To dopiero jest przedsięwzięcie !
Tak pokoleniowe – z dumy z rodu wywiedzione, jak i edytorskie, bo tylko doświadczony wszechstronnie wydawca mógł na swoje barki wziąć edycję „Trilogium generis Principum Lubomiriensium”, czyli Trylogię generacji Książąt Lubomirskich i dosłownie każdy szczegół tej edycji wręcz dopieścić.
Tomy bowiem uzupełnia spora zupełnie plansza – Drzewo Genealogiczne Rodu, same zaś okazałe poszczególnie tomy grzbiety swoje chowają w efektownym etui.
Edycja zatem ozdobą stanie się księgozbioru, do którego trafi. Najważniejsze jednak to, co na stronach poszczególnych się zawiera, od tomu I – mottem poniższym sygnowanym:
Naród, który nie szanuje swej
przeszłości, nie zasługuje
na szacunek teraźniejszości
i nie ma prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski
.
.
Edytorem, wzbudzającym mój podziw jest Wydawnictwo Sorus.
Przypomnę – wydawnictwo, lat temu naście zyskało spory rozgłos przywracając polskiemu czytelnikowi pamięć o niezwykłym naszym podróżniku, korespondencie i fotografie, pochodzącym z Poznania Kazimierzu Nowaku, który w latach 1931-1936 odbył dziewiczą podróż przez Afrykę, przemierzając ten ląd na … rowerze i śląc do ukochanej swojej żony Maryś oraz do ówczesnych polskich magazynów niemal codzienne relacje ze spotkań z zamieszkującymi poszczególne obszary Afryki ludami, opisując pokonywany obszar oraz trudy i radości odkrywania go.
Lubomirscy – herbu Szreniawa bez Krzyża to, encyklopedycznie ujmując: ród wywodzący według własnych rodzinnych przekazów ze Szreniawitów lub Drużynnitów, żyjących w zakolach rzeki Szreniawy koło Proszowic już w czasach Mieszka I. Twórcą potęgi rodu trwającej od lat 80. XVI wieku był żupnik krakowski i senator Sebastian Lubomirski.
Istnieją (jak wyraźnie zaznaczają encyklopedyści) dwie niepotwierdzone teorie dotyczące pochodzenia rodziny. Pierwsza z nich, autorstwa Adama Bonieckiego, polskiego heraldyka, zakłada, że funkcjonowały dwie gałęzie rodu. Jedna osiedlała się nad przywoływaną w herbie rzeką Szreniawą w powiecie proszowickim, druga – w powiecie szczyrzyckim. Daty podziału rodziny badacze jej dziejów nie ustalili. Rzekomo miało nastąpić to przed przyjęciem przez Polskę chrześcijaństwa.
Szreniawitów łączył wspólny herb wskazujący, że mieli wspólnych przodków. – Drużyna (Szreniawa bez Krzyża), przedstawia zakola rzeki Szreniawy w formie białej na czerwonym polu litery S, z dewizą Patriam Versus (Zwróceni ku Ojczyźnie).
.
.
Autor drugiej teorii pochodzenia rodziny, mediewista Władysław Semkowicz w artykule „Drużyna i Śreniawa. Studyum heraldyczne” (wyd. 1900 r.) potwierdza, że rodzina zamieszkiwała nad brzegami rzeki Szreniawy w powiecie szczyrzyckim, czyli na terenie ograniczonym strumieniami: Rabą, Stradomką z Trzciańskim Potokiem, Łososiną i Krzyworzeką, że tam znajdowało się pierwotne terytorium rodowe Drużynnitów (przodków Lubomirskich, Wieruskich, Rupniewskich i Lasockich). Niemniej o herbie pisze, że ten przedstawia nie zakola rzeki, ale „krzywaśń”, to jest – zakrzywioną laskę – atrybut władzy świeckiej lub biskupiej (pastorał). Wskazywałoby to, że rodzina wiele wieków przed przyjęciem swojego nazwiska pełniła znaczące funkcje związane z ówczesną władzą, np. w bliskim otoczeniu Bolesława Śmiałego (o czym wspominał kronikarz Jan Długosz w „Rocznikach, czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego”). Jeden z przedstawicieli rodu przypuszczalnie był też kanonikiem na dworze wawelskim.
Najstarszy dokument dotyczący rzekomo Lubomirskich ma pochodzić z XI wieku. Jest to dział majątkowy oblatowany (wpisany do ksiąg) w 1682 roku w Krakowie. Niemniej oryginał nie dochował się do naszych czasów, a tylko wzmiankę o tym spotyka się w Metryce Koronnej pod wskazanym rokiem.
Kolejni członkowie rodu obejmowali stanowiska biskupów, funkcje centralne na dworze władców piastowskich, rozbudowywali swoje posiadłości inwestując w dobra ziemskie, głównie na terenie Małopolski.
Za protoplastę rodziny Lubomirskich, która wyodrębniła się z rodziny Szreniawitów uważany jest Piotr zmarły w 1480r., dziedzic Lubomierza – miejscowości, od której przyjął nazwisko.
Byt swój Lubomirscy zabezpieczali eksploatując żupy solne w województwie krakowskim, szyby które dzierżawili od władców Polski, jakkolwiek zakładali też prywatne kopalnie w województwie małopolskim. Twórcą potęgi ekonomicznej wspólnoty był wspomniany już Sebastian (ok. 1546-1613), który w 1581r. został (z poparciem króla Stefana Batorego) żupnikiem krakowskim, tym samym pierwszą w rodzie osobą zajmującą stołeczne stanowisko. Dziesięć lat później wszedł do senatu jako kasztelan małogoski. Jednocześnie od cesarza Rudolfa II w 1595r. otrzymał tytuł hrabiego na Wiśliczu. W sferze ekonomicznej rodu również zapisał się pragmatycznie – otworzył prywatny szyb solny „Kunegunda” w Sierczy, eksploatowany przez blisko sto lat. Ekonomiczne znaczenie rodu podniosło też w 1613 roku wiano wniesione do majątku Stanisława (syna Sebastiana) przez Zofię Ostrogską. A było to:18 miast, 313 wsi i 163 folwarków. Majątek wydatnie pomnażały i udzielane przez Lubomirskich pożyczki. A zaciągały je nawet najbogatsze w państwie osoby. Przejmowanie lub wykup od niewypłacalnych dłużników ich posiadłości intensyfikowało budowany konsekwentnie przez wieki majątek. Prestiż rodu podkreślały zatem liczne na terenie Polski rezydencje (do dziś zamek w Nowym Wiśniczu jest własnością Zjednoczenia Rodowego Lubomirskich!), nadto rezydencje w Dreźnie, Wiedniu i Paryżu. Do tego członkowie rodziny byli określani mianem „właścicieli brzegu Dniepru”, ponieważ dużą część ich posiadłości skupiona była na terenie dzisiejszej Ukrainy i Słowacji. Do tego Lubomirscy – dowiemy się tego ze wzmiankowanej „Trylogii” – osiągali szerokie wpływy polityczne, wojskowe i ekonomiczne, które koncentrowały się w głównej mierze w województwie krakowskim, sandomierskim, stanisławowskim i ruskim, by w późniejszym czasie objąć cały teren Rzeczypospolitej Obojga Narodów. – Ten stan posiadania (mieli trzecią co do wielkości w Rzeczypospolitej fortunę !) utrzymali do upadku Państwa Polskiego, kiedy zostali pozbawieni wielu włości na skutek kar za działalność niepodległościową.
W swoich dobrach (opisy odnajduję w różnych opracowaniach) wdrażali rozmaite udogodnienia i nowe rozwiązania. Gospodarstwa rolne przestawiali na produkcję przemysłową, budując cukrownie, gorzelnie, fabryki. Wprowadzali równouprawnienie poddanych zezwalając Żydom na kupowanie nieruchomości w miastach prywatnych, budowę domów, nadawali im uprawnienia sądownicze. Zakładali szkoły i szpitale dla ludności chłopskiej, utrzymywane z prywatnych dochodów. Zatrudniali, bywało, osoby z najniższego stanu, dbając o ich wykształcenie, zapewniając miejsce zamieszkania, ubiór oraz pensję wypłacaną wówczas zwyczajowo dwa razy w roku. Za oddaną służbę przekazywali im też w dożywotnie lub dziedziczne posiadanie określone dobra.
Kiedy pytam redagującego Trylogię Lubomirskich Piotra Szmajdę, jakie miał odczucia po pierwszej lekturze tej bogatej faktograficznie rodowej sagi ? – odpowiada z zapałem, acz oględnie, by nie „wyprzedać” treści tomów pisanych z pewnym, zrozumiałym w jakimś stopniu, podbarwieniem: – Mnie szczególnie zainteresowały osoby z rodu, które miały największy wpływ na historię lub odniosły sukces ekonomiczny, no i różni pasjonaci, jak np. pasjonat lotnictwa, który założył nawet zakłady próbujące sił w budowaniu samolotów !
Jan X Lubomirski – Lanckoroński, autor tego potężnego opracowania, we wstępie do I tomu dziejów rodu pisze: – Inspiracją do spisania historii rodu był nie tylko brak takiej publikacji w historii Polski, ale przede wszystkim moje częste rozmowy z Ojcem, Stanisławem Lubomirskim–Lanckorońskim, i Mamą Ewą, którzy przekazali mi niezmiernie wiele wiedzy na temat rodziny. Liczne opowieści, historyjki, często zabawne, zaskakujące, czasem znów przejmujące i smutne, spowodowały, że coraz bardziej zacząłem interesować się historią naszego rodu […]
Tomy prowadzą narrację tak stricte historyczną, jak i anegdotyczną, od formowania się rodu, po obecną aktywność potomków, narrację uzupełnianą licznymi rycinami, zachowanymi dokumentami, fotografiami oraz arcyciekawym wykresem drzewa genealogicznego bowiem: – Ród, początkowo mało liczny, uległ znacznemu (o czym już powyżej wzmiankowałam) rozrodzeniu, co sprzyjało podziałom posiadanej fortuny, ale umożliwiało łatwiejszy start polityczny, dzięki poparciu licznych osób na sejmach, w senacie, czy na królewskim dworze. Kolejni przedstawiciele rodziny mogli także liczyć na wsparcie swoich krewnych w działaniach politycznych albo sądowych. I tak – rodzina podzieliła się na pięć głównych linii rodowych (czytam już w stricte encyklopedycznym opracowaniu): – wiśnicką (od Aleksandra Michała (1614-1677), łańcucką (od Stanisława Herakliusza (1642-1702), przeworską (od Aleksandra Michała, zm. 1675), rzeszowską (od Hieronima Augustyna (ok. 1647-1706) i janowiecką (od Jerzego Dominika (1665 -1727). Najbardziej rozgałęzioną była linia przeworska, dzieląca się na trzy gałęzie: – dubrowieńsko-kruszyńską, równieńsko-przeworską i dubieńską. Liczni przedstawiciele tej linii żyją do dziś.
Ważne były oczywiście zawierane małżeństwa. – Przedstawiciele Lubomirskich dbali o to, żeby wiązać się z równie możnymi i bogatymi rodzinami. Umożliwiło im to rozszerzenie (i to również oczywiste ! – GB) dóbr prywatnych, a nawet przejęcie części dóbr ostrogskich na mocy transakcji kolbuszowskiej z 1753 roku. Stanisław Lubomirski (1583-1649) ożenił (o czym już było powyżej) się z Zofią Ostrogską, Aleksander Michał Lubomirski ożenił się Heleną Teklą Ossolińską, Krystyna Lubomirska wyszła za Albrychta Stanisława Radziwiłła, Józef Karol (1638-1702) był mężem Teofilii Ludwiki Zasławskiej, Teresa Lubomirska (zm.1712) była żoną Karola Filipa, księcia neuburskiego, a Marianna (1693-1729) – Pawła Karola Sanguszki, marszałka wielkiego litewskiego…
W 1647r. Lubomirscy w osobie Stanisława uzyskali od cesarza Ferdynanda III dziedziczny tytuł księcia Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Poza tym i sami kandydowali do korony. Hetman wielki koronny Hieronim Augustyn był jednym z kandydatów do tronu polskiego po śmierci Jana III Sobieskiego. Teodor Konstanty (1683-1745), wojewoda krakowski starał się o koronę po śmierci Augusta II Mocnego. Stanisław Lubomirski wojewoda kijowski, marszałek trybunału radomskiego, kandydował do tronu w roku 1764r.
.
Tu zawieszam chronologię „koronną”, by wspomnieć, iż przedstawiciele owego rodu wpisali się znacząco w historię naszej stolicy, Warszawy. – Jako jeden z przykładów dbałości o miasto, ciekawostkowo wspomnę, iż: Książę Stanisław Lubomirski, mąż Izabeli, przeszedł do historii jako realny gospodarz Warszawy. Wprowadził w mieście stałe oświetlenie ulic. Za prywatne pieniądze utrzymywał oddział policji. Myśląc o zdrowotności warszawiaków zdecydował się na otoczenie miasta – po obydwu stronach Wisły – wałem ziemnym, który miał początkowo chronić przed rozprzestrzeniającą się epidemią dżumy. W wale utworzono trzy przejazdy, w których kontrolowano ludzi i wozy wjeżdżające do miasta. Później nasyp wzmocniony działami służył do obrony stolicy w czasie powstania kościuszkowskiego oraz listopadowego. Przez cały XIX wiek wyznaczał też granice miasta. Aktem z roku 1770r. S. Lubomirski wprowadził stałe nazwy ulic. To usprawniło funkcjonowanie miasta, ułatwiło administrowanie nim, uporządkowało sprawy meldunkowe, ułatwiło dostarczanie korespondencji…
Wsławili się również Lubomirscy w poczynaniach militarnych, obronnych naszego kraju. Ich udziałem była wielodniowa bitwa pod Chocimiem, zakończona odparciem Turków 10 października 1621 r. acz nie tylko on z prezentowanego w omawianej publikacji rodu w walkach z Turkami uczestniczył. W okresie I Rzeczypospolitej ośmiu przedstawicieli rodu pełniło funkcje generałów. Dwóch z nich brało udział w wojnie z carską Rosją, od której rozpoczęła się Insurekcja Kościuszkowska. Po 1795 roku książęta Lubomirscy angażowali się w działania konspiracyjne i powstańcze. Tracili za to kolejne dobra. Książę Jerzy Roman Lubomirski (1799-1865), właściciel Rozwadowa, wspierał powstania listopadowe i styczniowe, a na terenie swoich dóbr organizował szpitale dla rannych. Po upadku powstania jego pałac stał się miejscem tajnych spotkań polskich patriotów, wraz z bratem wspomagał bowiem działania partyzanckie bohatera „Nocy Listopadowej”, płk. Józefa Zaliwskiego, podczas jego nieudanej próby wzniecenia kolejnego powstania (1833r.). Itd, itd… Historia Polski jest przecież mocno obolała ! Toteż i w czas II wojny światowej zapisuje się aktywnością Lubomirskich, walką zbrojną z hitlerowskim okupantem. Z sagi rodzinnej dowiemy się że: Stefan Lubomirski (1898-1948) w czasie okupacji był członkiem Związku Zachodniego. Znalazł się na liście do rozstrzelania, jednak zbiegł do Krakowa, i tam się ukrywał. Za prowadzenie tajnej składnicy leków dla Armii Krajowej został aresztowany i przetrzymywany w więzieniu na Montelupich. Cudem uniknął rozstrzelania. Kiedy okupanci odkryli składnicę leków, wyznaczyli datę transportu całej rodziny, która miała trafić do obozu w Oświęcimiu. Eugeniusz Lubomirski (1895-1982) został aresztowany przez NKWD, siedział na Łubiance. Tam poznał generała Andersa. W czasie długotrwałych walk generała, został jego adiutantem i u jego boku walczył na terenie całej Europy, również pod Monte Cassino. Następnie dotarł do Wielkiej Brytanii. Był kandydatem na Prezydenta Polski na Uchodźstwie. Hieronim Lubomirski w wieku 17 lat został zamordowany na Pawiaku po akcji odbicia Jana Bytnara, pseudonim „Rudy”. Akcja odbyła się 26 marca 1943r. Zorganizowana została przez specjalny Oddział Grup Szturmowych Szarych Szeregów i rozpoczęła współpracę Szarych Szeregów z Armią Krajową w zakresie odbijania więźniów oraz karania okupacyjnych władz więzienia. Jerzy Ignacy Lubomirski (1882-1945) pozostawał aktywny w środowisku lokalnym. Posłował do Wiednia w sprawie budowy mostu na rzece San. W czasie wojny pomagał poszkodowanym. W 1944 roku został aresztowany. Przetrzymywany był i torturowany w tarnobrzeskim więzieniu. Został zamordowany przez MBP jako członek Armii Krajowej. Podczas trwania wojny i po jej zakończeniu, rodzinę Lubomirskich nękało i inwigilowało gestapo, a potem NKWD i MBP/SB. Majątek rodzinny został skonfiskowany, a rodzina wysiedlona – czytamy m. in. w narracji dotyczącej okupacji i okresu po wyzwoleniu.
Obszernie potraktowana jest dokumentacja mecenatu, donatorów i filantropii co poniektórych członków rodu. – I znowu mogę napisać: itd., itp. Bo nie sposób streścić trzech obfitych tomów opisujących niezmiernie szczegółowo ów ród, nie unikając i cieni, które nad nim zawisły, birbantów, awanturników, utracjuszy… Oddam więc raz jeszcze głos osobie tomy redagującej, Piotrowi Szmajdzie: – Co do Lubomirskich, ciekawie się zapowiada każda konfrontacja. Jednak należy wziąć pod uwagę, że nie jest to książka pisana przez historyka, a przez członka rodziny w oparciu o materiały przygotowane głównie przez jedną z ciotek. Autor pisał książkę z myślą udokumentowania historii rodu, ale przecie nie bez dodania mu i pewnego kolorytu.
Tak czy inaczej lektura jest zajmująca i nie pozostawiająca bez refleksji. Generalne uderzyć może to, że Lubomirskich, którzy odnieśli naprawdę duży sukces i zostawili ślad czy to gospodarczy, czy polityczny, czy wojskowy, aż tak wielu nie było. O tych osobach teksty są zwykle wyraźnie obszerniejsze. Uderza i to, że umieli się zwykle ustawiać blisko władcy i umiejętnie z tego korzystać. Najlepszą interpretacją tego faktu jest znana wypowiedź hetmana Stefana Czarneckiego (1604–1665), dobrego wojskowego, ale raczej nie bogatego człowieka: – “Jam nie z soli, ani roli, ale z tego, co mnie boli”, w której robi aluzję do jednego z Lubomirskich, po tym jak wzbogacił się na zarządzaniu żupami solnymi w Wieliczce oraz do posiadał inne wielkie majątki. – Bardzo interesujący pozostaje i opis tego, jak się odnajdywano po kolejnych zaborach. Lubomirscy zyskują, utrzymują majątki w trzech różnych krajach. No i oczywiście sytuacja rodzinna, obecny status rodziny przykuwa uwagę. Tomy edytuje bowiem Fundacja Książąt Lubomirskich, która podkreśla, iż: – Charytatywne tradycje rodu kontynuują jego członkowie tworzący Fundację Książąt Lubomirskich. Organizacja wspiera rozwój polskiej sztuki, nauki, rozwija projekty medyczne i edukacyjne. Zakres działalności organizacji to wspierania ekologicznego budownictwa, fundowanie stypendiów dla studentów, zakup sprzętu komputerowego i medycznego, wspieranie odbudowy szczególnie cennych zabytków. Prezesem Fundacji, autorem przedstawionej „Trylogii” jest Jan Lubomirski-Lanckoroński.
.
Grażyna Banaszkiewicz
.
O autorce:
Grażyna Banaszkiewicz – reżyser, dziennikarka, poetka, ur. 24.01.1953r. w Poznaniu, autorka Witryny Poetyckiej „Poszukiwanie” (1973), tomików wierszy „Mężczyźni od których umieramy” (1990, 1994), „Własne-cudze życie” (1998), „Wyznania-Bekenntnisse” (2003) oraz opowiadań drukowanych w prasie literackiej, a także scenariuszy telewizyjnych programów poetyckich i filmów dokumentalnych.
.
.
Jan X Lubomirski-Lanckoroński
Lubomirscy Książęta Polscy
Trilogium generis Principum Lubomiriensium
FUNDACJA KSIĄŻĄT LUBOMIRSKICH
Wydawnictwo Sorus
Poznań 2019
..