Instrumentalna, sześcioczęściowa suita Atom Heart Mother Pink Floyd, stworzona z udziałem orkiestry i chóru, pod dyrekcją współkompozytora Rona Geesina, miała być czymś szczególnym w dyskografii Watersa, Gilmoura, Wrighta i Masona. A jednak opinie muzyków o tym utworze nie były najlepsze. Kontekst powstania utworu też był dziwny. Roger Waters chciał, by powstał koncert z udziałem orkiestry symfonicznej, ale miała to być kompozycja eksperymentalna. Stworzono suitę o Matce Ziemi, a może bardziej o losie człowieka, który żyje na planecie w odległej galaktyce Drogi Mlecznej, rzadko odwiedzanej przez innych mieszkańców gwiazdozbioru.
Pierwsza część, Father`s Shout, budzi skojarzenia jednoznaczne. Ten krzyk ojca może się kojarzyć tylko ze śmiercią taty Watersa podczas drugiej wojny światowej. Utwór rozpoczyna się szumem oraz potężnym wejściem sekcji instrumentów dętych, wojennym zgiełkiem, pojawia się temat główny suity; po trzech minutach słyszymy wiolonczelę oraz akompaniującą gitarę basową i organy Hammonda. Perkusja dołącza po chwili. Następnie Gilmour wykonuje pierwsze solo gitarowe. Chór śpiewa w końcówce tej sekcji, którą zatytułowano Breast Milky.
Trzeci najbardziej przejmujący fragment Mother Fore to dramatyczna wokaliza sopranów z chórem oraz cicha i spokojna gra sekcji złożonej z organów, basu i perkusji. Funky Dunk jest już częścią funkową, jamową, z drugą solową improwizacją Gilmoura i wstępem Wrighta na organach Farfisa przygotowującym do powtórki tematu głównego wykonywanego przez chór.
Mind Your Throats Please składa się z dwóch obrazów. Pierwszy to głównie elektroniczne eksperymenty Wrighta z udziałem melotronu oraz syntezatora; w drugim wiodącą rolę przejmuje sekcja instrumentów dętych.
Remergence zaczyna się repryzą tematu głównego z Father`s Shout, następnie wiolonczela z organami powtarza temat z Breast Milky, gitara wykonuje kolejne solo. Instrumenty dęte i chór w długim i powolnym zakończeniu przypominają nam o tym, kto tak naprawdę nas urodził. Bijące serce matki to nic innego jak pożądany i zawsze kochany przez synów i córki ziemi dźwięk natury, zew życia i upragnionych ludzkich cudownych narodzin.
Pomimo że utwór nie spodobał się jego twórcom, był jednym z pierwszych „wielkich” dzieł Pink Floyd. I tak jest do dziś, chociaż kompozycja liczy sobie, bagatela, 45 lat! Posłuchajmy więc jeszcze raz majestatycznych dźwięków chóru i orkiestry, przypominając sobie, kiedy po raz pierwszy zetknęliśmy się z nimi, snując opowieść o pięknie każdej poznanej w przeszłości melodii.
.
Grzegorz Kozyra
.
O autorze:
Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013).