Warszawa,
1 września 2024
Każdy słyszał o słynnym równaniu Einsteina, Mało kto zaś o równaniu Mandelbrota : Zn +1 = Zn2 +c . To tak zwana zasada samoistności. Mandelbrota (1924-2010) fascynowały formy i kształty natury: obłoki, linia brzegowa, gałęzie i korzenie drzew, kształty liści. Stworzył więc opisującą to geometrię fraktalną. Okazało się bowiem, że jest jeden samopowtarzający się wzorzec. Wszystkie spotykane w naturze kształty da się tym wyjaśnić. A któż z nas nie poszukuje pewnego wzorca życia, a precyzyjniej wzorca sensu życia. Osobiście uważam, że jest nim prostota i dobroć. Powielając te wartości, być może zyskujemy swój skromny udział w tej wielkiej, cudnej mandali wszechświata, a Bóg w końcu dostrzeże gdzieś w jej dolnym, prawym rogu nasze inicjały.
Napisać esej o porzuconych dziełach. Czyż nie byłoby to równie fascynujące co esej o porzuconych kochankach?
Wywołaliśmy zdjęcia z Sycylii. Mamy je oczywiście w komputerze, ale lubimy je oglądać tradycyjnie w formie papierowej. Zapełniliśmy nimi dwa opasłe albumiszcza. Oglądamy fotografie i nie możemy nadziwić się i nacieszyć tym pięknem. Tyle cudownych pejzaży, kwiatów, roślin, morza, architektury i zabytków. Albumy są naprawdę ciężkie. Bo i Piękno ma swoją wagę. Wiedzą o tym doskonale artyści. Człowiek twórczy musi umieć podołać zadaniu: nie tylko unieść ciężar Piękna, ale bez straty przekazać je innym.
„ Zachować siebie samego nieskażonym wpływami świata”.
( z Listu św. Jakuba )
Warszawa,
2 września 2024
Jeśli sprawy nie idą dobrze, wystarczy popatrzeć w górę, na niebo. To oczekująca nas z tęsknotą nieskończoność. Fantastyczna perspektywa jeśli się tylko wierzy.
Pojawia się temat powrotu covida. Oficjalnie podobno zatwierdzona ( przez etiopskiego terrorystę z WHO jest małpia ospa. To oznacza, że wojna na wschodzie już spowszedniała. Jak bardzo „wielcy” tego świata potrzebują katastrof i kataklizmów. Ale naprawdę, stają się w tym już bardzo nudni.
Bóg chciał mieć przy sobie i na własność człowieka. Tak jak człowiek chce mieć przy sobie i na własność psa. Bóg nie mógł polegać bowiem na aniołach, a człowiek nie może polegać na innych ludziach.
Historia. Wielki Zderzacz Dat, w którym na mgnienie pojawia się niestabilna cząsteczka: człowiek.
Warszawa,
3 września 2024
Nadzieja nie umiera ostatnia. Ostatnia umiera obrona nadziei.
Tak, przyznaję, w naszej epoce jesteśmy świadkami gwałtownego postępu. Tyle tylko, że to galopujący postęp głupoty, wspieranej przez wszechobecne implanty technologii. Technoimbecylizm.
Letni zmierzch w ogrodzie. Wielki akt miłosierdzia. Oddech wyrównuje się. Serce uspokaja się. A umysł staje się dziecinni ufny.
Jak Bogu udaje się we wszechświecie utrzymać stale ujemną ( – 273 stopni Celsjusza) temperaturę namiętności ?
Warszawa,
4 września 2024
Prognozy człowieka nie są więcej warte niż prognozy meduzy czy chrabąszcza. Człowiekowi tylko wydaje się, ze potrafi wszystko zmierzyć, zważyć czy oszacować. Jedynie Boska intuicja proroków wypełnia się co do kropki i przecinka.
Warszawa,
7 września 2024
Mija tydzień i wciąż świeci mocno wrześniowe słońce. Piękne , jasne i ciepłe dni. Pamiętam z opowiadań mojej mamy, jak we wrześniu 39 roku też świeciło mocno słońce. A mama (miała wówczas 12 lat) modliła się, żeby spadł deszcz. Wierzyła, że tylko on zatrzyma niemiecką pancerną nawałę, że w błocie ugrzęzną niemieckie czołgi i transportery. Każdego słonecznego września o tym rozmyślam.
Bugenwilla na naszej werandzie rozkwitła tak samo bujnie, jak na ulicach i tarasach Marrakeszu, Tunisu, Izmiru czy Halikarnasu. Ten cudowny krzew jest dla mnie takim samym symbolem Medyteranu jak akantowy kapitel korynckiej kolumny.
Gdyby Ziemia była Rajem, człowiek nie wzdychałby za Edenem. Dlatego może dobrze się dzieje, że im większy zawód sprawia nam ten padół, tym częściej i z większą tęsknotą spoglądamy ku niebiańskim wyżynom.
Białym wierszem pisana biografia cumulusa.
DNA ośmiornicy składa się z 50 000 genów. Człowieka jedynie z 25 000. Strach pomyśleć jakim potworem mógłby okazać się człowiek, mając do dyspozycji pulę genów tego głowonoga.
„ Człowiek albo się czemuś oddaje, albo pisze”.
(Sandor Marai )
Pełne życia jak widma obłoki.
Warszawa,
8 września 2024
Na początku było Słowo. Hindusi sięgają głębiej: na początku była Sylaba. Jak osesek buduje swój świat z takich właśnie dźwięków, tak Bóg go wysylabizował.
Pajęczyna drży w słońcu jak jedwabny ekran radaru. Cudowna konstrukcja powielana od milionów lat. Pająki wciąż nie wyrzekły się starożytności, dlatego ich cywilizacja wciąż trwa.
Ludzkość sądzi, że znajduje się w zenicie swoich możliwości, a jest pogrążona w mroku nadiru.
Większość poetów traktuje poezję jak egzotyczną kochankę. Powinni bardziej jej zaufać, jak siostrze czy matce. Wówczas może poznaliby jej największą tajemnicę: Miłość.
Wciąż jeszcze żyję obrazami Sycylii. Zbocza Etny z tlącym się u wierzchołka lontem. Płynny lazur morza. Na urwistym, klifowym brzegu, strzelisty, gotycki kwiat agawy. Ale to miejsce, mam na myśli Taorminę, nie miałoby takiej magii bez ruin tego greckiego teatru. To człowiek wniósł w to miejsce pewien element boskości. Tutaj, siedząc na jednym z amonitowych kręgów amfiteatru, człowiek mógł wpatrując się w nieskończony lazur morza, przekonać się o nieskończoności Boga. Patrząc zaś w kierunku Etny doświadczać Jego potęgi. Bóg zaś mógł podziwiać recytacje poetów i doskonałość greckich dramaturgów. I mógł się przekonać, że stworzył geniusza.
Jedna wyspa na Morzu Śródziemnym spośród całej galaktyki wysp całego świata, potrafi dostarczyć tylu pięknych wrażeń, tylu wspomnień. Świat jest rozrzutny, świat jest cudowny, świat jest niepojęty.
Warszawa,
14 września 2024
Zachód z jakąś niepohamowaną, maniakalną gorliwością dąży do wojny. Dziwi mnie tylko ta stagnacja społeczeństw. Ale tu z pewnością działa (jeszcze) narkotyk dobrobytu. I paraliżująca wszystkich toksyna sącząca się z mediów. Pytanie tylko: ile czasu nam pozostało?
Wojna. Mój dziadek przeżył dwie. Ojciec jedną. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Kiedy wreszcie człowiek wykreśli to przeklęte słowo ze słownika i ze swojego serca?
L= M+M. Literatura równa się Marai plus Miłosz. Ten wzór wypróbowałem wielokrotnie. Nigdy mnie nie zawiódł.
Mówiąc o testowaniu czy przekraczaniu tak zwanych czerwonych linii politycy wykazują się najwyższym poziomem cynizmu i głupoty. Są bardziej nieodpowiedzialni niż szeregowy Pipciński zapalający papierosa w składzie dynamitu.
Nasze władze jawnie dążą do rozbioru Polski. Przy podziale tortu zabraknie pewnie Austrii. A Rosję zastąpi Ukraina.
Bóg też jest geopolitykiem. Nie wolno o tym zapominać.
Warszawa,
15 września 2024
Rano w ogródku ćma zawisak. Zatrzymywała się przed każdym kwiatem, grając milcząco na swoim długim flecie. W tym spektaklu była jakaś magia, hipnotyzująca pantonima. Jeśli człowiek w taki sposób zaspokajałby głód, byłby niemal podobny aniołom. Pamiętam, że mojego ojca fascynowały ćmy. Podobno przed wojną wyhodował sobie z gąsienicy rzadki okaz, trupią główkę. Ćma wykluła się w nocy i swoim hałasem zbudziła całą rodzinę.
Na szachownicy dziejów to diabeł rozstawia pionki i królów. Ale Bóg czasem tę szachownicę wywraca.
Od covida żyję w stanie wojennym. A precyzyjniej, mój umysł żyje w stanie wojny z tymi, którzy ten świat, a przede wszystkim ludzi, chcą zniszczyć i sterroryzować. Mój umysł i całe moje jestestwo nie godzi się na taki świat. Wiem, że nie mam takiej siły i takiej mocy sprawczej, aby to zmienić , aby powstrzymać tę mafię z Davos. Ale każdemu, kto chce ten świat zepsuć, krzyczę prosto w twarz moje NIE !
Poezja to nie jest sfera idylliczna. To niepokoje, fermenty, naprężenia i tarcia, niczym podziemne humory wulkanu. A kiedy wiersz wewnątrz człowieka osiąga pewną temperaturę, nie ma już odwrotu. Ale czytelnik widzi tylko wers. A wers, to już nieruchoma, zastygła i martwa lawa.
CEFALU
Średniowiecze błyszczy tu jak kamienie bruku na Via Porto Salvo
Albo bizantyjskie mozaiki w katedrze pod Di Rocca
Złota hierarchia geometrii
Fruwające w bezruchu anioły
Orbitująca w aureoli twarz Pantokratora
Patrzę na surowy wzrok Sędziego, który w sercu
Ma już pełną listę ułaskawień
Uliczki coraz ciaśniejsze
Jak miażdżycowe aorty
Tu kurczy się czas
Tu kurczy się epoka
Nadzieję daje tylko ta średniowieczna brama
W którą oprawiono ametystowe nieśmiertelne oko:
Mare Thyrrenum
Warszawa,
17 września 2024
Polska nie ma szczęścia do historii. Ale jeszcze bardziej nie ma szczęścia do polityków. Ale co z narodem? Dlaczego naród śpi? Dlaczego nie protestuje?
85 lat temu Sowieci wbili nam nóż w plecy. Dziś sytuacja jest odwrotna. To my chcemy zaatakować Rosję (ściślej rzecz ujmując chcą tego nasi politycy). Tyle tylko, że ta zemsta nie ma już powabu. Poza tym, nie ma żadnego uzasadnienia jeśli chodzi o nasz interes narodowy. Jest wręcz wbrew niemu. Działamy z podpuszczenia Zachodu, a ściślej judzi nas do tego Ameryka. Po co ma sobie brudzić ręce? Ma od tego polskich murzynów.
Jesteśmy bliżsi Armagedonu niż kiedykolwiek. Ale może powinniśmy pozwolić by wypełniły się Pisma, może powinniśmy oddać głos trąbom Aniołów i szerzej otworzyć bramy miast i swoich domów dla Czterech Jeźdźców ?
Człowiek też działa i kalkuluje w systemie binarnym: zła i dobra.
Pal Teleki (1879-1941) – dwukrotny premier Węgier. W 1939 odmówił Niemcom pomocy w inwazji na Polskę. W 1941 roku, nie chcąc uczestniczyć w ataku na Jugosławię, popełnił samobójstwo. ( przypis z Dziennika Sandora Maraia). A my, jak dzisiaj odwdzięczamy się Węgrom ?
Jak beztrosko dzisiejszy człowiek znosi dyktaturę !
Cudowne, słoneczne dni. Lato nie chce odejść. Jak miłość, która nie wierzy w odtrącenie, która nie wierzy w zdradę.
TAORMINA
Uciekła z wyspy mgieł i słoty
Na słoneczną Sycylię, pod opiekuńczy woal Etny
Założyła ogród pełen żywicznych pinii
Kraterowych pni oliwek i uśmiechniętego jak różowy porfir oleandru
Myślę o pewnej miłości, która przez miłość do zwierzęcia
Odnalazła miłość człowieczą
Doktor Cacciola uratował psa Lady Trevelyan
Pobrali się, a doktor w prezencie ślubnym podarował jej wyspę
Isola Bella
Myślałem o tym wszystkim patrząc jak w dole
Rozpościera się lazur morza: jak małe są jachty milionerów
( przypłynął właśnie jacht Zuckerberga )
Jak nędzne są ich miliony !
Świat wciąż jest dobry i pełen baśni
Jeśli ktoś daje ci serce, a ty dajesz mu wyspę.
Warszawa,
18 września 2024
Świat jest nienaprawialny. Jeśli nadal się łudzisz, bierzesz udział w chybionej misji. Ale zawsze powinno się podejmować próby samonaprawy, samodoskonalenia.
Ocean mierzy się z pustką. Kosmos mierzy się z pustką. I Bóg także. Dlaczego człowiek miałby być od niej uwolniony ?
Głupota przyśpiesza pustynnienie świata. Staje się on okrutnie i monotonnie przygnębiający. Dlatego muszę chronić się w oazie myśli i poezji. Wędruje cienistymi ścieżkami starożytnych tekstów, zbierając daktyle ich mądrości.
Optymizm wypala. Pesymizm konserwuje.
Bóg pokazał mi cały świat, abym w chwili śmierci gorliwiej go opłakiwał.
MONREALE
W tym albo w innym życiu
Taki cud zdarza się raz
Dziedziniec klasztoru otoczony migotliwością mozaikowych kolumn
Na jednym z kapitelów misternie wyrzeźbione pawie
Jakbym przechadzał się po pałacowych ogrodach Aurangzeba
Czy mnisi mogli tu swobodnie medytować ?
Ale najdłużej zatrzymuję się przy La Fontanna del Chiostrino
Woda zna sanskryt, zna farsi i aramejski
Zna też nasze języki
I jak najczulsza matka potrafi zanucić wszystkie kołysanki
Wsłuchuję się
W to kropliste adagio dla świata
W ten cichy szmer
Krwioobieg Prawdy
Warszawa,
19 września 2024
Rozpacz uwodzi skuteczniej niż radość.
Człowiek jest gorszą wersją Boga i lepszą wersją Diabła.
Natura jest sterowanym, wyrachowanym obłędem. Jej cud polega na wiecznej zastępowalności. Coś pada, coś gnije, coś właśnie się rozkłada. Nie szkodzi ! Już coś gdzieś kiełkuje, coś pączkuje albo wykluwa się właśnie z jaja. Walec życia jest nie mnie miażdżący niż walec śmierci.
Seneka, Chamfort, Teleki, Kolbe. Oni stanęli na drodze Zła. Nie jest ważne, że stracili życie. Ważne jest, że nie ustąpili.
W telewizji wreszcie jakiś ciekawy dokument. Film o historii herbaty. Najbardziej zdumiało mnie, że jej plantacje znaleźć można także na Azorach. Niezwykle ciekawa była historia powstania Gorreany ( bo taką właśnie nzawę ma ta plantacja). Otóż trzeba się cofnąć o pięć pokoleń. Bohaterką jest pra pra babka obecnej plantatorki. Posiadała ona gaje pomarańczowe, ale pewnego razu dotknęła je zaraza, która zniszczyła uprawę. Dzielna kobieta postawiła wówczas na herbatę. Sprowadziła z Makao dwóch Chińczyków, plantatora i tłumacza, którzy nauczyli miejscową ludność tego atlantyckiego archipelagu uprawy herbaty. Wspaniały film. Dowiedziałem się czegoś nowego, ale i pozytywnego o świecie. Świat znów nabrał dla mnie barw i sensualności.
Warszawa,
20 września 2024
Z lubością wygrzewam się w tych ostatnich promieniach lata. Słoneczne pocałunki z tego termojądrowego pieca docierają do nas po ośmiu minutach. Podczas tej kosmicznej podróży muszą przecież nieco ostygnąć, by nas nie spopielić.
Te trzy moje wiersze o Sycylii: „ Cefalu”, „ Taormina” i „ Monreale” złożyły się na cykl, któremu nadałem tytuł „Triskelion” i wysłałem do miesięcznika literackiego „ Akant”. Triskelion jest symbolem tej wyspy już od antyku. To głowa ( często Meduzy) otoczona trzema nogami. Przypomina to nieco spiralę, co ma nawiązywać do symboliki słonecznej. Poza tym trója jest cyfrą tej Wyspy, która ma przecież kształt trójkąta. Stale przypomina mi o tym ten zielonkawy kamień, który zabrałem z plaży w przeddzień naszego wylotu.
Marai to Pitagoras literatury. Jego precyzyjne zdania podlegają prawom geometrii. Dlatego gmach jego dzieła, który wznosi jest nie tylko pełen harmonii i dostojeństwa, ale jest także bezpieczny.
Poezja jest w literaturze sierotą.
Najbardziej zachłanna jest pamięć. Ale kiedy coś o prosimy, nie oddaje wiele.
Warszawa,
21 września 2024
Dziennik. Na każdych pięciuset sześćdziesięciu centymetrach kwadratowych stronicy dokonuję sekcji świata i siebie. Czy to nie obrzydliwe ?
Łuk triumfalny, piramida czy katedr bywają trwalsze od poetyckiego wersu. Ale czasem wers powraca nieoczekiwanie jak list w butelce wyrzucony przez fale gdzieś na peryferiach świata. I wtedy człowiek płacze. A ludzki płacz przetrwa łuki triumfalne, katedry czy piramidy.
Jaki będzie zapis naszej e–poki?
U Elzenberga ten cudowny fragment. A pisze to w wieku siedemdziesięciu trzech lat: „Niezależnie od wszelkich klęsk, bólów, cierpień, nędzy moralnej, nawet bezsensu, życie umie być wspaniałe, i można na nie spojrzeć tak, żeby było wspaniałe”.
Kwiat unaocznia duszę rośliny. Gdyby człowiek tak jawnie wobec bliźnich manifestował swoją duszę, byłoby to dla nich tak samo zgubne jak spojrzenie Meduzy czy Bazyliszka.
Tekst pisany ręcznie ma taką samą wartość jak wytworzona ręcznie przez garncarza misa. Na obu tych wytworach muszą być czytelne odciski palców, gdyż tylko wtedy za tę misę, czy za tekst można wziąć odpowiedzialność.
Warszawa,
22 września 2024
Trzy czwarte roku już za mną. I, być może trzy czwarte życia.
Ostatni dzień lata, które na nasze szczęście nie chce się z nami pożegnać.
Bez słońca nie byłoby pełni.
Zło dlatego jest tak potężne, bo jednocześnie jest tak bezgranicznie słabe.
Przeglądam zdjęcia z Sycylii. Zatrzymuję się przy tym, które przedstawia Porta Nuova w Palermo. Przyglądam się reliefowi z wizerunkiem schwytanych piratów osmańskich. Wąsate twarze w orientalnych turbanach. Niektórzy mają odcięte ręce. Człowiek wciąż bardziej pożąda zemsty niż prawa.
„ W ostatecznym rozrachunku wolność jest lepsza od narzuconej doskonałości”.
( Henryk Elzenberg)
Warszawa,
29 września 2024
Pogodnie, ale jesienny chłód przenika na wskroś. Kawa w altanie szybko stygnie.
Wczoraj, w drodze do Kurowa, niezrównanej urody cirrus. Nigdy nie widziałem tak finezyjnego obłoku. Mnogość gęstych, długich, białych włókien, a w centrum tego fantastycznego tworu otwory, niczym iluminatory w pozaziemskich wehikułach Ezechiela.
W Kurowie rozmowa z pewnym kuśnierzem. Mądry gość. Mówimy trochę o polityce, o obyczajach i elegancji ( a właściwie ich upadku ). Na odchodne mówi: módlmy się za Polskę i nie dajmy z siebie zrobić niewolników. Mądry gość.
W altanie. Słucham kwilenia ptaków. Nagle myśl: to dzięki ptakom święty Franciszek miał tak dobry kontakt z Bogiem. Ptaki na pewno mają swoje psalmy i nie są one wcale gorsze od ludzkich.
Mauzoleum Tadż Mahal. Budowla, która nieodmiennie mnie fascynuje. W znakomitej książce Witolda Rybczyńskiego „ O architekturze” przeczytałem, że pod marmurem tej budowli jest cegła. Poczułem rozczarowanie, ale potem uświadomiłem sobie, że jej budowniczowie postąpili słusznie. Piękno wyrasta przecież z podglebia rzeczy prostych, szczerych, skromnych.
Życie –epizod pełen metafizycznych konsekwencji.
Grzegorz Zientecki
O autorze:
Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.
Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:
Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.
Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
• Żyję w słowach jak drzewo w liściach – 2021 r.
W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka, reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.