1. Szlak Siedmiu Wzgórz
Na Szlaku Siedmiu Wzgórz
w Zachełmiu o ludzi się nie obijam.
Chodzę od wzgórza do wzgórza,
a w głowie przewija się film
z różnymi osobami znaczącymi
i bez osób. Transakcyjny sposób
wzajemnych oddziaływań między
ustrojem a środowiskiem odbywa się
bez mojego udziału. Podobno
jestem dawcą sensów i znaczeń,
ale na szlaku (i poza szlakiem)
odczuwam to zgoła inaczej.
A może to nie w Zachełmiu było,
tylko w Dolinie Siedmiu Domów
w Szklarskiej Porębie?
.
.
2. Dolina Czerwienia
Jesienią w Dolinie Czerwienia droga
i potok zmieniają się w złoto, a ja
nie nadążam za własnym spojrzeniem,
że o pragnieniu nie wspomnę.
Miewam się szybko, to znaczy
gonię bez przerwy od drzewa
do drzewa za własnym ogonem
lub cudzym cieniem (już się tego
nie dowiem). Kwestia życia
i śmierci jest istotna o tyle, o ile
na chwilę przestaje istnieć. Do kwestii
przechadzek nad krawędzią przepaści
powrócę wieczorem.
3. Góry jak malowane
W Zachełmiu poczułem dziś
pełnię życia, która nie miała żadnego
pokrycia, prócz tego, że niczego
od niego nie chciałem.
To się zaczyna zawsze przy Skałce,
zupełnie jakbym bez walki
dostał działkę na Kuczniku
albo Studniku (góry jak malowane).
W Zachełmiu najniższa góra
to Chełm, więc na niej najmniej
mi zależy. Ale wziąłbym ten Chełm
razem z przyłbicą,
byle nie wracać do życia.
4. Pełnia życia
Jesienią pełnia życia w Zachełmiu
jest nie do przebicia, zwłaszcza
kiedy ciągnę z buta od Tramwaju
przy Skałce na malowane góry
Kucznik i Studnik (nie wiedzieć
czemu, góry są zawsze do pary).
Jeszcze nie byłem na górze Chełm.
Może i lepiej, bo w hełmie mi nigdy
nie było do twarzy (w wojsku
zawsze chodziłem bez pary).
Po wojsku chciałem się cieszyć
pełnią życia, ale bez skutku,
i tak mi zeszło aż do jesieni.
5. Nad Skałką w Podgórzynie
Dzisiaj nad Skałką w Podgórzynie
perwersyjnie stwierdziłem,
że przestałem wierzyć w piękno.
Widziałem je między drzewami
i nie uwierzyłem. Widziałem,
a nie mogłem dotknąć,
a to rzecz jednak istotna.
To samo miałem z Bogiem
i ludźmi (długo tak
nie pociągnę) z tym,
że ja i Bóg nigdy
ze sobą nie spaliśmy,
a to trochę lżej.
.
Grzegorz Tomicki
.
O autorze:
GRZEGORZ TOMICKI
– poeta, muzealnik, doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Opublikował tomy wierszy: Miasta aniołów (Bydgoszcz 1998), Zajęcia (Kraków 2001), Pocztówki legnickie (Katowice 2015), Być jak John Irving (Łódź 2017) Konie Apokalipsy (Wrocław 2021) oraz monografię naukową Po obu stronach lustra. O twórczości Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego (Szczecin-Bezrzecze 2015). Pracuje w Muzeum Przyrodniczym w Jeleniej Górze. Włóczy się po górach i lasach.