Warszawa,
1 maja 2020
Czy zgromadziłeś już wystarczająco dużo słów na swój stos?
( autocytat z tomiku moich aforyzmów „ Wycisznik”, Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2014)
Może od czasu do czasu trzeba utracić pewne przywileje, utracić prestiż, utracić dobrobyt i samozadowolenie. Spuścić powietrze z tego nadętego balonu egoizmu, chociażby po to , aby obok zobaczyć drugiego człowieka. Może od czasu do czasu taka metamorfoza z Kserksesa w Hioba jest nam potrzebna. Bo niewątpliwie bliżej jest do Boga z kupy gnoju niż z komnat pałacu.
W ogrodzie rozkwitła czeremcha i spowiła go słodkim, zmysłowym zapachem. Pamiętam ten zapach z dzieciństwa, kiedy z ojcem odbywałem te wspaniałe spacery lubelskimi wąwozami pełnymi czarownych , niemal zaklętych roślin. Zapachy subtelniej chyba niż barwy i dźwięki potrafią zmieniać i wzbogacać naszą pamięć.
Niesprawiedliwość wynika często z faktu, że to ty jesteś bardziej bezwzględny wobec świata, niż świat wobec ciebie.
.
Warszawa,
2 maja 2020
Dzień Flagi
Dzień Polonii
Absurdum, czy może horrendum są dominantami historii ?
W gazetach świat zawsze schodzi na psy. Dziwię się , że dotąd jeszcze nie poszczuliśmy pismaków psami.
Nie musisz bronić całego świata. Wystarczy, że obronisz swą godność.
To właśnie dzięki milczeniu rośliny są bardziej zagadkowe niż zwierzęta. Zwierzęta są jedynie aktorami, rośliny zaś mędrcami i kapłanami.
Sztuka dla wielu okazała się pocałunkiem śmierci. Ale jeszcze więcej istnień zawdzięcza temu pocałunkowi wskrzeszenie.
U sąsiada rozkwitła cała w puszystych, różowych rzęsach wiśnia kanzan. Gdyby była kobietą ilu miałaby adoratorów!
A u nas, po wczorajszej ulewie, z dnia na dzień ogród przeistoczył się w niezwykłą, czarodziejską, malachitową gemmę.
To było w początku lat dziewięćdziesiątych. Wdrapałem się na nagie, pokryte jedynie kępami ostrych, srebrzystych traw żwirowe wzgórze nowozelandzkiej Wyspy Południowej. W dole wspaniała panorama miasteczka o westernowym klimacie, bezkresny błękit Pacyfiku i port Lyttelton z cumującym przy kei naszym statkiem. Szara (charakterystyczna dla Polskich Linii Oceanicznych) sylwetka i budyniowo-żółty komin, a na rufie maleńka, niczym niezamierzona u malarza strząśnięta z pędzla, biało-czerwona plamka bandery. Poczułem nagle wielkie wzruszenie i nostalgię (byliśmy przecież bliżej Antarktydy niż Europy) i dumę. Tak, to było uczucie wielkiej dumy, że polski statek i polscy marynarze dotarli aż tutaj, gdzie niegdyś udało się dotrzeć jedynie wspaniałym maoryskim żeglarzom i nawigatorom kapitana Cooka.
.
Warszawa,
3 maja 2020
Święto Matki Bożej Królowej Polski
Święto Konstytucji
„ To nie my wybraliśmy polskość. To polskość wybrała nas”. Warto właśnie teraz przytoczyć te słowa poety, Jarosława Marka Rymkiewicza. Jest w nich coś głęboko metafizycznego, coś co wzywa nas do bezwzględnego obowiązku, do całkowitego oddania, do pełnej akceptacji tego losu, który jednocześnie jest przekleństwem i wyróżnieniem.
Inżynierowie pokonali filozofów i poetów. Ale czy dzięki ich zwycięstwu, człowiek nie poniósł ostatecznie porażki?
Trochę nadziei przywracają te słowa poety, Samuela Taylora Coleridge (1772-1834):
„ Nadejdzie taki czas, kiedy bierność osiągnie godność działalności zasługującej na szacunek; gdy ludzie będą tak dumni z tego, że spędzili dłuższy czas w stanie tak głębokiego, cichego wzruszenia- czy to czytając, czy przysłuchując się, czy przyglądając- jak dziś są dumni z tego, że brylowali przez godzinę”.
Nie pogardziłbym losem amonita: po milionach lat zostać odczytanym !
Poezja zanika, gdyż zaczynamy rozmawiać w języku cyborgów.
Dziennik to moja Wojna Trzydziestoletnia. Jestem teraz w jej dwudziestym roku i wiem, że tych pozostałych dziesięć lat będzie należało do najokrutniejszych.
Gorzka refleksja na 229 rocznicę Konstytucji 3 Maja. Nasze położenie geopolityczne między Scyllą a Charybdą nie zmieniło się i na to nie mamy rzecz jasna wpływu. Ale co gorsza, nie zmieniła się też niestety, u wielu mentalność Targowiczan i postawa jawnej zdrady. Ci nadal, z perwersyjnym utęsknieniem czekają na miażdżący uścisk obu potworów.
.
Warszawa,
5 maja 2020
Radość istnienia jest tak ogromna, że Bóg w trosce o nasze głowy, sufit nieba umieścił tak wysoko.
Może i świat mógłby być inny, ale my przecież pozostalibyśmy tacy sami.
Obecna diagnoza polityczna, mogłaby sprowadzić się do stwierdzenia: mamy zbyt wielu Herostratesów i ani jednego Peryklesa.
Świat stoi na głowie. Ale czyjej? Ba, gdybyśmy tylko mogli to wiedzieć. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że takich głów jest kilka, bo to jakaś przerażająca hydra panuje nad światem i nim potrząsa.
.
Warszawa,
9 maja 2020
Obłoki, podobnie jak kwiaty projektują się same. To niekwestowane przejawy geniuszu.
Tylko przyroda nieożywiona prowadzi najbujniejsze życie wewnętrzne.
Fenomen człowieka tkwi nie tylko w tym ile może on znieść, ale też, i może to jest nawet najważniejsze, ile może on przebaczyć.
To, że ludzie są sprytniejsi od zwierząt nie jest jeszcze nadzieją. Ale nadzieją jest głównie to, że owady są liczniejsze od ludzi.
Późne popołudnie. Chmury teraz najpełniej odbijają światło. Ich biel niemal rani wzrok, niczym bezludne, szklane połacie Antarktydy. Ich obojętność przypomina obojętność lodowych gór. Są prawdziwie arystokratyczne, gdyż są ponad wszystkim.
Dziennik ze wszystkich książek jest książką pisaną najdłużej. Dlatego można oczekiwać od niej co najwyżej szlachetnego stylu, ale bardzo rzadko szlachetnego życia.
.
Warszawa,
10 maja 2020
„ Nic co żyje nie sprawia Bogu kompletnego zawodu”. Przypomniałem sobie te słowa poety Roberta Lowella (1917-1977), obserwując z altany maszerujące mrówki, natrętną osę manewrującą przy filiżance mojej kawy, na chrząszcze opuchlaki pałaszujące mięsiste liście rododendrona. Tylko na siebie spojrzałem bez zaufania.
Lektura wydanego właśnie przez Czytelnika, piątego, ostatniego tomu Dziennika Sandora Maraia. Obejmuje on lata 1977-1989. Marai był tragicznym szczęściarzem. Spełniony w literaturze, spełniony w miłości, spełniony w podróżach. Mieszkał w tych miejscach świata, o których zawsze marzył. Jak Hiob miał wszystko i na starość jak Hiob wszystko stracił. Tyle tylko, że nie wybrał postawy Hioba, tylko rozwiązanie jakiego apologetą był Cioran, a którego realizatorami okazali się tacy pisarze jak choćby Hemingway czy Lechoń.
Bardziej niż ludzie tyją ich obsesje.
Paradoksy epidemii. W telewizji wywiad z polskim przedsiębiorcą pogrzebowym. Mówi, że w okresie panoszenia się koronawirusa liczba pogrzebów spadła o 40 %. Przyczyny tej upatruje w fakcie, że szpitale przeprowadzają teraz mniej operacji i w zmniejszonej liczbie wypadków samochodowych z uwagi na panujące ograniczenia w ruchu.
W śpiewie ptaków jest zawstydzająca radość. To dowód, że tylko w ptakach przetrwały pieśni aniołów. Nasi poeci tylko się do tych hymnów zbliżyli, a teraz pozostał im już ten obrazoburczy bełkot.
Świat ma już do tego stopnia zszargane nerwy, że przestraszył się wirusa i chciał się przed nim zamknąć. Tyle tylko, że nie da się zamknąć świata i nie człowiek będzie o tym decydował.
Ci, którzy uważają wypowiedź starca za zgorzknienie bardzo często mylą je z realizmem oceny.
Zanurzona w rzece
Z głową w gwiazdach
Pozostajesz nieśmiertelna wierzbo
.
Warszawa,
11 maja 2020
Język to pewnego rodzaju uniwersum, którego mrok potrafi zarówno olśnić, ale też i oślepić. W tajemniczy sposób rozprzestrzenia się wraz z nami i w nas, ze wszystkimi pułapkami Czarnych Dziur i horyzontów zdarzeń. Ku nim właśnie z niesłabnącą ciekawością podążam…
Mogę się starzeć obserwując tylko obłoki i kwiaty. Ludzi nie chcę już widzieć.
Nie tylko sami konkwistadorzy byli winni. Winny był też wiatr, który dął w żagle hiszpańskich karaweli.
Na niebie pojawiły się już jerzyki. Ich czarne, paraboliczne skrzydła przypominające trochę bumerangi, a trochę konstrukcje niewidzialnych bombowców budzą niepokój. Człowiek wiele już razy kopiował wynalazki natury dla bardzo niecnych celów.
Dziennik jest gatunkiem literackim dla pisarza najokrutniejszym. To jak rozciągnięte w czasie, popełniane na raty harakiri.
Z Księgi Liczb:
W Stanach liczba pandemii przekroczyła 80 000 (to więcej niż liczba poległych żołnierzy amerykańskich podczas wojny w Wietnamie).
Te 150 metrów kwadratowych ogródka, to namiastka Raju, czy może raczej terytorium niezależne, prywatne w takim stopniu jak odcisk palca czy tęczówka oka? Tu moje myśli i haiku mogą się bez przeszkód krzewić i rozkwitać jak te cudowne rośliny.
U wejścia do naszej altany, żona zawiesiła doniczki smagliczek. Drobniutkie, jak u niezapominajek kwiaty tworzą zwartą, białą konstelację. Ale to czym czarują najbardziej jest ich zapach. Jakbym otworzył słój pełen ciemnego, gęstego miodu gryczanego.
Nawet najbliższe nieba
Opadają już z rezygnacją
Twe płatki, wiśnio
.
Warszawa,
13 maja 2020
Łaska to potężna, nadprzyrodzona siła. Dzięki niej mogę wszystko, bo w Nim mogę wszystko.
.
Warszawa,
15 maja 2020
Dlaczego dobro uważamy zawsze za słabe? Ponieważ nie znamy i nie jesteśmy nawet sobie wyobrazić jego prawdziwej siły.
.
Warszawa,
16 maja 2020
Moja codzienna dawka liter (czytanych i pisanych). Nie, nie jak narkotyk, ale jak chleb i woda.
Czy zdarza się jeszcze, że ktoś podczas pisania odczuwa dreszcz, czy może płacze? Tak, zdarza się. Ale świat dziś to ignoruje, a w najlepszym razie drwi lub się śmieje.
Życie, śmierć-czyż nie są to kosmiczne portale, przez które wpadamy w czas. Po wyczerpaniu tych krótkich, ziemskich chwil znów przechodzimy przez portal i kontynuujemy egzystencję w innym wymiarze.
Muzyka. Włączyłem płytę z Fortepianowym Koncertem nr 24 Mozarta. Popłynęły niesamowite dźwięki Allegro. Jakby otwierały się i roztaczały przed duchem ludzkim jakieś zawrotne, amfiladyczne perspektywy, tchnące zarówno spokojem jak i frenetyczną radością. Cuda, cuda, prawdziwe cuda!
Może najsilniejszym narkotykiem nie jest wcale seks, alkohol, czy jakieś alchemiczne mamidła, ale najzwyczajniejsza codzienność.
W ogródku kipiące bzy, o arystokratycznych imionach: Katherine Havemeyer, Ludwig van Spath, Madame Lemoine, lilac Meyera, Michel Buchner.
Poruszyć niebo i ziemię jest łatwo. Trudniej poruszyć człowieka.
Pisanie dziennika to operacja na żywym mózgu. Paradoksem jest to, że piszący nawet całkiem znośnie ją przetrzymuje, dożywa zaś tylko niewielu czytelników.
.
Warszawa,
17 maja 2020
Człowiek nie tyle jest wybrańcem losu, co raczej jego skazańcem. Czasem jednak udaje mu się wybłagać ułaskawienie.
Od Adama po dzień dzisiejszy wszyscy jesteśmy banitami. I największe dzieła stworzyliśmy na miarę naszych tęsknot. Teraz, gdy tęsknota wygasła można już obwieścić koniec sztuki.
W obłokach to co pociąga najbardziej to metamorfoza bez idei.
Kochankowie nigdy nie zdemaskują faktu, że księżyc świeci światłem odbitym. Musieliby wtedy przyznać, że głos ich serca jest tylko odbitym echem miłości.
W telewizji, na kanale Nat Geo Wild, film o leżącej u pacyficznych wybrzeży Kolumbii wyspie Gorgona. Nazwę swą zawdzięcza konkwistadorowi Pizarro , który zaobserwował na niej wielką ilość węży i skojarzył to z mityczną wężowowłosą boginią. Władze Kolumbii stworzyły na wyspie więzienie. Dodatkowo w oceanie roiło się od rekinów więc ucieczka z tego kolumbijskiego Alcatraz była praktycznie niemożliwa. Podobno do 1985 roku, do kiedy karcer ten funkcjonował, udało się to tylko jednemu śmiałkowi.
To skłania mnie do refleksji, że strażnikami ludzi mogłyby być zwierzęta. Można by w ten sposób oszczędzić sumienia strażników.
Również dziś w telewizji fascynujący dokument o neurochirurgu, profesorze Mirosławie Ząbku. Jego wypowiedź: neurochirurg jest tym lepszy, im mniej narzędzi potrzebuje. To zupełnie jak pisarz. Mistrzostwo osiąga ten, który swoje myśli jest w stanie przekazać minimalną ilością słów.
.
Warszawa,
18 maja 2020
100-lecie urodzin Karola Wojtyły, papieża Jana Pawła II. Przytaczam poniżej wersy z „Tryptyku Rzymskiego” z części „ Strumień” świadczące o genialności naszego papieża jako poety:
Przedwieczne Słowo,
Jakże przedziwne jest twoje milczenia
We wszystkim, czym zewsząd przemawia
Stworzony świat…
.
Warszawa,
22 maja 2020
Na Ostrobramskiej
Rozkwitłe kandelabry kasztanów
Bezpłomienna jasność
.
Warszawa,
24 maja 2020
Papier, ta przerażająca klisza rentgenowska, która ujawnia tańczące we mnie demony.
Mniej więcej wiemy, co dzieje się gdy pęka serce. A co może dziać się, gdy pęka umysł?
Po ilu słowach uda ci się odnaleźć tę najwłaściwszą myśl?
Człowiek może być inny. To nadzieja dla świata? Nie, to ostania nadzieja dla człowieka.
Przeraża mnie nie głębia czasu, ale płytkość życia.
Po lekturze ostatniego tomu Dziennika Sandora Maraia. Jeżeli w ogóle coś warto pisać to tylko prawdę, to tylko właśnie dziennik. I jeszcze to, że tak piękne i pełne życie dopełnia się w tragedii.
Odwiedzam groby
Czemu im śpiewasz, kukułko
Oni przestali przecież odliczać
.
Warszawa,
26 maja 2020
Dzień Matki. To już piąty bez Niej.
.
Warszawa,
28 maja 2020
Czyż to nie dziwne? Dzisiaj myślałem o moim zmarłym przyjacielu, Krzysztofie Boczkowskim. Jadąc do pracy, wstąpiłem do księgarni Czytelnika, gdzie spotykam… Krzysia! Czekał na mnie na półce, w wydanym pośmiertnie tomie poezji „ Szkielet Boga – Wybór wierszy z lat 1975-2012”.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie przy skwerze Reagana. Siwy, chudy , starszy już mężczyzna szedł nadspodziewanie raźno. Kiedy się zbliżył podał rękę, uśmiechnął się ciepło, a w jego oczach zobaczyłem pełen życzliwości niezwykły blask. Krzyś był bezpośredni i skromny. Podobnie jak Miłosz zmagał się z problemem zła w świecie i nie mógł pogodzić się z jego bezwzględnością. Nie miał pomyślnej diagnozy ( był lekarzem, profesorem genetyki) dla ludzkości. Przeżył wojnę i horror Powstania Warszawskiego, a mimo to zachował afirmatywną postawę wobec życia. Nadzieję dla człowieka upatrywał w sztuce. Kiedy spacerowaliśmy po Parku Łazienkowskim przystawał niemal przy każdej rzeźbie, ponieważ miał coś ciekawego do opowiedzenia o niej. Był erudytą i fanatycznym rzec można melomanem. Kiedy odwiedzałem go w pełnym książek i gustownych bibelotów mieszkaniu przy Matejki, zaraz włączał płytę z muzyką klasyczną. Uwielbiał Chopina, ale słuchaliśmy też Mozarta, Sibeliusa czy Rachmaninowa. Bywało, że zasypiał przy tej muzyce, ale gdy się budził powtarzał: wspaniałe, wspaniałe…
W pamięci utkwiła mi też jedna z myśli Krzysztofa:
„ Dla siebie zostaw Piękno, dla świata działanie” .
Długa aleja, którą idziesz i na końcu której w końcu znikniesz, nie jest aleją tylko twoim wersem.
.
Warszawa,
29 maja 2020
Dni niewyczerpanego słońca. Ale też i wietrznie. Słucham liści. W ich szumie jest jakaś nerwowość, niepokój, chaotyczna bezcelowość. Szum oceanu jest inny. Dostojny, o niezakłóconym rytmie, ponadczasowy. To tchnienie prasy laby. W szumie oceanu są frazy mędrca.
W fascynującej, wczoraj kupionej książce Iana Grahama- „ 50 okrętów, które zmieniły bieg historii”, czytam o ogromnych ( jak na tamte czasy, początek XV wieku) chińskich okrętach skarbowych. Te potężne dżonki miały nawet powyżej 150 metrów długości i wyporność 30 000 ton. W latach 1405-1431 odbyto pod dowództwem admirała Zheng He siedem oceanicznych wypraw ( niczym siedem lotów na Księżyc). Ale, jak podaje autor „ głównym ich celem nie była eksploracja czy handel.[…].Była to demonstracja potęgi Chin, cesarz pragnął zastraszyć wszystkich potencjalnych wrogów. Była to ówczesna forma strategii „szok i przerażenie”. Przesłanie było wyraźne: ‘Spójrzcie czego potrafimy dokonać, jak olbrzymie okręty jesteśmy w stanie zbudować i jaką zaawansowaną technologią dysponujemy”. Chińczycy więc byli jednymi z prekursorów morskiej dyplomacji.
W krzywym zwierciadle jest prawda o nas. Odrzucona.
Piękno świata polega również na tym, że uznają je również ci, których nie uważamy za pięknych.
Nawet mędrcy uczestniczą w pędzie planety. Ale trzeba też przyznać, że te szalone orbity są dziwnie przemyślane.
Nie możemy powrócić do Raju. Nie nazwaliśmy jeszcze na tej planecie wszystkiego.
Tak jak bogom (Ptah, Brahma), udawało się myślą stworzyć świat, tak człowiek myślą swoją go zniszczy.
.
Warszawa,
31 maja 2020
Jeśli zapomnimy o tej prawdzie, że zdania, podobnie jak wspaniałe budowle się wznosi, szybko zostaniemy zasypani gruzem.
Człowieka współczesnego pochłania informacja, a powinna go pochłaniać myśl.
Wczoraj wystartowała rakieta Falcon -9. Dwóch astronautów zmierza na orbitującą stację kosmiczną. Ameryka wraca do wielkiej gry o kosmos.
Żeby rozwiązać zagadki i równania wszechświata, najpierw należałoby rozwiązać równanie Boga.
Nie zdajemy sobie jeszcze w pełni sprawy, jak przerażające konsekwencje będzie miał kolaps kultury, którego świadkami właśnie jesteśmy.
Nie tylko mody, trendy, nie tylko stadny konsumpcjonizm jest nam narzucany, ale też nieludzkie systemy i toksyczne światopoglądy. W naszym świecie jest już coraz mniej samodzielnego myślenia.
Jestem już na tym etapie życia, kiedy pisuje się wyłącznie listy do zmarłych.
Gdybym był jednym z murarzy Wieży Babel, poprosiłbym Boga (kiedy zaczął im mieszać języki), aby mnie obdarował językiem ptaka.
Najpiękniejsze co mógłbym powiedzieć o życiu to, że towarzyszyły mi w nim miłość i literatura.
Hipnotyzują mnie ryciny dawnych żaglowców. Nie mogę oderwać oczu od szlachetnych linii kadłubów, od piętrzących się niczym skrzydła anielskie żagli. Zgłębiam z rozkoszą precyzję i subtelność takielunku. Podziwiam galerię rzeźb galionowych i kunsztowną ornamentykę kasztelowych szkatuł. I nie mogę nadziwić się też tej nonszalancji z jaką człowiek te cuda, te uskrzydlone katedry wysyłał na łaskę bogów i żywiołów.
Grzegorz Zientecki
.
O autorze:
.
Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów. Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:
Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.
Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka,reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.