Nie trzeba znać kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, by dostrzec niespotykaną nigdy wcześniej propagandową histerię głównych mediów, zmierzającą do zdegradowania, poniżenia i ośmieszenia jednego z pretendentów do stanowiska. W Kanadzie, gdzie powinno się bez emocji śledzić dramatyczny wyścig prezydencki mało kto jest obojętny – tak, jakby tegoroczne wybory miały zadecydować o przyszłości całego świata i Kanady. Może rzeczywiście? Byłem świadkiem, jak rozsądnie wyglądająca pani deklarowała, że w przypadku zwycięstwa Clinton zrezygnuje z zimowego wyjazdu na Florydę, gdyż rozjuszeni przegraną republikanie chwycą za broń i wyjdą na ulice. Tak wielka jest siła manipulacji świadomością społeczeństw.
Obserwujemy ciekawe zjawisko: prawie wszyscy dzisiaj dystansują się od medialnych informacji i komentarzy, deklarują niezależność sądów, samodzielne myślenie i indywidualną ocenę sytuacji politycznej. W rzeczywistości są całkowicie zmanipulowani wyrafinowaną propagandą słusznej postawy społecznej, politycznej poprawności i ideologicznego bełkotu, sączonego podstępnie w uśpione obszary zdrowego rozsądku. Wobec tego wyszukanego fałszu wolności, jakże prosta i naiwna wydaje się często przywoływana (o sowieckiej mało się mówi) propaganda hitlerowskich Niemiec. Dobrze pamiętamy scenę z filmu “Kabaret”, gdzie jeden z lokatorów mieszkania, gdzie bohaterzy filmu wynajmowali pokoje, ufnie cytuje “Volkische Beobachter”, jako źródło rzetelnej informacji i prawdy. Współczesne oczadzenie kłamstwem nie cytuje niczego, karmi się własną ignorancją, zasłaniając ją pozorami szerokich horyzontów i liberalnym światopoglądem. Bezmyślność i brak logicznego myślenia dostrzega tylko po stronie oponentów.
Jaka jest stawka tegorocznych wyborów? Hilary Clinton reprezentuje globalny trend wyjaławiania narodów, historii i politycznej niezależności. Głosi pochwałę wielokulturowości, za którą kryje się barbarzyńska degradacja kultury i beznamiętne odrzucenie tradycji chrześcijańskiej. Niektórzy dopatrują się w tym Nowego Porządku Świata, a to, co kiedyś wydawało się szaleństwem i fantastyczną teorią spiskową, odsłania dzisiaj bulwersujące fakty, którym trudno zaprzeczyć. Hilary Clinton jest groteskowo poruszającą się kukłą, popychaną przez ciemne moce polityki i strojące się w orle pióra papugi w rodzaju Adele i Bono. Już Charles Bukowski, w latach osiemdziesiątych, poznał się na fałszu “kontrkulturowej” postawy Bono, reprezentującego w gruncie rzeczy najgorsze cechy “establishmentu”. Kpina Buk’a nie powstrzymuje dzisiaj lidera U2 od recytacji wierszy wielkiego, zbuntowanego poety. Zawłaszcza się prawdziwie niezależnych, by ukryć żałośnie marionetkowe gesty i postępowanie.
Kim jest Donald Trump? Na pewno nie jest durniem, jak bezmyślnie powtarzają w Polsce nawet prawicowi blogerzy, ignorując jego poparcie dla Amerykanów polskiego pochodzenia, zdecydowane stanowisko wobec zagrożenia islamem, deklaracje ochrony nienarodzonego życia i obietnice postawienia amerykańskiej gospodarki na nogi i powstrzymania drenażu produkcji do krajów trzeciego świata. Trump jest prawdziwie niezależny, sam finansuje swoją kampanię, w przeciwieństwie do Clinton, wiszącej na pasku finansjery i szarych eminencji światowej polityki. Najbardziej wyrafinowanym kłamstwem, usiłującym wyforować kandydaturę Clinton jest “karta putinowska”. Próbuje się wmówić wyborcom i światu, że Hilary jest niezłomna, jak Margaret Thatcher i będzie Rosję trzymać na krótkiej smyczy. Dla kontrastu, na podstawie mało udokumentowanych informacji oskarża się Donalda Trumpa o proputinowskie sentymenty. Wystarczy zauważyć, do czego doprowadziła polityka “resetu” partyjnego kolegi Clinton, Baraka Obamy, by nie brać poważnie pohukiwań pierwszej kobiety, starającej się zameldować w Białym Domu. Dobrze wiadomo, czego można się spodziewać po Hilary Clinton, od trzydziestu lat pływającej jak ryba w polityce, która doprowadziła świat do stałego kryzysu i zagrożenia kolejną wojną światową.
To prawda, nie wiemy, jakim prezydentem będzie Donald Trump, ale trudno nie zgodzić się z jego sloganem wyborczym: “nie macie niczego do stracenia”. Światem bowiem rządzą ludzie i grupy, uwikłane w trudne do zrozumienia strategie, których celem na pewno nie jest dobro ludzkości w tradycyjnym rozumieniu tego określenia. Zbudowano nowe, skupione na konsumpcji elity, pozbawione moralnego kręgosłupa, żyjące w oderwaniu od historii oraz nie przywiązujące wagi do wartości, na których zbudowano zachodnią cywilizację. Czy Amerykanie gotowi są do podjęcia ryzyka i oddania głosu na Donalda Trumpa, nie owijającego niczego w bawełnę i stwarzającego szansę na powrót do uczciwej polityki, czy raczej wybiorą “status quo”, którego twarzą jest niewiarygodna, ograniczająca się do powtarzania liberalnych komunałów Hilary Clinton, przekonamy się już 8 listopada.
Aleksander Rybczyński
Obserwując wyborczą farsę w Stanach, coraz lepiej rozumiem pogardę Napoleona dla adwokatów i dziennikarzy. Potwierdza mi też ona słuszność stwierdzenia przypisywanego Albertowi Einsteinowi: „Znam tylko dwie rzeczy, które są prawdziwie nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota. Mam jednak pewne wątpliwości co do wszechświata”.
Cała kampania- wypisz wymaluj- przypomina to co się działo nad Wisłą.
“Niepoprawny” kandydat jest wręcz odczłowieczany.
Nie wiadomo jakim prezydentem będzie DT, ale jakim prezydentem będzie(oby nie!) pani HC- wiemy.
Cóż, poczekajmy jeszcze kilkadziesiąt godzin. Zobaczymy czy Amerykanie są aż tak bardzo pozbawieni rozsądku, jak pokazują media….
Krótka ale świetna analiza obecnej sytuacji w USA.
Polityczna poprawność – to faszyzm naszych czasów.
W Europie mamy już wielu takich poprawnych ‘Clintonów’.. Barroso,Verhofstadt, Juncker, Schultz, Holland, Merkel..i cala plejada pomniejszych, skorumpowanych, moralnych śmieci (typu Tusk, Michnik, Cohn-Bendit) .. no i do tego ten obłąkany car na Wschodzie.
Dodajmy do tego wschodzącą potęgę – Chiny i chińskiego wściekłego pieska – Koreę Północną. Jest oczywiste iż pani Clinton która nie była w stanie nawet upilnować rozporka Billa – nie da rady zrozumieć/opanować tej globalnej mozaiki. Obawiam się iż świat nie idzie ale pędzi w kierunku kolejnej katastrofy. Wybór H.Clinton przyspieszy ten proces. Idą ‘ciekawe’ czasy.
“Polityczna poprawność – to faszyzm naszych czasów.”
Oczywiście. Warto też podkreślić, że ten rodzaj faszyzmu opiera się przede wszystkim na szantażu emocjonalnym. Jak to napisał William
Blake: „Prawda głoszona w złym zamiarze / Najbardziej wszelką prawdę paczy.”
Oby to co widzimy na temat Donalda Trumpa było tylko tym co chce się nam w lemediach pokazać. Manipulacją jak się da i czym się da. Może w końcu wąż ugryzie swój własny ogon. I może skutecznie…
Bardzo dobry tekst! Trafia w istotę sprawy. I na pewno są to najważniejsze wybory w USA od setek lat. Po wyborze zaś Trumpa będzie piekło wywołane przez kręgi NWO. Próbka tego była w Polsce, oczywiście na mniejszą skalę niż to się będzie w i wokół USA. Obym był fałszywym prorokiem!
Widocznie ten jeden nie ma poparcia środowiska właścicieli mediów . A kto jest właścicielem to wiadomo .
No, różne są media :
https://www.youtube.com/watch?v=7LYRUOd_QoM
Świetny dokument: wszyscy amerykańscy wyborcy powinni go obejrzeć! Licznik na YouTube doszedł do 3 milionów. Czy to wystarczy?
Donald J. Trump jest realną polityczno- ekonomiczną zaporą dla NWO, Killary to dalsza kontynuacja kłamstwa, obłudy oraz przekrętów w fundacji jaką prowadzi wraz ze swoim mężem. Killary to niezwykle wrogo nastawiony polityk w stosunku do naszego państwa. Ona reprezentuje partię demokratów a tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia czym jest demokracja i co oznacza definicja “Demokracja”. Donald J. Trump na Prezydenta !!!
Wybory można jeszcze przeżyć – Człowiek przy całej swej mądrości nie wymyślił jeszcze niczego lepszego, a wszystko, co było przed – między innymi monarchie dziedziczne – też zawiodło. Pies pogrzebany jest gdzie indziej, a to w mających stanąć w wyborcze szranki kandydatach, którzy nierzadko nie nadają się na stanowisko, o które walczą. Jeden z drugim odnosi zwycięstwo, nierzadko z pomocą oszustwa, a potem zaczyna się koszmar. Przyznaję w tym momencie, że cieszę się z bycia o parę tysięcy kilometrów od ogarniętych smokiem Stanów. Na wyborczą farsę spoglądam sporadycznie, a sojuszników dla nas widzę bardziej w Europie. Tylko niech ta ostatnia wróci do swej normalnej kondycji z połową miliarda niemogących się mylić ludzi. ♍
Wiele hałasu o nic i w rezultacie kolejnym tzw. prezydentem zostaje facet niespełna rozumu! Od dawna jestem zdania, że postrzelonych biznesmenów gonić należy z polityki wszelkimi środkami, bo to indywidua, niezdolne spojrzeć dalej, niż na koniec swego nosa, a narodek mający pretensję do przewodzenia wolnemu światu zobowiązany jest także do brania pod uwagę w swoich kalkulacjach interesów innych narodów, pokładających jakieś nadzieje w Stanach (choć te ostatnie od dawna schodzą na psy!!) Od razu też dopowiem, że mi tu w Polsce stanowisko jakiegoś ‘prezydenta’ nie jest do niczego potrzebne, bo nie ma z niego żadnych korzyści.
Teraz trochę lagodniej, ale TEŻ NA NIE. Otóż ta ‘jakaś USA’ jest zwyczajnie od nas ZBYT DALEKO, by cokolwiek stamtąd mialo dla nas znaczenie. Nasze miejsce to Europa, nasi przyjaciele to Białorusini, Czesi, Litwini, Niemcy, Rosjanie (sic!), Słowacy i Ukraińcy. Przez morze – Duńczycy, Finowie i Szwedzi. Na Angolach i Żabojadach przejechała się Polska niejeden raz, więc thanks very much i merci beaucoup! Stawka jakichś wyborów w jakichś Stanach jest, a raczej powinna być proporcjonalna do znaczenia ‘tej USY’ dla nas jako narodu i kraju. Nade wszystko DOŚĆ szukania przyjaciół za morzami, bo wśród takich zjedzą nas w razie W psy, jak tego zająca z fraszki czy wiersza, a tego ja sobie nie życzę.