Godziny z Polihymnią (16)
Mozart się wtedy zjawił, geniusz muzyczny pierwszej wody, odnowiciel i uzdrowiciel muzyki. Jego Eine kleine Nachtmusik, Serenada na orkiestrę smyczkową G-dur, była naszym talizmanem, naszym przebojem, którego słuchaliśmy w trudnych momentach. Pogodna, ciepła, z tym Allegro, które wprowadza motyw najczystszej radości w partii skrzypiec. Chce się żyć i biec gdzieś daleko, wybiegać myślami w przyszłość z optymizmem i swobodą, z energią i mocami niebiańskimi.
Myśleliśmy z Basią często o Mozarcie, a Don Giovanni był dla nas sumą muzycznego klasycznego myślenia, rozumowania, jakiegoś wewnętrznego ładu. Klasycyzm ukochaliśmy bardziej niż samych siebie. Romanca była jak sen, jak pochwycony w biegu jednorożec, najpiękniejsze zwierzę, jakie spotkaliśmy w naszych marzeniach.
Przyjrzyjmy się jeszcze rondu rozpisanemu na tematy ABACA. Jakie wszystkie są proste, wyważone, logiczne. Nikt nie spada z konia, wszystko dzieje się według wyznaczonego wcześniej planu. Nocna muzyka pozostaje w sferze nie tylko marzeń, ale i konkretnego miejsca. W górach, w popołudniowej ciszy słyszymy 2 klarnety, 2 rogi i 2 fagoty. Ach jak one grają, jak artyści przebierają palcami, jak dmą w instrumenty! Chciałoby się tego słuchać i słuchać. Mozart gdzieś kiedyś napisze, że tęsknił za tym, by obdarowano go taką muzyką. Dobrze. Spróbujmy mu pomóc. Wyznaczmy artystów. Niech grają do upadłego, niech szaleją. Początkowy akord w es-dur zostanie oczywiście na zawsze zapamiętany przez nas. Będziemy chcieli powtórki, może większego składu orkiestry ze smyczkami, z wiolonczelami i basami…
Myślimy już o jakimś wspaniałym koncercie w filharmonii w wykonaniu Wiedeńskich Filharmoników, a może naszej Narodowej Orkiestry Symfonicznej. Ktoś, chyba Tomek wspomina o najdojrzalszej rejestracji utworu przez Berlińską Orkiestrę Filharmoniczną pod von Karajanem. Ale co to znaczy najdojrzalsza? Czy jest ona niedościgniona? Elegancka? Allegro brzmi uderzająco brutalnie, ale może o to właśnie chodzi. Romanca jest za liryczna.. Trzeba posłuchać jeszcze raz tego utworu w zmniejszonym składzie. Niech waltornie zabrzmią w pełni, pobudliwie, drażniąc nasze uszy, niech będą ostre, przenikliwe, a fagoty w niskich rejestrach rozpoczną ten szalony pościg za nocnymi przygodami.
Niebo z pomarańczowego stało się szare, a miejscami fioletowe. Ktoś znów włączył radio. Płynie melodia menueta, nie dworskiego, uroczystego, dystyngowanego, ale ludowego tańca. Panie proszą panów. Wszyscy pojawiają się na sali. I skocznie podąża partner obok partnerki. To cudowny wieczór. Zapamiętany szczególnie przez damy. Orkiestra powtarza w nieskończoność melodię. Nikt się nie nudzi. Mozart jeszcze raz triumfuje.
Muzyka, taka muzyka daje życie. Mozart nie jest jedynym kompozytorem życiowego optymizmu. Jeśli znalibyśmy tylko jego Requiem, moglibyśmy powiedzieć: „Jaki ponurak”. Ale przecież tak nie jest. Genialny Mozart tworzy przecież Czarodziejski flet,Wesele Figara, optymistyczny koncert na flet, harfę i orkiestrę,25 symfonię, która skrzy się radością ibeztroską.Szukam takiejmuzyki codzienności uwitej nie w nocne nastroje, ale w popołudniowy odpoczynek, relaks i wytchnienie. Znajduję te radosne frazy w Koncercie fortepianowym A-dur i w Koncercie klarnetowym A-dur. To czas wytchnienia, czas fascynacji i tęsknoty za dźwiękami ze światła.
Grzegorz Kozyra
…..,.
Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor czterech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016), MÓJ JAZZ (2017), Pieśni dla Żywych i Umarłych (2018), Godziny z Polihymnią (2018)