Warszawa,
1 stycznia 2024
Nowy Rok. Nowe otwarcie. Stare troski.
Mglisto. Ale to specyficzna, ciężka i ciemna mglistość. I tak też rysuje się nasza przyszłość.
Świat nie wali się w gruzy, nie rozsypuje. Świat gnije, rozkłada się, cuchnie. W odruchu rozpaczy, ale i z pewną nadzieją sięgam po Biblię. Otwieram ją na chybił trafił i czytam ustęp z Księgi Daniela, gdzie jest mowa o wtrąceniu go przez króla babilońskiego do jaskini lwów. Przebywał w niej sześć dnia, a zwierzęta go nawet nie tknęły. Anioł przenosi proroka Habakuka do jaskini, aby dostarczył Danielowi posiłek. Na co Dawid odpowiada: „ Boże, pamiętałeś o mnie i nie opuściłeś tych, którzy Cię kochają”.
Tylko człowiek może myśleć, że historia jest antropocentryczna. A dzieje są i pozostaną teocentryczne.
Śmierć to twarz wycofana z obiegu.
Szaleństwo przyśpiesza starzenie się świata.
Jakże bliskie jest mi to wyznanie Ciorana: „ Żyć na malutkiej wyspie, nudzić się i modlić, modlić się i nudzić”.
Warszawa,
6 stycznia 2024
Święto Trzech Króli
Świat broczy w wielu miejscach: Ukraina, Gaza, Liban, Jemen czy Sudan. I nadal będzie broczył dopóki będzie chaos w naszych sercach. Dziś święto Epifanii. Przychodzę do Jezusa z pustymi rękami i pustym sercem. I też niestety przyczyniam się do broczenia świata.
Stopień intensywności hedonizmu jest miarą upadku cywilizacji. To co właśnie teraz mamy w Europie (afirmacja i sakra mentalizacja dewiacji).
Żadna cywilizacja nie może oprzeć się barbarzyństwu. Ale zawsze przeciwko barbarzyństwu może wystąpić pojedynczy człowiek. Pal Teleki, Ojciec Kolbe, Gandhi, Prymas Wyszyński, czy ten anonimowy Chińczyk na Placu Tiananmen.
Zimowa cisza w ogrodzie. Cisza ma tajemniczy, arystokratyczny rodowód.
Dekalog, sumienie, kręgosłup moralny są jak kompas, astrolabium, sekstant. Bóg wyposażył nas w doskonałe instrumenty nawigacyjne, abyśmy mogli dotrzeć do Jego Królestwa.
Człowiek jest istotą epicką. Ale i zagmatwań lirycznych w nim wiele.
61 lat. A więc zaczynam już orbitować po siódmym kręgu. Z tej wysokości świat wygląda ubożej, życie zaś bogaciej.
„ Oto z perskiego świata stron
Od słońca wschodzącego bram
Magowie widzą króla znak
Mądrze tłumacząc znaku sens;
Gdy ten zabłysnął, każdy mu
Blaskiem ustąpił blaskiem gwiezdny zbiór
I nawet Wenus piękna twarz
Nie śmie z tym znakiem równać się”
( Prudencjusz, fragment „ Hymnu na Epifanię” , z książki ks. Józefa Naumowicza, Severa J. Voicu –„ Przed żłóbkiem –Magowie i pasterze w tradycji antycznej” )
Życie jest jak jamnik. Trochę przydługie i mocno przyziemne.
Warszawa,
7 stycznia 2024
„ Jest teraz coś bolesnego w mojej pracy, w życiu, we wszystkim. Ból, jaki może czuć kaleka. Jaki podły jest ten świat i jacy jesteśmy bezsilni ! „ To zapisek Maraia z 7 stycznia 1954 roku. 70 lat temu świat był dokładnie taki sam. Gdzie więc jest postęp ?
Mam niebezpieczne marzenie. Pragnę bowiem, aby przyśpieszyła agonia świata, gdyż w takiej postaci nie może on dalej istnieć. Ale, po zastanowieniu się wstydzę się tego marzenia. Nie mnie o tym decydować. Nie ma takiego prawa. Wszystko bowiem w rękach Boga.
Czas. Obawiam się, że mam go zbyt mało. Ale jeszcze bardziej obawiam się, że mam go zbyt wiele.
Syzyf: wertykalność Sindbada.
Z mediolańskiej Galerii Di Brera pamiętam obraz Stefano da Verona (1375-1438) „ Magowie adorujący Dzieciątko”. Zaintrygowało mnie, że na dachu stajenki malarz umieścił pawia. Jego ogon spływał długim, cętkowanym woalem. Fauna stajenkowa można by rzec była raczej ustabilizowana. Wół, osiołek, czasem wielbłąd. A tutaj pojawia się ten arystokratyczny ptak. Prywatnie, na swój użytek odczytuję tutaj symbol próżności poskromionej. Paw bowiem ma złożony ogon. A przecież, jaka to pokusa musiała być dla malarza, namalować jego rozłożony , migotliwy wachlarz. Niezgłębiony jest geniusz włoskich mistrzów.
Kiedy nie było luster, czy kobieta była wtedy mniej próżna ?
Każdy się dziwi ile już ofiar pochłonęła historia i… dokłada swoją.
Bicie pokłonów klaszczącym małpom – tak objawia się sława. Czymś zupełnie innym i o wiele zdrowszym jest uznanie.
„ Za późno” , „ już teraz” , „ w niedalekiej przyszłości”. To wszystko rozpłynie się i straci sens w wieczności.
Warszawa,
9 stycznia 2024
Mroźny poranek to nic innego jak ognisty pocałunek śmierci. Ale lubię taki siarczysty (dziś rano minus 17 stopni ) mróz. Przypomina dzieciństwo. Wszak urodziłem się w grudniu. Pamiętam jak zimą mama ubierała mnie w to cętkowane, ocelotowi futerko. Turlałem się wtedy w śniegu z rozkoszą dzikiego kociaka.
Galopada dat. Pędzą niepohamowane jak wielkie stado bawołów czy antylop ku wodopojowi. Ale u kresu tej bezwytchnieniowej, straceńczej galopady jest wodopój życia. Życia wiecznego.
Warszawa,
10 stycznia 2024
Najbardziej hańbiące nie jest dla nas to jak łatwo się Polski pozbywamy, ale jak beztrosko na to się godzimy.
Żeby zneutralizować toksyczność historii należałoby całą wziąć ją w cudzysłów.
Poetica necesse est.
Pot indolencji bywa obfitszy niż pot trudu.
Muzyka- ta matematyczna namiętność, która bardziej obnaża naszą duszę niż Logos.
Łatwiej oprzeć się reżimom niż zwątpieniu, acedii, chandrze.
„ Kiedy dojdziemy do dni, kiedy m ó w i ć o g ł u p s t w i e, ż e j e s t g ł u p s t – w e m, n i e b ę d z i e z d r a d ą s t a n u ! ???”.
( Cyprian Kamil Norwid w liście do Zygmunta Kraszewskiego, przytaczam za Józefem Czapskim )
Wspomnienia uczą, że warto starać się o powrót do Edenu.
Warszawa,
14 stycznia 2024
Piękniejszy od urody świata jest jego wewnętrzny uśmiech. Ale o nim, niestety jakże często zapominamy.
Zachód. Paraliż dobrobytu.
Czasem w mojej głowie rodzi się szalony plan emigracji. Wyjechać, jak najszybciej stąd wyjechać. Ale dokąd? Tam, gdzie mają mądrego prezydenta ? Czyli na Węgry. A może tam, gdzie mają mądrych biskupów? Czyli do Kazachstanu. A może tam, gdzie kraj jest piękny, a dodatkowo mieli mądrego poetę ? Czyli Albania. Zdaję sobie sprawę, że to mrzonki. Ale jednak miło sobie uzmysłowić, że gdzieś w świecie pozostały jeszcze jakieś resztki rozsądku.
Warszawa,
16 stycznia 2024
Zimowy las. Przypomina starożytną galerię. Mijam wspaniałe, białe posągi Kor i Kurosów. Cisza. Zastygłe gesty, nieme spojrzenia, naga powaga. Cudowny świat.
Jeśli choć przez krótki okres literatura była w twoim życiu baśnią, to spełniła swoją rolę.
Warszawa,
20 stycznia 2024
Kiedyś Europa wspierała i kibicowała polskiej „ Solidarności”. Dzisiaj kibicuje politycznym wandalom. Nie ma co się dziwić, jeśli ster kontynentu dzierżą barbarzyńcy.
Nasz papież powiedział kiedyś, że każdy musi mieć swoje Westerplatte. Obawiam się, że każdy będzie musiał przeżyć też swoją Hiroszimę.
Gdyby tylko Marai mógł teraz wiedzieć jaką potęgą moralną stały się Węgry !
Pisarz, który nie jest prorokiem, nie jest szamanem, nie jest zaklinaczem, nic nie jest wart.
„ Ludzie oskarżali Machiavellego, że w „Księciu”, słynnym traktacie o polityce międzynarodowej, był taki strasznie niemoralny. A ja teraz po wielu latach czytam tego Machiavellego i dochodzę do wniosku, że – stosując kryteria współczesnej polityki- on był bardzo moralny”…
(Jacek Bartosiak, pisarz )
Czy Chrystus mówiąc, że Jego Królestwo nie jest z tego świata, miał na myśli, że nie jest fizykalne, że jego substancją nie są atomy, że być może, nie muszą go wcale tworzyć trzy wymiary? Z pewnością Jego Królestwo to Królestwo Duchowe. Ale moim zdaniem musi być coś jeszcze. Jakaś nadsubstancja, jakaś nadiluzja, jakaś ultra doskonałość.
Za oknem zamieć. W salonie ogień w kominku. Lektury. Jeżeli tak miałaby wyglądać starość, byłaby to najbardziej komfortowa pora życia.
Od jakiegoś czasu Palestyńczyków w Gazie zaczęli wspierać jemeńscy Huti. Ostrzeliwują oni mianowicie przepływające przez Morze Czerwone statki. Większość armatorów decyduje się więc na szlak wokół wybrzeży Afryki, co rzecz jasna wydłuża podróż i zwiększa koszty transportu. Flota amerykańska i brytyjska zaczęły więc ostrzeliwać bazy Huti. Operację nazwano „ Strażnik dobrobytu”, co skłoniło mnie do napisania tego wiersza.
Choć poruszam w nim zupełnie inny temat.
STRAŻNIK DOBROBYTU
W tęczowo skrzących się popiołach baśniowego zmierzchu
Schodził ze wzgórza z godnością boga
Nie mógł wiedzieć jak bardzo go podziwiam
Miał jedną tylko owcę, jedno okrycie i jeden kij
A jednak rozpoznałem go: to Strażnik dobrobytu
Nie zwracał uwagi na mijający go mój statek
Przyzwyczajony chyba do widoku tych olbrzymów
Mogących w ładowniach pomieścić 10 000 wielbłądzich karawan
Nie wiedział jak bardzo mu zazdroszczę
To on zapewnia byt tej piątce z górskiego namiotu
Za chwilę powita go żona, dzieci, ciepły kuskus, oliwki
I we wnętrzu namiotu rozejdzie się aromat gorącej herbaty
A mnie otuli ciemna obojętność nocy
Na mostku cyrkiel odmierza puste kęsy oceanu
Seledynowe oko radaru rzuca poświatę niczym pośmiertna jadeitowa maska cesarza
Warszawa,
21 stycznia 2024
Coraz częściej myślę o tym, że najlepszym dla mnie teraz miejscem byłby ocean. Żeglować, żeglować, żeglować … Zupełnie bez celu, i bezwarunkowo – bez zawijania do żadnych portów. Za wszelką cenę unikać też statków. Na pokładzie żadnego komputera, żadnego GPS-u, żadnego radia. Odciąć się od tej natarczywej jazgotliwości, nieznośnej propagandy, bezdennej głupoty, fanfaronady ekspertów. Zamiast tego, bujając się łagodnie na falach wysłuchać przed snem Pieśni nad Pieśniami humbaka. Dać się nieść skrzydłami passatów, poromansować z ryczącymi czterdziestkami. A kiedy nastanie flauta wdać się może w jakiś pasjonujący dialog z Bogiem.
Życie jest epizodem, w którym wszyscy chcą odgrywać pierwszoplanową rolę.
Szczęście ma naturę amorficzną. Choć dla jednych może przybierać formę pieniądza, dla innych kobiety, bądź sukcesu, tak naprawdę jest jedynie eterycznym mirażem.
Człowiek spowalnia plan Boga.
Świeży śnieg
Zapis jest zbędny
Szczypiąca policzki nicość
Warszawa,
22 stycznia 2024
System jest wrogiem człowieka. Ale winien jest także i człowiek. Coś w nim nieodwracalnie pękło. Wiara, postawa, zasady, wartości – to wszystko zanikło. Systemowi, a precyzyjniej, narzucanym człowiekowi już wcześniej systemom, udało się przekształcić z istoty ludzkiej w istotę konsumpcyjną. Za pomocą różnorakich technik wyrobiono w nim odruchy Pawłowa. Liczą się tylko najprostsze potrzeby., a nadzór nad tym sprawuje system nagród i kar. Dlatego ze smutkiem i z goryczą konstatuję, że nic nas już nie uratuje przed uruchomionym przyciskiem DELETE, gdyż nikt nie znajdzie się by wcisnąć STOP.
Odyseja, Przygody Sindbada Żeglarza, Biblia, to moje najbardziej ulubione księgi. Księgi Powrotu.
Kłamstwo, głupota, bezeceństwo. Trójząb Zła.
Życie płynie z prędkością halsu lub dryfu, w zależności jakim jesteś kapitanem.
Kontemplując biel śniegu
Dostrzegam, że ptaki bardziej interesują się
Pokarmem niż ludzie
Warszawa,
23 stycznia 2024
Myśl to jeszcze nie powód by uważać się za człowieka.
Nikomu już nie sprawię bólu – to może jest najlepsze usprawiedliwienie dla śmierci.
Po południowej stronie serca. Tylko te właśnie myśli zapisywać.
„ Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć”. Kto by się spodziewał takiego zdania po Napoleonie ?
Warszawa,
27 stycznia 2024
Ikar miał skrzydła, ale nie miał rozsądku. Podobnie zresztą jak wielu teraz poetów.
Ludzie nie lubią tych, którzy mają rację. Dlatego później muszą przełykać racje głodową.
Jakąż łaskawością wykazał się Bóg skracając nasz żywot z lat 1000 do 70 –ki.
W naszych czasach zegary stały się bardzo płochliwe.
Kiedy biorę do reki długopis jest to dla mnie taka sama chwila prawdy jak moment, w którym kobieta staje przed lustrem.
Otwarcie niektórych ksiąg powinno być zabronione podobnie jak otwieranie starożytnych grobów.
Zapis jest zbyt abstrakcyjny by mógł wyrazić myśl. ale to jedyny sposób urealnienia swoich aberracji.
Czytam tylko lapidaria, urywki, króciuteńkie impresje, luźne zapiski. Literatura to wędrująca wydma.
Zakazane Miasto. Od bramy do bramy tysiąc kroków. Niegdyś: tysiąc pokłonów. Śmiem wątpić, czy to naprawdę jest postęp?
Europa to teraz wielka wyrwa w sercu Boga. A Polska, to w Jego sercu wyrwa najboleśniejsza.
Warszawa,
29 stycznia 2024
Dziś Mama miałaby 97 lat.
„ Rozpacz jest łatwiejsza od spokoju”.
( Stanisław Brzozowski, 1878-1911)
Od początku tego roku nie opuszcza mnie smutek. Nawet w taki piękny, słoneczny dzień jak dziś. Czuję też rozczarowanie. Jak ktoś, kto wielce spragniony dociera wreszcie do studni, ale zastaje ją wyschniętą.
Inni chcieliby do czegoś dojść. Ja zaś od wszystkiego chciałbym uciec.
Tylko ocean jest w stanie nobilitować samotność.
„ Racja –przede wszystkim etyczna-często jest po stronie mniejszości. Niekiedy zaś –o czym przypomina postać Sokratesa – po stronie pojedynczego człowieka o dobrze uformowanym sumieniu”.
(arcybiskup Stanisław Gądecki )
Warszawa,
31 stycznia 2024
Nie potrzeba żadnej szklanej kuli, aby zobaczyć jaka będzie najbliższa przyszłość Polski:
1. Klimatyzm
2. Genderyzm
3. Antypatriotyzm
4. Antyklerykalizm
5. Antyedukacja
6. Lokajstwo brukselskie
7. Lokajstwo waszyngtońskie
8. Lokajstwo kijowskie
9. Cenzura
10. Cywilizacja śmierci
Jakie może być antidotum na tych dziesięć plag? Bóg, Honor, Ojczyzna.
Grzegorz Zientecki
O autorze:
Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.
Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:
Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.
Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
• Żyję w słowach jak drzewo w liściach – 2021 r.
W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka, reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.