Warszawa,
1 grudnia 2024
Jeśli społeczeństwo jest obojętne na los krzywdzonego, deprawowanego i okalaczanego dziecka, to naprawdę jest z nim źle, bardzo źle. Przekonałem się o tym dziś na manifestacji w obronie polskiej edukacji. Na Palcu Zamkowym owszem, był tłum. Ale to nie plac, który obszarem dorównywałby Placowi Defilad. Ogólnie rzecz biorąc frekwencja nie była imponująca. Zastanawiałem się jak 1,5 milionowe miasto może być tak obojętne na los dzieci. A przecież już od nowego roku szkolnego edukacja ma być przedmiotem obowiązkowym. Tyle tylko, że dzieci będą uczyły się tam między innymi o masturbacji, czy możliwości zmiany płci ( która może być dozwolona już w wieku 14 lat i to bez zgody rodziców). Tranzycja jest nieodwracalnym okaleczeniem dziecka! Rodzice, proszę obudźcie się wreszcie !
Nie wybaczyłbym sobie gdybym nie protestował. Nie można wobec zła stać obok.
Warszawa,
5 grudnia 2024
Mgła. Zacieranie konturów, rozmywanie krajobrazu, wreszcie anihilacja wszelkiej perspektywy. Może kiedyś cały świat zostanie w taki sposób wygumkowany.
Dziennik. Jamochłon dat.
Gdyby usunąć z niego chwilę, runąłby cały gmach wieczności.
Biblia ma coś z Baśni z 1001 nocy. Obiecuje nieprawdopodobne wręcz bogactwa.
„ Kiedy rozwieje się wielki sen tego życia, zrozumiemy, że praca i miłość były jedynymi rzeczywistościami i ze mieszały się ze sobą w pewien sposób. Cała reszta to czary, jak powiedziano by w średniowieczu”.
( Julien Green – „ Dziennik”)
Warszawa,
7 grudnia 2024
Starość udowadnia empirycznie jaką abstrakcją był czas.
Człowiek. Jedyna istota, która nie potrafi się nudzić.
Nie staraj się pisać tak, jakby ktoś stale spoglądał ci przez ramię . ale pisz raczej tak, jakby sam Bóg patrzył na twoją kartkę.
Dziecko i starzec to dwie strony nieskończoności.
Niewielu ludzi zostało rewolucjonistami. Niewielu ludzi zostaje kapłanami. Niewielu prorokami. A najmniej wśród nich poetów, którzy łączą w sobie te trzy temperamenty.
Do tej pory przyszłość była mglista, amorficzna. Teraz przyszłość jest mroczna, ciężka i gęsta niczym smoła w piekle. I ma wyraźny kształt przerażającego demona.
Drzewa są bliżej gwiazd niż ludzie.
To ze względu na jego chciwość Bóg obdarował człowieka tal maleńką planetą.
Warszawa,
8 grudnia 2024
Ktoś, kto zbyt wiele wie, nie może być szczęśliwy.
W Rumunii unieważniono wybory prezydenckie. Wygrał je bowiem kandydat niewygodny dla globalistów. W ten oto właśnie sposób przejawia się europejska demokracja, europejskie standardy i europejska praworządność. Obym okazał się złym prorokiem, ale podobny scenariusz może już niebawem sprawdzić się w Polsce. Obecne „elity” nie pozwolą by mógł wygrać ktokolwiek inny niż warszawski lowelas.
„ Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” Straszne słowa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza. Ale u Chrystusa miecz to nie narzędzie zagłady, ale narzędzie oczyszczenia.
Dziecko wiele zdań kończy pytajnikami. Człowiek dorosły, wykrzyknikami. Starzec wielokropkiem.
Ma rację Marai pisząc, że dziennik należy komponować. Ale to już nie moja wina, że z tego wychodzi Marsz Żałobny.
Dziś Święto Niepokalanego Poczęcia Maryi. Dziś ufnie zwracając się do Maryi podejmuję trud modlitewnego zrywu w obronie Ojczyzny.
Warszawa,
11 grudnia 2024
Literatura komplikuje życie tak samo jak inflacja lub zamach stanu.
Jestem niepoprawny politycznie. Słucham II Koncertu Fortepianowego Rachmaninowa w wykonaniu chińskiego pianisty Lang Langa. Żadna ze sztuk nie jest w stanie dorównać muzyce. Jest w niej i dramat, i pejzaż, i historia. Jest w niej katharsis, a nawet jakieś odnowienie wszechrzeczy, apokatastasis. Te dźwięki dosłownie przemeblowują duszę. A w przeuroczym adagio sostenuto można zanurzyć się jak w cichej, ciepłej lagunie. Czarująca, zaklinająca muzyka.
Dlaczego jeśli już człowiek myśli o Bogu, upycha go gdzieś między pracą, bieżącymi rachunkami, podlewaniem kwiatów albo spóźnioną kolacją ?
Warszawa,
14 grudnia 2024
Polityka, którą obserwujemy to teatr kukiełkowy. Prezydenci, premierzy, generałowie poruszają się tak, jak każą im to robić niewidoczni dla gawiedzi lalkarze. Ale za nimi kryją się groźni scenarzyści, którzy szczegółowo rozpisali poszczególne role. Jeszcze bardziej demoniczny jest niewidzialny, i co najgorsze, nietykalny Wielki Reżyser. Ale nawet on nie odrywa decydującej roli. W jego niedostępnym gabinecie znajduje się niepozorna budka. Urzęduje w niej sufler, który nieustannie podpowiada Wielkiemu Reżyserowi. Tym suflerem jest sam Lucyfer.
Internet to ogromny, gęsty i nieskończony las. Niemal pierwotna puszcza. Ale nie słyszę w nim wcale swojego echa. „ Piszę na przepadłe” , jak mawiał Miłosz. Już lepiej byłoby wydać kilka egzemplarzy tomików wierszy i rozdawać je na ulicy nieznanym przechodniom.
Pięć lat to mimo wszystko długi okres w życiu. A przez tych ostatnich pięć lat mój umysł był zatruty. Najpierw przez covidowy terror. Następnie przez wojnę i wielce prawdopodobną możliwość wciągnięcia nas w ten konflikt, nie mówiąc już o dewastującym życie Zielonym Rozkładzie. Muszę z tym skończyć, niezależnie jak to wszystko się potoczy. Świat nie stracił przecież swojego pięknego oblicza. Nadal istnieją cudowne dzieła sztuki i spektakularne dzieła natury. A , co najważniejsze, są jeszcze szlachetni ludzie, cała armia szlachetnych ludzi. Zło tylko hałaśliwie skrzeczy i na przemian purpurowieje i tęczowieje w gniewie, ale jest już przestraszone. Nadchodzi bowiem dobro. Wierzę, że Bóg da jeszcze szansę światu. Jeszcze tę jedną. Zawsze to robił.
Warszawa,
15 grudnia 2024
W nocy padał śnieg. Rano nie było już po nim śladu. Natura też dostosowuje się do pędzących wydarzeń. Śnieg znika szybciej niż internetowe newsy.
10 000 zapisanych stronic. 10 000 kryjówek. Przed czym uciekam ?
Niewykluczone, że słońce może nam zazdrościć protuberancji namiętności.
Otchłań myślowa potrafi być równie niebezpieczna jak oceaniczna. I także naraża śmiałka na chorobę kesonową. Wprawdzie nieco innego rodzaju. Grozi bowiem nie rozerwaniem płuc, lecz mózgu.
Miłość = ∞
Czasami chwyta mnie ogromna tęsknota. Oddałbym całe królestwo za najwęższą choćby koję na podrdzewiałej łajbie.
Wieczorem w naszym kościele parafialnym cudowny koncert. Dwie kobiety: harfistka i śpiewaczka. Wzruszający, anielski głos. Dźwięk harfy krystaliczny niczym kroplistość przepływająca przez stalaktyty, głęboki, zmysłowy, chwilami orientalny. Cudowne teksty pieśni: „Akatyst” i „ Litania Dominikańska”.
Warszawa,
17 grudnia 2024
Historia. Jesteś w nią zamieszany.
„ Nie można powiedzieć, by satysfakcja z dzieła, które nikogo nie interesuje, była całkiem czysta. A jednak istnieje i, choć, nieczysta, jest źródłem dumy, a nieraz i rozkoszy”.
( Emil Cioran, „ Zeszyty” )
Warszawa,
18 grudnia 2024
Gdybyśmy wiedzieli jak wielką otchłanią jest życie nie wstępowalibyśmy w nie. Gdybyśmy wiedzieli jak słabą jest śmierć nie balibyśmy się jej.
Oby kwilenie Dziecięcia ukoiło żelazny szczęk wojny. Oby kwilenie Dziecięcia ukoiło rozpacz matek, rozpacz synów i córek. Jezuniu, możesz to przecież uczynić!
Warszawa,
21 grudnia 2024
Wytrzymać. To teraz jedyne zadanie. Wytrzymać to wszystko. Wytrzymać kłamstwo, wytrzymać ohydę, wytrzymać głupotę, wytrzymać dyktaturę, wytrzymać cenzurę. Wytrzymać ten nieznośny jazgot. Tylu innych przede mną przecież to wytrzymywało. Ale najtrudniej znieść obojętność, ignorancję, konformizm. A tego wokół mnie jest najwięcej.
Zimowe słońce. Blade jak twarz anemika. Ale jego słaby uśmiech pozwala na krótką chwilę zapomnieć o mroku w jakim pogrążyła się teraz Polska.
Ziemia. Chora córa Wszechświata.
Dziennik to nie autoportret. To raczej portret świata we mnie. Ale ten portret nie jest wiernym przedstawieniem świata. Ma rysy i barwy, ma też pewne cechy i temperament takie jakie ja mu przekazałem. To portret mojego dublera.
Syzyf nie czuł ciężaru kamienia. Syzyf czuł ciężar bezsensu. Myślę, że powoli zaczynam się w niego wcielać.
Człowiek nie rozwija się linearnie. Raczej orbituje. Trudno więc, by nie był zakręcony.
Warszawa,
22 grudnia 2024
62 okrążenie. Brak jakiejkolwiek zadyszki, brak zmęczenia. Nie czuję tego wcale w nogach, czy w sercu. Najbardziej czuję w głowie, w umyśle. Prawdziwy obłęd!
Święta. Jeszcze nigdy nie były tak drogie. Przypominają się czasy PRL -u, kiedy to „rzucano” jakiś poszukiwany towar i ludzie wyszarpywali go sobie w kolejkach. Wróciła także reglamentacja. Przykład: w cenie promocyjnej można zakupić tylko trzy kostki masła.
Jahwe był bogiem karzącym i mściwym. Ludzie się Go bali. Chrystus był litościwy i miłosierny. Wiedział, że miłość jest wyższą siłą niż terror.
Przestało mi się śnić morze. Przestały mi się śnić statki. Jednak się starzeję.
Warszawa,
24 grudnia 2024
Wigilia Bożego Narodzenia
Narodziny Jezusa. Wydarzenie, którego nie sposób zrozumieć, które myślę, nie jest do końca pojmowalne i do końca zgłębione przez teologów i filozofów. Można je tylko ufnie przyjąć. Bóg zniża się do tej niewiernej, kapryśnej istoty. Ale czym jest człowiek? (piszę świadomie „ czym”, a nie „kim”). Czym na to sobie zasłużył ? To ostatnie pytanie nie jest chyba zbyt dobre. W miłości nie ma przecież zasług. A Bóg kocha człowieka bezwarunkowo.
Bóg się rodzi. Niedługo znów się narodzi. I będzie się rodził dopóty, dopóki nie rozświetli radością serca ostatniego człowieka.
Nic nie wprawia mnie w głębszą medytację narodzin Jezusa niż wysłuchanie „ La Nativite du Seigneur” Messiaena. Kompozytor napisał ten wyjątkowy utwór w 1935 roku w Grenoble. Miał wówczas 27 lat i skomponował takie arcydzieło ! To jeden z najbardziej niesamowitych utworów organowych jakie kiedykolwiek dane mi było wysłuchać. Daje możliwość głębokiego przeżycia sacrum, dotknięcia rąbka Tajemnicy. Przenosi nas w inny wymiar duchowy. Przeżycie metafizyczne najsilniej chyba jest odczuwane w części trzeciej tej organowej medytacji. Wibruje ona taką niesamowitą atmosferą jakby powoli rozsuwała się jakaś ciemna i ciężka kotara, a spoza niej, foton po fotonie wlewało się w człowieka cudowne światło miłości i akceptacji. Zawsze zastanawiało mnie, co jest tak urzekającego w tych 9 -częściowych medytacjach. Wyjaśnienie znalazłem chyba w tej broszurce dołączonej do płyty. Okazuje się, że Messiaena inspirowała tradycyjna muzyka hinduska. Czytał takie hinduskie testy jak candrakala i vesanta. Fascynowała go raga, a także indonezyjski gamelan.
Mój ojciec mawiał , że nie ma szlachetniejszego instrumentu niż organy. Miał rację. To pośród instrumentów prawdziwy okręt flagowy.
Zło ma wielu giermków. Dobro, tylko rycerzy.
Maria nie miała żadnych ambicji, żadnych wymagań, nie stawiała warunków. Dlatego właśnie Ona została matką Króla Wszechświata.
Warszawa,
25 grudnia 2024
Święto Bożego Narodzenia
Bezśnieżne, nagie Święta. Pamiętam , jak w dzieciństwie biały puch zalegał wszędzie. Jaka była jego obfitość ! Pamiętam te czarno-białe fotografie z rodzinnego albumu, na których widać drążone w śniegu specjalne korytarze, którymi można było się przebić do furtki przy ulicy. Świat nie przypominał wtedy baśni. Świat był wtedy baśnią. Dobrze mieć gdzieś w zanadrzu te wspomnienia. Dobrze, że jest ten album, że są te wykonane przez mojego ojca fotografie.
Wyrzeczenie się. To też jeden ze sposobów walki ze złem. Chrystus wyrzeka się pałaców, zbytkownych, pełnych przepychu komnat, wyrzeka się bogactwa. Ale wyrzeka się także rozgłosu, wyrzeka się sławy. Rodzi się w skrajnie ubogich, nieprzyjaznych warunkach. To wyrzeczenie się jest jak rękawica rzucona bogatym, nieumiarkowanym w konsumpcji dzisiejszym społeczeństwom. Wyrzeczenie się dla współczesnego człowieka jest tak egzotyczne, jak dla biedaka urlop na Seszelach.
Ilekroć słyszę „ Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj” mam łzy w oczach. Najpiękniejszym bowiem głosem i najczulej w świecie tę kolędę śpiewała moja matka.
Warszawa,
26 grudnia 2024
Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia
Dlaczego piszę ? To tak jakby zadać pytanie Ziemi dlaczego się kręci.
Wreszcie światło. Wreszcie radość. Wreszcie słońce. Potrzebuję go jak narkotyku. Jestem uzależniony od słońca. W tym sensie jestem człowiekiem Południa, człowiekiem Medyteranu.
Politykom nie brakuje idei, nie brakuje energii, pomysłów, a nawet nie brakuje im wyobraźni. Jedyne czego im brakuje to przyzwoitości.
„ Demokracja, powiadają i wolność. Ale masy potrzebują ochrony i niczego więcej. Od Wielkich Systemów nie oczekują wolności, lecz ochrony. Dlatego zawsze są skłonne poświęcić wolność dla czegoś innego. Tylko jednostka, tylko heretyk potrzebuje wolności. Tylko oni są skłonni – każdego dnia od nowa – za nią płacić. A jej cena jest niezwykle wysoka.”
( Sandor Marai, zapisek z 1952 roku)
Świat jest zbyt piękny, by można mu było ufać.
Człowiek mówi: nie ma chwili do stracenia. A nie przejmuje się wcale, że traci wieczność.
Kiedy ten świat wreszcie wytrzeźwieje ?
Warszawa,
28 grudnia 2024
9 lat od śmierci mamy. Od tych dziewięciu lat żyję prawie w ciemności.
Dziennik to nic innego jak kartki wydarte Losowi.
Zbliżyć się o cal do Prawdy. Nie, zbliżyć się choćby o cierń.
Te Święta były wyjątkowe także dlatego, że z utęsknieniem czekamy na wnuczkę. Ile razy, będąc w kościele patrzyłem na żłóbek, tyle razy myślałem o tej, która jest w drodze. Wczoraj synowa przesłała nam kolejne zdjęcia USG. Patrząc na nie, nie sposób nie odnieść wrażenia, ze mamy do czynienia ze świadomą istotą. Dziecko jakby zdawało sobie sprawę, że ktoś je podgląda, ze jakaś tajemnicza aparatura śledzi każdy ruch. Dlatego na zdjęciach maleńka zasłania rączką buzię jakby się wstydziła, czy czegoś obawiała. I jeszcze bardzo konkretna informacja od synowej : nasze szczęście waży już 1750 gramów.
Tę radość i nadzieję mącą jednak pytania o przyszłość. Jaki świat przywita naszą wnuczkę ? Ale kto rodzi się we właściwym czasie ? Kto rodzi się we właściwej epoce ? Mam cichą nadzieję, ze z wnunią będzie podobnie jak ze mną. Urodziłem się tuż po kryzysie kubańskim, kiedy to Kennedy i Chruszczow zdmuchiwali już skwierczące się lonty atomowej apokalipsy. Urodziłem się w momencie kiedy świat z ulgą odetchnął. Oby tak stało się i tym razem.
Gdyby religie nawzajem siebie nie negowały, zaszłyby dalej niż nauka.
Skrytotwórca i jego pióro zbrodni.
Być jest o wiele cięższym zadaniem niż mieć. Złote jarzmo Midasa wydaje się być piórkiem w stosunku do losu Hamleta.
Warszawa,
31 grudnia 2024
Koniec roku. Czuję się jak Syzyf, który wtoczył na szczyt niebotycznej góry ogromne głazisko. Ale bardziej od zmęczenia odczuwam niepokój jakim napawa mnie panorama z tego szczytu. W dole bowiem snują się dymy pożogi wojennej, tęczowieją i zielenieją ideologiczne aberracje, coraz bardziej gęstnieje biała i szczelna jak covidowa maska mgła cenzury. Ale w tym mijającym już roku spotkało nie też dużo dobrego. Muszę podziękować Bogu, ze jest już w drodze wytęskniona wnuczka. A także za wspaniałą podróż na Sycylię. Trójkątna wyspa mnie oczarowała. Widoki Taorminy, kaprysy Etny, złocista mozaika Pantokratora w Cefalu i baśniowa orientalność klasztoru w Monreale. Nie da się tego zapomnieć.
Chciałem napisać wiersz „ Zanim zamkną nam usta”. Ale poprzestanę na stwierdzeniu: mogą zamknąć ci usta, ale nie zakneblują ci duszy.
Grzegorz Zientecki
O autorze:
Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.
Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:
Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.
Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
• Żyję w słowach jak drzewo w liściach – 2021 r.
W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka, reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.
“Ojcze nasz” też zapowiada Apokalipsę!