowym Biennale w Paryżu na wniosek Marca Chagalla otrzymał nagrodę Erasmus Prize z Holandii na pobyt i pracę twórczą we Francji.
W 1989 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego w Krakowie wydał książkę zawierającą wspomnienia o Witoldzie Gombrowiczu, którego poznał podczas pobytu we Francji w latach sześćdziesiątych. Najbardziej znanymi seriami jego obrazów i grafik są Impresje Moskiewskie oraz Ujęcie III Exoteryczne. Wydaje książki bibliofilskie oraz tworzy pierwsze stałe kolekcje sztuki współczesnej w szkołach.
.
Jest jeszcze druga strona tej historii: pięć razy w tygodniu przejeżdżam przez skrzyżowanie, które Autor obserwuje ze szpitalnego okna. Często spotykam mężczyznę opisanego w powyższym, krótkim opowiadaniu. Jeżeli jest zielone światło, mijam “jałmużnika”, co najwyżej machając mu dłonią. Kiedy zatrzymuje mnie czerwone światło, czasami wystarcza czasu, by sięgnąć po portfel i wyjąć parę dolarów. Zdarza się, że w bagażniku wiozę kurtkę, albo ciepły sweter, specjalnie na taką okazję. Lepiej znałem jego brata, kulejącego mężczyznę, który często znikał na kilka tygodni, kiedy udało mu się dostać pracę. Miesiąc temu dowiedziałem się, że brat człowieka w czerwonej kurtce nie żyje. Podzielił los wielu bezdomnych, którzy nigdy nie odzyskują dachu nad głową.
W Vancouverze, jak również w niedalekich amerykańskich miastach Bellingham i Seattle, taki widok nie należy bynajmniej do rzadkości. Często żebrzącymi są młodzi ludzie, jest sporo dziewczyn. Przy okazji dodam, że polski termin „jałmużnik“ oznacza tego, kto daje wsparcie – stąd na przykład święty Jan Jałmużnik na wspaniałym gotyckim tryptyku w Domu Biskupa Erazma Ciołka w Krakowie (dawne Zbiory Szołayskich) – a nie otrzymującą jałmużnę osobę.
Autokorekta: nie “tryptyku”, a poliptyku.
Według niektórych definicji “jałmużnik” może także oznaczać żebraka:
1. godność lub urząd dworski związany z nadzorowaniem działalności dobroczynnej;
2. osoba, zwykle duchowna, sprawująca taki urząd;
3. osoba ofiarująca jałmużnę; darczyńca;
4. osoba otrzymująca jałmużnę; żebrak
Pozostawmy więc tytuł do wieloznacznej interpretacji.
Ostatecznie i osoby wspomagające “mężczyznę w czerwonej kurtce” są także bohaterami podobnych historii.
Ciekawe, Alku, nigdy o tej czwartej definicji nie słyszałem. Przynajmniej czegoś się dowiedziałem, dziękuję.