Z cyklu „Mistrzowie sztuki wymowy”
Mowy Cycerona były najlepszą lekcją dla retorów. Wiedzieli o tym najsłynniejsi mówcy i prawnicy starożytnego Rzymu. Marek Fabiusz Kwintylian, zaliczający się do elity prawniczej z I wieku n.e., był najświetniejszym następcą Cycerona, zwolennikiem tradycyjnego podziału wykładu retoryki na inventio (wynalezienie tematu), dispositio (rozplanowanie treści mowy), elocutio (język i styl), memoria (ćwiczenie pamięci), pronuntiatio albo actio (sposób wygłaszania mowy). Trzy zasadnicze rodzaje wymowy to dla niego: sądowy (iudiciale), doradczy (demonstrativum), pochwalny (laudativum). Główne zadania mówcy to: nauczać (docere), wzruszać (movere), wywoływać przyjemność estetyczną (delectare).
W „Kształceniu mówcy” Kwintylian pisze m.in. o umiejętności improwizacji podczas procesu sądowego i o trafnym dobieraniu słów. Mistrzem jest dla niego Cyceron, który wygrywa sprawy w sądzie i niszczy przeciwników dzięki swobodnej improwizacji, ale i wykorzystaniu swojej elokwencji i znakomitemu stylowi. Kwintylian zadaje też dużo pytań, na które oczywiście szuka odpowiedzi: Jaka jest bowiem korzyść z tego, że nasze słowa są pełne ekspresji, szykowne i starannie dopracowane dzięki użyciu figur i rytmów, jeśli nie będą zgadzać się z opiniami potrzebnymi, aby wpływać na opinię sędziego i kształtować jego zdania? Jaki będzie pożytek, jeśli wzniosły ton wypowiedzi zastosujemy w sprawach małej wagi, a nieistotny i uszczuplony w sprawach znaczących, radosny w smutnych, łagodny w gwałtownych, groźny w błagalnych, uległy w porywczych, przeraźliwy i agresywny w przyjaznych? I znów cytuje Cycerona „Jeden tylko styl oratorski nie wystarczy dla każdej sprawy, każdej publiczności, każdego mówcy, każdej okazji”. Niby oczywistość, ale przecież w starożytnym Rzymie nie dla każdego mówcy było to jasne i zrozumiałe.
Kwintylian nie zapomina o miejscu, w którym wygłasza się mowę. Jest bowiem bardzo wielka różnica, czy przemawiamy w miejscu publicznym czy prywatnym, przed dużą publicznością czy dla kilku osób, w mieście, w obozie wojskowym czy na rynku. „Każde z tych miejsc żąda swego własnego kształtu i szczególnego rodzaju zdolności wysłowienia, gdyż nawet w różnych sferach życia nie jest stosowne czynić to samo na rynku, w kurii, na Polu Marsowym, w teatrze, w domu i większość czynności, które z natury nie zasługują na naganę, a czasami są wręcz niezbędne, będzie uważanych za szkaradne, jeśli wykona się je w miejscach zabronionych przez obyczaj” – pisze autor „Kształcenia mówcy”.
Trzeba jeszcze dodać, że niektóre znakomite zalety przemawiania mogą stać się mniej stosowne, jeśli towarzyszą temu niesprzyjające okoliczności. Czy można znieść oskarżonego, któremu grozi kara śmierci, a on sam broniłby się i stosował metafory, ozdobne maksymy, nowo wymyślone słowa, jak najdalsze od praktyki mowy codziennej? Czy wszystkie te środki nie zniszczą wrażenia niepokoju nieuniknionego w przypadku człowieka narażonego na niebezpieczeństwo, a nawet śmierć?
Kwintylian oczywiście stosował te zasady w życiu. Były rękojmią jego zwycięstw w sądzie i w miejscach, które wybierał dla obrony oskarżonych. Dzięki stosowanej wyuczonej retoryce miał przewagę nad innymi; dzięki kunsztowi swojej mowy nie bez przyczyny został przyjacielem cezarów. Wespazjan (69–79 r.) przyznał mu jako pierwszemu profesorowi retoryki w Rzymie stałe honorarium ze skarbca cesarskiego, a cesarz Domicjan (81–96 r.) mianował go nauczycielem dwóch synów swej siostrzenicy.
Grzegorz Kozyra
O autorze:
Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013).