Pewnego razu kogut stał na stercie gnoju i piał na cały głos, bijąc skrzydłami powietrze. I wtedy nadszedł lis.
– Dzień dobry – rzekł – słyszałem, jak pięknie piejesz. Myślę, że jesteś tak samo zdolny jak twój ojciec, który potrafił stać na jednej nodze i piać przy tym z zamkniętymi oczami.
– To potrafię też i ja – rzekł kogut, stanął na jednej nodze i zapiał. Jednakże zamknął tylko jedno oko. Następnie wypiął pierś i bił skrzydłami powietrze, jakby nie wiadomo co wielkiego czynił.
– To dopiero było wspaniałe – stwierdził lis. – Prawie tak samo wspaniałe jak to, gdy ksiądz odprawia mszę w kościele. Jednakże czy potrafiłbyś stanąć na jednej nodze i zapiać, mając zamknięte dwoje oczu? Doprawdy, nie wierzę, że dałbyś sobie radę. Ale z twojego ojca to był dopiero kawał koguta!
Oczywiście kogut nie chciał być gorszy od swego ojca, tak więc stanął na jednej nodze, zamknął oczy i – cap! – lis złapał go i pociągnął do lasu. Pod starą jodłą miał go zamiar pożreć.
– Widzę, że ty, lisie, nie jesteś tak bogobojny, jak twój ojciec – rzekł kogut. – On nie zasiadłby nigdy za stołem, uprzednio się nie przeżegnawszy i nie zmówiwszy modlitwy przed jedzeniem.
Lis chciał pokazać, że jest bogobojny, puścił więc swoją zdobycz i chciał się przeżegnać. A wtedy kogut w mig podfrunął na drzewo.
– I tak mi nie uciekniesz! – rzekł lis i udał się na stronę, gdzie zebrał kilka świeżych strużyn, z którymi wrócił pod drzewo.
Kogut z zaciekawieniem spoglądał w dół.
– Co tam masz? – zapytał.
– To jest list od papieża z Rzymu – odparł lis. – Papież pisze mi, że właśnie został zawarty pokój między wszystkimi zwierzętami.
Jednakże kogut pozostał na swojej gałęzi, wyciągał tylko szyję, jakby czemuś się przyglądał.
– Co tam widzisz? – zapytał lis.
– Och, wydaje mi się tylko, że dostrzegam psy wiejskiego policjanta – rzekł kogut.
– Mój Boże, czas najwyższy wziąć nogi za pas! – zawołał lis.
– Ale czyż nie zawarto pokoju?
– A pewnie, pewnie, obawiam się jednak, że te głupie psy jeszcze o tym nie wiedzą – rzekł lis i czmychnął w głąb lasu.
Dariusz Muszer
Bajka pochodzi z cyklu:
Trzy koziołki Bruse
Bajki, klechdy, podania i anegdoty z Norwegii
opowiedziane przez
Dariusza Muszera
Copyright © Dariusz Muszer
.
O autorze:
Dariusz Muszer (ur. 1959) – prozaik, poeta i tłumacz. Ukończył studia prawnicze, pracował w różnych zawodach, m. in. jako ślusarz, klezmer, instruktor teatralny, dziennikarz, oświetleniowiec i taksówkarz. Mieszka w Hanowerze. Pisze po polsku i niemiecku.
Opublikował m.in. tomy wierszy: Die Geliebten aus R, und andere Gedichte (1990), Księga zielonej kamizelki (1996), Jestem chłop (2004), Wszyscy moi nieznajomi (2004), Zapomniany strajk (2012), oraz powieści: Ludziojad (1993), Die Freiheit riecht nach Vanille (1999, wyd. pol. Wolność pachnie wanilią, 2008), Der Echsenmann (2001), Niebieski (2006), Gottes Homepage (2007, wyd. pol. Homepage Boga, 2013) i Lummick (2009).
fot. autora – Emanuela Danielewicz
.
Strona internetowa: www.dariusz-muszer.de
E-booki autora – do nabycia na amazon.ca:
https://www.amazon.ca/s?_encoding=UTF8&field-author=Dariusz%20Muszer&search-alias=digital-text