Woziłam staroobrzędowców.
Auto wchłaniało osoby i pęczniało –
pierwszą, drugą, dziesiątą w nieskończoność.
Nie było w nim ciasno ani gęsto,
ciało nie przywierało do ciała,
ręce i stopy wolne od dotyków
lekkie były jak puch.
Niewidzialne przepływało do widzialnego
dalej i dalej po okolicznych wsiach
w poszukiwaniu miejsca po wypędzeniu z Rosji
nie wiedząc czy to już tutaj.
Potwierdzenia szukałam w oczach kobiet,
w pulsie ich twarzy obramowanych chustkami
i w długich brodach mężczyzn.
To miejsce? – pytałam
oni wpatrzeni w mijane szeptali: nie, nie
– jedźmy dalej.
Wysiedli na drodze zamkniętej tarczą słońca
przed domem z gankiem w asyście maków i ostróżek.
Widziałam światło
w oczach kobiet i drżące ze wzruszenia
długie brody mężczyzn
dalej, przy drodze leżał chłopiec i śpiewał –
tamtu tu, tamtu tu, tam tu tu
i zniknął
nim domknęła się migawka aparatu.
.
W Budzie Ruskiej nad Czarną Hańczą
w dookolną ciszę wchodzili
coraz głębiej – dalej – szerzej
tyle w nich było zdziwienia
ona szła boso.
krok za krokiem chłód wilgoci nasączał pamięć skóry
a coraz szersze rozświetlenie rzeki – pamięć oczu
obok jej nagich stóp jego buty,
jak świętość i bluźnierstwo, otwartość i zamknięcie
współistnienie dwóch światów
.
.
Wodziłki
w dolinie Szeszupy
zbudowały gniazdo
wygnane ptaki
mgła z pobliskich mokradeł i łąk
osłania kawałek starej Rosji
religijni zesłańcy
obrabiają drewno
i trwają
przy starym obrządku
w molennie
zwieńczonej kulą
z ośmiokończastym krzyżem
na którym przysiadają ptaki
wykąpane w łaskawej ziemi
29.04.2017
.
Janina Osewska
.
O autorce:
Janina Osewska – poetka i fotografik. Ukończyła Politechnikę Białostocką oraz Podyplomowe Studia Pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim i Podyplomowe Studium z zakresu informatyki na Politechnice Warszawskiej. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Academia Europaea Sarbieviana.
Opublikowała tomiki wierszy: „W stronę ciszy” (2003) oraz „Do czasu przyszłego” (2007), „Tamto” (2015). Była koordynatorką projektów literackich „Augustów w poezji”(2007) oraz „Ziemia augustowska w prozie i poezji”(2008), które zakończyły się wydaniem antologii wierszy p.t. „Tam prosto do Augustowa” oraz antologii prozy i poezji p.t. „Opowieść o Ziemi Augustowskiej”. Wiersze publikowała w wielu pismach w kraju i za granicą m.in. w Literatūra ir menas (Litwa), Tygodniku Kulturalnym Šiaurės Atėnai (Litwa), Azirii (Australia), Poems of the World (USA), World Poetry 2017 (Mongolia). Uczestniczyła w międzynarodowych festiwalach literackich w USA, Irlandii, Mongolii i na Litwie. Jej wiersze były tłumaczone na język angielski, niemiecki, litewski, czeski, ukraiński, mongolski. Otrzymała Grand Prix na Międzynarodowym Konkursie Poezji w USA (2004) oraz wyróżnienie tamże (2005). Jest finalistką (shortlist) Stokestown International Poetry Prize w Irlandii (2015). W roku 2017 otrzymała stypendium twórcze Marszałka Województwa Podlaskiego oraz burmistrza Miasta Augustowa w zakresie twórczości artystycznej oraz upowszechniania kultury i sztuki w 2017 r. Uczestniczyła w międzynarodowych festiwalach poezji w Polsce i za granicą (USA, Irlandia, Litwa, Mongolia).
Uprawia też fotografię. Wydała autorski album fotografii „okruchy” (2011), który był nominowany do tytułu „Najpiękniejsza książka roku 2011” w 52. Konkursie Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek oraz do Athens Photo Festival (2015). Uczestniczyła w wystawach zbiorowych i miała 20 wystaw indywidualnych. Projekty fotograficzne realizowała w Polsce, USA, Libanie, Syrii, Australii, Nowej Zelandii, Mongolii.
Urodziła się i mieszka w Augustów. Więcej na www.osewska.pl
.
POEZJA ANIELSKICH LOTÓW
Najnowszy tom poezji Janiny Osewskiej zatytułowany „Niebieska chwila” to bez wątpienia jeden z najwyższych lotów spośród wydawanej w ostatnim czasie na Podlasiu literatury pięknej.
Nie ma tu aniołów o wyglądzie pulchnego młodzieńca w damskim przyodziewku, ani awangardowego jegomościa wciśniętego między science a fiction. Wysłannicy niebios ukazani przez Janinę Osewską to, mówiąc słowami Rainera Marii Rilkego, „istoty udane od zarania, pyłek kwiatowy rozkwitającej boskości, pryzmat światła, wrzawa i burza zachwycających uczuć”.
„Jakie to szczęście/obudzić się/i zobaczyć Anioła/wysłannika Boga/świadka Jego/obecności” – napisał ks. Jan Twardowski w wierszu „Anioł przebudzenia”.
Otwierając tom wierszy Janiny Osewskiej, choćby na spisie treści, można mieć właśnie wrażenie otwierania oczu, budzenia się. Spotkamy tam „Anioły niewidzialnych mostów”, „Anioła Miłosza”, „Anioły Krynek”, „Anioła nadziei”, „Anioła ze Świętej Wody” czy „Anioły z klasztornych wież”. W innych utworach zadomowił się „anioł kojący strapienie”, „Anioł Stróż”, „anioł znad Netty”, bądź po prostu „dobre anioły”, które w wierszu rozpoczynającym tomik niosą poetkę z krańców świata w miejsce nazwane domowym, swojskim „tutaj”.
Co wyjątkowego można przeczytać o wysłannikach Boga w świeżo wydanej książce Janiny Osewskiej? Jeśli Bóg Ojciec dłonią Mojżesza pisał na kamiennych tablicach, Bóg Syn pisał palcem po ziemi, a święty Ireneusz nazywał Ducha Świętego „palcem Bożym”, to w jaki sposób pisze Janina Osewska?
Poetka z Augustowa nie ciosa, nie żłobi, nie wrzyna się w kamień, choćby to miała być poezja, a kamień jednym z motywów przewodnich tomiku. W wierszu „Jeden dzień w Tykocinie. Powrót” poetka ledwie dotyka murów wielkiej synagogi, ledwie muska kamień, który widział strojne orszaki wielkich władców i z namaszczeniem kładzie kamyk na kamieniu z modlitwą o szczęśliwie trwanie bajki, którą jest to podlaskie miasteczko.
Osewska przy pisaniu „Niebieskiej chwili” nie korzysta z ołówka ani długopisu. Pisze piórem. Anielskim piórem. Wspomniany wiersz bez tytułu, rozpoczynający tomik, którego pierwsze słowa brzmią „tutaj” wskazuje, że dla autorki nawet wiosło może być piórem:
„tutaj/znam jak własną krew//
(…) każdy haust uniesionej piórem wiosła wody”.
I nie jest to określenie przypadkowe. Poetka powtarza je bowiem w utworze „Zbigniew Herbert na spływie 1954”:
„Podwodne włosy rzeki w ruchu
ważki na piórze wiosła
czuć ozon i miętę”.
Motyw wiosła i zapachu mięty pojawia się również w sąsiednim utworze, zatytułowanym „Hania”:
„będzie pachniała mięta i świtezianka błyszcząca
przysiądzie na wiośle jak niebieska chwila
trwaj niebieska chwilo”.
Trzymając w dłoni najnowszy tomik Janiny Osewskiej warto zastanowić się nad znaczeniem tytułu i odpowiedzieć na pytanie, co oznacza owa „niebieska chwila”? Jak to jest trzymać, złapać, uchwycić „niebieską chwilę”?
Niebieska, czyli niebiańska, lazurowa, błękitna, podniebna, błękitnawa, anielska. Autorka rezygnuje jednak w tytule z wszelkich synonimów „niebieskiej”, być może dlatego, że „nie bieska” to przecież inaczej „nie diabelska”, albo „nie czarcia”.
Dlaczego jednak chwila? Przecież w świecie aniołów, którego nie widać, nie płynie czas. On jest potrzebny tylko tam, gdzie istnieje materia. Śląski poeta doby baroku Johann Scheffler, zwany Angelus Silesius, czyli Śląskim Aniołem, napisał kiedyś „czy wiecie, żeśmy dłużej niżeli Bóg żyli? Bóg jest wieczny, a przecież nie żył ani chwili?”
Janina Osewska wprowadzając do „Niebieskiej chwili” bogactwo przyrody z barwami, zapachami i głosami, w tym ciszą, oraz świat duchowy sprawia, że czytelnik po raz kolejny uświadamia sobie, że jest i ciałem i duszą.
Powiedzieć jednak, że augustowska poetka doskonale przemyślała tytuł to zaledwie część prawdy. Św. Jan Paweł II w „Liście do artystów” napisał, że „W «twórczości artystycznej» człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób objawia się jako «obraz Boży»” a „każde autentyczne natchnienie zawiera jednak w sobie jakby ślad owego «tchnienia», którym Duch Stwórcy przenikał dzieło stworzenia od początku. Przekraczając tajemnicze prawa, które rządzą wszechświatem, Boskie tchnienie Ducha Stwórcy spotyka się z geniuszem człowieka i rozbudza jego zdolności twórcze”.
W „Niebieskiej chwili” Boskie tchnienie spotkało się z talentem, otwartym sercem i pragnieniami człowieka. Janina Osewska nie szuka jednak w swojej książce taniego poklasku, owacji i braw dla własnej twórczości, ani nie kokietuje i nie umizguje się przed Stwórcą.
„ponad moją drogą
Twoja droga
ponad myślą moją
myśl Twoja”
– mówi w wierszu bez tytułu, zamieszczonym na stronie siódmej. Cyfra siedem uważana jest za mistyczną, wyróżniającą się bogatą symboliką. W wielu mitologiach i religiach jest symbolem całości, dopełnienia, symbolizuje związek czasu i przestrzeni. W Nowym Testamencie oznacza pełnię i doskonałość, w religii judaistycznej kojarzyła się z siedmioma dniami tygodnia i z siedmioma archaniołami.
Odpowiedzią na pytanie czy druk tego utworu na stronie siódmej „Niebieskiej chwili” to przypadek niech będą słowa ks. Jerzego Szymika, poety i teologa, który zapytał kiedyś: „A co, jeśli przypadki są przelotnymi pocałunkami Pana Boga?”
Janina Osewska rezygnując z napuszonych, emfatycznych słów konsekwentnie i pokornie buduje mosty. To drugi, po kamieniu, atrybut „Niebieskiej chwili”. Mosty między żyjącymi i umarłymi, między człowiekiem a Bogiem, między ludźmi różnej wiary. Mosty, którymi są także aniołowie. Jednym z najbardziej wymownych utworów jest tekst „Anioły niewidzialnych mostów” dedykowany Małgorzacie i Krzysztofowi Czyżewskim:
„niosą światło i nie tracą nadziei
tkają opowieść barwną i mocną
fundament mostu
filary pamięci
agorę dla przechodzących
Rosjan Litwinów Żydów i Polaków
od których roił się sejneński trójkąt rynku
rozpamiętują pamiętanie”
Nic dziwnego, że Czyżewscy, którzy opiekują się w Krasnogrudzie dworkiem rodziny Czesława Miłosza, potrafią wznieść się ponad podziały, skoro właśnie tam, „pod granicę z Litwą/wzdłuż jeziora Hołny”, jak pisze Janina Osewska w innym wierszu,
„anioł Miłosza
odtajnia tajemnicę
budowania mostu do Innego
i wznoszenia się ponad siebie
z ciemnego potoku życia”.
Mostów budowanych przez autorkę „Niebieskiej chwili” nie można nazwać ekumenizmem „wojującym”, ani też ekumenizmem „z uśmiechem”. Jest on oparty na modlitwie i nawet w tekstach pozornie nie związanych z nim, przykładowo w wierszu „Jak modlitwa”, w którym podziwiamy między innymi obraz jesiennego stawu, poetka puentuje utwór stwierdzeniem:
„zapamiętane nosić jak modlitwę
bo chaos bierze górę i zrywa mosty
do Innego”.
Świat stworzony przez Boga jest poukładany, harmonijny, logiczny, sensowny. Taki jest również człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, zaś różnorodność – kulturowa, religijna czy językowa nie jest tym samym, co chaos. Możemy pięknie się różnić, ale może być w tym ład i porządek, przeciwieństwo chaosu.
Jednym z wierszy – modlitw, który najbardziej dotyka serca, jest utwór „Do Matki Boskiej Studzienicznej”. Funkcję mostu do Maryi pełni w nim grobla usypana przez grzesznego, słabego człowieka, z drżeniem patrzącego na Maryję:
„grobla drży
pod stopami:
Pani weź
w ramiona
odejmij źródło zła
i zasiej dobro
niech rośnie i wypełnia
miejsce po odjętym
aż ustanie drżenie
i rozwidnieje”.
U „Niebieskiej Poetki” modlitwa, a nie rzucanie słowami, ciskanie kamieniami, jest antidotum na chaos w przyrodzie i w człowieku. Zapewne dlatego decyduje się ona, by kamień stanowił kolejny ważny wątek, tło książki. Pięknie koresponduje on ze słowami Ewangelii według św. Łukasza: „Jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”.
Kamień w „Niebieskiej chwili” występuje w różnych postaciach: od żwiru gniecionego stopami piechurów, poprzez głaz, kamień ciszy, skorupę ziemi, kamyk węgla podobny do kosa, na lapidarium kończąc. Nie mniej ważna jest inna funkcja kamienia, przytoczona w cytowanym wcześniej utworze otwierającym tom:
„tutaj
znam jak własną krew (…)
ciszę w mowie wód i kamieni”.
Kamień Janiny Osewskiej posługuje się językiem pokory i ciszy, a jego milczenie nadaje poezji i człowiekowi nadzieję na przetrwanie, jak w wierszu „Anioł nadziei”:
„w autobusie
na oszronionej szybie
młody mężczyzna maluje szubienicę
na której wiesza gwiazdę Dawida
zapytany dlaczego – milczy
zapytany czy rozumie – milczy
zaklęty w kamień
patrzy jak pod ciepłem dłoni
rozpływa się rysunek nienawiści
kilka lat później
na żydowskim cmentarzu w Augustowie
inny młody mężczyzna składa kamień
na macewie która była stopniem schodów
do kwatery oprawców
w czasie okupacji miasta
na uroczystości otwarcia lapidarium
anioł nadziei zagląda w oczy”.
Czytając „Niebieską chwilę” łatwo dostrzec, że motyw mostów i kamienia jest wyraźnie zaakcentowany. Istnieje jednak inna, bardzo delikatnie ukazana tematyka: subtelny, ale tętniący życiem, motyw krwi. Choćby w wierszu bez tytułu:
„szukaj rysy na mglistej powierzchni lustra
jak sznytu, z którego popłynie prawda krwi”,
albo w „Aniołach Krynek”:
„stań na wzgórzu
w dolinie panorama miasta
jego dzieje postarzałe
jak krew we wrzątku
idą z placu gwieździstego
dwunastoma ulicami
synagoga kirkut cerkiew kościół
wytrawione przez czas
wołają o pamiętanie”.
Krwioobiegiem spinającym tomik jest pierwsze i ostatnie zdanie książki:
„tutaj/ znam jak własną krew”, i
„niech dłoń moja uśnie w twojej
i połączą się krwioobiegi”.
Oprócz przedstawionych tu mostów, kamienia i krwi uważny czytelnik z pewnością dostrzeże inne myśli przewodnie książki, takie jak motyw ciszy, nagich stóp a nawet szyby i lustra, czyli ewangelicznego zwierciadła, przez które teraz widzimy jeszcze niejasno, ale które daje nadzieję na oglądanie przyszłego, prawdziwego świata twarzą w Twarz.
Z pewnością każdy na swój sposób odbierze wiersze zaprezentowane w tomie „Niebieska chwila”, bo każdy ma osobistego anioła stróża. Czytając poezję anielskich lotów warto zaprzyjaźnić się, jeśli nie z aniołem stróżem Janiny Osewskiej, to przynajmniej z tymi z nich, które poetka wybudziła spod skrzydeł poezji.
Erazm Stefanowski
.
Jolu,gratuluję wierszy.