Grzegorz Zientecki – Dziennik [październik 2024]

Warszawa,
1 października 2024

Sen. Jestem na rozległym polu. Wschodzi ogromny księżyc. Podświetlone jego blaskiem obłoki wyglądają jak złocone barokowe ambony. Pod naporem tego nieziemskiego piękna obudziłem się. Ludzie często budzą się ze strachu ( kiedy to gdzieś spadają lub przed czymś uciekają ). Ja obudziłem się porażony pięknem. To dość niezwykłe.

Muzyka, ten czarodziejski wehikuł. Ale nie księżycowa dorożka, nie w śnieżnobiałej etoli pary mknąca lokomotywa, nawet nie dostojny transatlantyk. Ale smukły, chyży, w trzepocie żagli pełen wolności szkuner. Tak, bo muzyka to wehikuł wolności.
( słuchając koncertu fortepianowego nr 20 Mozarta)

Wielki niepokój. Synowa ma jakąś infekcję bakteryjną. Bierze antybiotyk. A przecież nosi w sobie naszą wnusię. Oboje z żoną modlimy się aby to minęło.

Warszawa,
5 października 2024

Październikowy chłód. Zaczęliśmy palić w kominku. Ale w sercu czuję wielki ziąb. Schwab poleciał do Chin, aby pobierać nauki od swojego komunistycznego guru by móc później na grunt Europy przenosić metody cyfrowego dozoru. Ma już za sobą wszczepianie stad, teraz będzie dokonywał ich myślowej sterylizacji.

Polski dziś nikt nie broni. Czasem tylko wyszarpują ją sobie jacyś parszywi alfonsi.

Każdy dzień pachnie teraz prochem.

Synowa przesyła na telefon zdjęcia USG. Widzę główkę naszej kochanej wnusi. Profil jak na karneoli nowej kamei. Nie sądziłem, że wywoła u mnie tak wiele wzruszenia. To teraz jedyny promień rozświetlający moje życie.

Nie tyle denerwuje mnie, że zło zwycięża, ale że zyskuje aplauz.

Lektury tylko pogłębiają naszą pustkę, bo wraz z nią wysysamy pustkę ich autorów.

Warszawa,
6 października 2024

W swoim Dzienniku, Marai cytuje poetę Roberta Frosta: „ Jedni mówią, że świat zniszczy ogień. Inni, że lód”. Teraz jesteśmy zdecydowanie bliżej ognia. Ale nie z powodu bredzeń polityków o płonącej planecie, ale z powodu ich rojeń wojennych. Chcą koniecznie podpalić świat, a w najgorszym razie Europę, z Polską ( jak zawsze zresztą ) w roli zapalnika.

Jesień. Pogoda potrafi zwolnić. A człowiek ?

Wczoraj zachwycający dokument o rajskich ptakach. Kiedyś już go oglądałem. Widocznie niezbyt uważnie, bo umknął mi pewien szczegół. Otóż przyglądając się repertuarowi zalotów tych cudownych ptaków zwróciłem uwagę na zachowanie pewnego samczyka. Trzymał on w dziobie wilgotny listek, którym polerował gałązkę, na której miała przysiąść jego wybranka. Niezwykłe doprawdy zachowanie. Ale, biorąc pod uwagę fakt, że niegdyś etykieta obowiązywała wyższe sfery, dlaczego rajskie ptaki nie mogłyby dziś jej podtrzymać? Natura pełna jest zaskakujących drobiazgów.

Od pytania – jak to się wszystko skończy- równie ważne jest pytanie – jaki po końcu nastąp początek.

Ze względu na chłód przenieśliśmy z werandy do salonu kwitnącą jeszcze bugenwillę. Ale i tutaj, biedna się męczy. Traci swoje purpurowe przylistki w zastraszająco szybko. Jaka może być przyczyna jej purpurowego płaczu? To pewnie skutek ogrzewania kaloryferami i kominkiem. Jest jej zbyt gorąco i sucho. Podobnie rzecz ma się z pisaniem, które też wymaga odpowiedniej temperatury. Wiele myśli, pomysłów, idei, refleksji usycha i opada jeśli umysł autora pustoszy gorące sirocco.
Każda wyspa ma swoją historię. Tak jak każdy człowiek.

Pisząc ten dziennik, czuję się trochę jak pilot samolotu. Przebić się przez to wszystko: przez tuman głupoty, przez szklaną watę mediów raniącą uszy i serce, przez zlodowaciałą barierę zobojętniałej rzeczywistości. Przebić się przez to wszystko jak przez zapory ciężkich chmur, by z ulgą odetchnąć kiedy wreszcie zobaczę pas.

Warszawa,
10 października 2024

W ostatnim numerze „ Do Rzeczy” czytam ciekawy artykuł Wiesława Chełminiaka o Montaigneu. Autor pisze, że ten francuski myśliciel zauważył, że „siła państwa jest odwrotnie proporcjonalna do jego kultury”. Coś podobnego napisałem w dzienniku. Mianowicie, że cywilizacje wyrafinowane bardziej podatne są na zagładę od cywilizacji barbarzyńskich. Ale to, na co słusznie zwraca uwagę Montaigne, można zauważyć dziś choćby na przykładzie Polski. Z pewną jednak różnicą : im więcej chamstwa tym silniejsze nie tyle państwo, ale władza.

Każdy człowiek prawy, każdy człowiek wrażliwy, każdy człowiek miłujący Boga i bliźniego jest dziś oazą.

Analfabetą jest nie tylko ten kto nie potrafi czytać i pisać, ale także ten, kto nie zna kulturowych kodów.

Największą siłą w Europie są dziś Węgry i Słowacja. Są siłą i głosem Prawdy.
Nie dać się wciągnąć bagnu. Jeśli utonąć to tylko w oceanie.

W jesieni najbardziej cenię sobie jej wyciszenie.

Prawdziwa miłość nigdy się nie wyczerpuje. Ale nigdy nie jest też wystarczająca.

Warszawa,
13 października 2024

Ci, którzy pociągają za sznurki historii, często zamieniają je później na kajdany.

Bez ludzi, los byłby bezbronny. Oni są gwarancją jego podstępów. Bez ludzi los nikomu by nie zaszkodził.

Wszystkie utopie utopiły w odmętach urojeń więcej ofiar niż Potop.

Ciopan w swoich „ Zeszytach” przytacza jakże aktualne spostrzeżenia Panikkara, który „ nader trafnie zauważył, że jeśli Indie przetrwały Mongołów, muzułmanów i nawet Anglików, to stało się tak dzięki systemowi kastowemu. Łatwiej jest zniszczyć społeczeństwo równościowe ( do czego dąży Unia Europejska – przypis mój ) niż ujęte w przedziały”.

Tak, człowiek jest winowajcą, jest głównym trucicielem tej planety. Ale, broń Boże, tym stwierdzeniem wcale nie zamierzam wpisywać się w obecną, jedynie słuszną eko narrację. Człowiek zatruwa planetę swym duchem. Swą amoralnością, swą pychą, żądzą posiadania i władzy. Człowiek urąga Bogu i bliźniemu. To toksyny jego ducha spowijają planetę. Człowiek bowiem jest głównym trucicielem serc i umysłów. Sączy swój jad bezpośrednio w duszę innych. Rozprzestrzenia wirusa głupoty, chaosu i zła.

Warszawa,
16 października 2024

To dzięki tej nucie melancholii jesień jest najpiękniejszą porą roku.

Mżąc złotem
Łudzą się przekupić śmierć
Ostatnie liście

Pełzająca apokalipsa. Czas, w którym żyjemy.

Warszawa,
18 października 2024

Nic dodać
Do tej twarzy
Pełnie księżyca

Warszawa,
19 października 2024

Synowa przesyła nam kolejne zdjęcia USG. Maleńka jest przecudowna. Przyjmuje wystudiowane pozy. Wstydliwie zasłania rączką buzię, jakby przeczuwała, że ktoś ją podgląda. Żona, jak zawsze trafnie spostrzega: to prawdziwa Afrodyta ! Ja, z coraz większym niepokojem myślę, jaki świat przywita naszą wnuczkę. Wojna na wschodzie wkracza w kolejną fazę. Korea Północna wysyła swoich żołnierzy aby wsparli Rosję. Nie przestaje wrzeć bliskowschodni kocioł. Nadzieja w Trumpie. Ale czy zdoła wygrać wybory ?

Warszawa,
20 października 2024

53 lata temu zmarła moja babcia (ze strony mamy) Maria. To ona czytała mi baśnie, utwory Konopnickiej, „ Ballady” Mickiewicza. Mnie, pięcioletniemu czytała poezję. Jak wielki dług mam wobec babci.

Wczoraj wyjazd w świętokrzyskie na grzyby. Cudowna jesień. Jedziemy jak przez niekończącą się galerię, mijając obrazy impresjonistów. W lesie pierwszy znalazłem borowika. Później znajdowała je już tylko żona. Zadziwia mnie ekstrawagancja grzybów. Niektóre z nich przypominały raczej koralowce, ukwiały lub gąbki. Choćby ten hericium coralloides, czyli soplówka bukowa, do złudzenia przypominająca koralowca madreporowego. Natura nie wszystko ukryła w głębinach mórz. Czasem coś z jej szalonego designu pojawia się na powierzchni planety. Zachwycające, że taki mały cud mogłem wczoraj odkryć.

W lesie, stary dąb. Wielopiętrowa świadomość.

Życie jest cudem. O śmierci też kiedyś może powiemy, że była cudem.

Słucham Czterech pór roku. Vivaldi – rozsadzający mury weneckiego kościoła kwiat namiętności.

Europa kończy jak niegdyś Rzym. Nie, kończy gorzej niż Rzym.

Mieć oparcie w ludziach nie odrzucając oparcia w Bogu.
Mieć oparcie w Bogu nie odrzucając oparcia w ludziach.
Jednym, różowym kwiatem zakwitł rododendron. Jakby jeszcze przed zimową hibernacją, jednym okiem chciał po raz ostatni spojrzeć na świat.

„ Drudzy tworzą człowieka”.
( Montaigne, 1533-1592)

Człowiek ma wolną wolę więc może powiedzieć Bogu: Nie. Także chrześcijanin. Ale człowiek ( także chrześcijanin ) często zapomina, że może , a nawet powinien powiedzieć Nie , generałowi, prezydentowi, cesarzowi, swojemu szefowi jeśli nakazują oni człowiekowi zrobić coś przeciwko jego sumieniu.

Dziennik przypomina owada zamkniętego w bursztynowym sarkofagu. Płynna żywica czasu pochwyciła moje życie i zasklepiła je w momencie kiedy unoszę, niczym owad długą czułkę, pióro z zamiarem przelania czegoś na papier.

Od utopii najprostsza droga do entropii.

Warszawa,
21 października 2024

W wieku 72 lat zmarł znakomity znawca i wykonawca muzyki Chopina, Janusz Olejniczak. Kiedyś powiedział, że „ muzyka Chopina jest jak rajski ptak, który wciąż wymyka się z rąk”.

Warszawa,
22 października 2024

Jeżeli kiedyś dzielono epoki na wiek złoty, wiek srebrny, wiek spiżowy i wiek żelazny, to obecnie żyjemy w epoce korodującego żelaza.

Roziskrzony słońcem oceaniczny horyzont. Za każdym razem przypominam sobie ten widok, gdy czuję, że ktoś sięga po moją wolność.

„ Wszelkie istoty obciosują sobie wszechświat na swoją miarę i swoje zmysły”.
( Anna Kamieńska, Notatnik 1965-1972)

Warszawa,
25 października 2024

Światełkiem w tunelu może okazać się ten termojądrowy rozbłysk. Ludzkość w swojej historii już dwukrotnie uciekała się do tego sposobu, aby zakończyć jakiś koszmar historii.

Nie dziwię się specjalnie, że budzę się w takiej Europie. Ale dziwię się, że budzę się w  t a k i e j  Polsce.

Każdy nowy totalitaryzm jest gorszy od poprzedniego. A więc: wszystko przed nami !

Świat jest teraz w takim momencie jak skazaniec, który położył już głowę i czeka na opadnięcie gilotyny. Ale kat jeszcze się waha. Przesuwa palcem po ostrzu, sprawdza mechanizm, poprawia swój kaptur. I to oczekiwanie jest największą torturą.

Świat umiera nie tylko dlatego, że ludzie nie chcą już czytać, nie chcą już myśleć. Ale umiera dlatego, że nie chcą już kochać.

Złota jesień. Życie jest tragiczniejsze niż nam się wydaje. I jednocześnie, życie jest bardziej pogodne niż nam się wydaje.

Ludzie nie myślą. Ale ten fakt nie zwalnia z myślenia człowieka.

Warszawa,
26 października 2024

24 lata od śmierci ojca. Bez niego nie byłbym tym kim jestem. Bez niego nie kochałbym świata tak jak go kocham. Bez niego nie płakałbym słuchając Chopina.

Niebo. Dowolny jego skrawek ma wymiar radości.

Ludzie są obojętni jak kamienie. Dlatego będą obciosywani jak kamienie i jak kamienie bez prawa głosu i porzuceni.

Wolność jest tylko na powierzchni morza. Wiedzą o tym delfiny, wiedzą o tym latające ryby wyskakując czasem nad taflę oceanu. Wiedzą o tym też niektórzy ludzie, którzy z wielkim wysiłkiem próbują wydostać się z odmętu niewolnictwa.

„Tak to już w historii jest, że tylko kraje kierowane przez głupców lekceważą Rosję i płacą za to wysoką cenę”.
( z artykułu Piotra Gontarczyka, „ Do Rzeczy” z 21-27 października 2024 )

Warszawa,
28 października 2024

Ballady Chopina w wykonaniu Kristiana Zimermana. Jedna z ostatnich płyt słuchana przez mojego ojca przed śmiercią. Włączyłem odtwarzacz i słuchając tych utworów uświadomiłem sobie jak wielki ładunek polskości w sobie niosą. W katedrze Świętego Krzyża przechowują serce Chopina. Tego serca nam nie wyrwano. Nie wyrwano też polskości. Słucham tych Ballad teraz i myślę, że ich słuchanie to patriotyczny obowiązek.

Warszawa,
29 października 2024

Świat wciąż ma naturę Feniksa. Ale może przecież przyjść taki czas, że się już nie odrodzi.

Parę dni temu obejrzałem dokument. „ Singapur- najlepszy ze światów czy dyktatura przyszłości”. I nie mogę wyjść z paraliżu, nie mogę wyjść z odrętwienia: to dzieje się naprawdę. To dzieje się teraz. To dzieje się już dziś ! Autorzy filmu pokazują wspaniałe, nowoczesne, doskonale zorganizowane miasto. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych wielokrotnie odwiedzałem Singapur, pamiętam jak mi imponował. Teraz już całkowicie przeszła mi ochota by tam znów polecieć. Z filmu dowiadujemy się, że Singapur zajmuje pierwsze miejsce na świecie pod względem edukacji, medycyny czy bezpieczeństwa. Tyle tylko, że to złota klatka. Pięć i pół miliona obywateli tego państwa poddanych jest permanentnej inwigilacji. Kamer jest podobno trzykrotnie więcej niż w o wiele większym Paryżu. Kamery potrafią nawet rozpoznawać twarze dzieci w maseczkach przychodzących do przedszkola. Ponadto każdy z obywateli posiada kartę z chipem, tak zwany Singpass. Zawiera ona wszystkie niezbędne dane, a więc – personalia, paszport, ubezpieczenie, dane o szczepieniach i jest także kartą kredytową. To swego rodzaju elektroniczne ubezwłasnowolnienie. Ze smutkiem muszę przyznać, że wielu osobom wypowiadającym się w filmie ( a raz jeszcze przypominam, to film dokumentalny, nie żadne SF) to się podobało i akceptowali te rozwiązania. Ci , nieliczni, którzy ośmielają się przeciw temu protestować trafiają do więzień albo poddawani są niezwykle bolesnej chłoście. Tak, w tym nowoczesnym kraju istnieje kara chłosty ! Czasy Poncjusza Piłata w Imperium Sztucznej Inteligencji. W ostatniej scenie filmu pewna młoda, doskonale wykształcona kobieta kupuje skuter i wyrusza nim w dwu i pół letnią wędrówkę po świecie. Dociera nim aż do Czech. I przekonuję się, że jest inny świat. Zaraz jednak pomyślałem: jak długo ? jak długo jeszcze ? I najważniejsze, czy ocalimy go przed singapurskim syndromem?

Zły pieniądz wypiera dobry pieniądz. Podobnie jest ze snami. Zawsze spełnia się ten najgorszy.

Głęboka jesień. Daleka, bezpowrotna podróż.

Warszawa,
30 października 2024

Jesteśmy więźniami czasu, więźniami historii, więźniami sukcesu, więźniami swoich żądz. Więźniami nawet miłości. Może dlatego tak trudno obudzić w nas wolność.

Który moment w życiu niewolnika sprawia, że decyduje się on na bunt? Co bardziej skłania go do zrzucenia swojego jarzma? Deficyt chleba, czy deficyt godności?

Kiedy słyszę o prawach człowieka, zaraz zapala mi się lampka: jaki znów paragraf na niego szykują ?

Jesienny ogród. Ruiny świątyni. Zewsząd sterczą piszczele nagich kolumn. A wiatr rozrzuca stronice pożółkłych, świętych manuskryptów.

Poezja. Stara jak amonit. I, jak kropla rosy świeża.

Czy jest jeszcze jakaś nadzieja? Nie. Ale jest wiara. Tylko wierzyć nam pozostaje. Wierzyć na przekór światu.

Pisarz ma na wszystko papier.

 

Grzegorz Zientecki

 

O autorze:

Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.

Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:

Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.

Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
• Żyję w słowach jak drzewo w liściach – 2021 r.

W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka, reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments