Pod tym tytułem dr Piotr Szubarczyk, ceniony historyk i publicysta, wydał książkę o inwazji armii sowieckiej na polskie kresy, rozpoczętej 17 września 1939 roku. Ta niezwykle ważna publikacja ukazała się w krakowskim Wydawnictwie AA ( 2014), a jej podtytuł zapowiada szersze tło owej wojny, wydanej nam przez Stalina i jego sztab politruków: „Agresja Związku Sowieckiego na Polskę i jej konsekwencje”. Tak, konsekwencje znamy aż nadto dobrze – od mordów, deportacji po zniewolenie Polski powojennej. A jak słusznie zauważył Autor : „…można traktować ten atak jako ponowienie wielkiej operacji bolszewików przeciwko odrodzonej Rzeczypospolitej z lat 1919-1920, która miała prowadzić przez trupa Polski do światowej rewolucji, czyli do bolszewickiej Europy” ( str.25). Na marginesie dodajmy, że po fiasku tej rewolucyjnej wyprawy ( jej pierwszym celem była jednak przede wszystkim odrodzona Polska! ) Sowieci spróbowali ponownie eksportować komunizm do Europy w okresie wojny domowej w Hiszpanii.
Mottem do książki jest wiersz Władysława Sebyły ( 1902- 1940), napisany rok przed wybuchem wojny. Z tego proroczego utworu przytoczmy bodaj jedną zwrotkę:
I znowu tupot nóg sołdackich,
i grzmiący sotni gwizd kozakich,
gwiaździsty nad Europą but,
i mrowi się ludami Wschód…
Sebyła – poeta odznaczony w r.1938 przez Polską Akademię Literatury Złotym Wawrzynem i ceniony za poezję filozoficzno-mistyczną, nawiązującą do Norwida – dostanie się do niewoli sowieckiej we Lwowie. Był jeńcem Starobielska , zginął w katowni NKWD w Charkowie, w kwietniu 1940 roku. Jego tragiczny los odzwierciedla kaźń milionów polskich istnień – w tym dzieci – zamordowanych i zamęczonych przez Rosjan w latach wojny. Rozmiary tego ludobójstwa pozostają nie do końca znane w przeciwieństwie do dość dokładnie policzonych ofiar hitleryzmu ( od 5.470 do 5.670 tys. obywateli RP), a sowietolodzy i historycy przyjmują liczbę około 3 milionów Polaków zgładzonych na obszarach ZSRR.
Wydaje się, że na temat tego polskiego „holokaustu” na Wschodzie powiedziano już wszystko, ale w książce Szubarczyka odkrywamy nieraz nową perspektywę i rzadziej wymieniane fakty jak np. rzezie i drastyczne zbrodnie dokonane przez żołnierzy Armii Czerwonej po 17 września ( str.36-41) czy sowieckie zbrodnie w więzieniach Lwowa, Sambora, Szczerca, Drohobycza, Borysławia, Stryja, Nadwórnej, Złoczowa, Brzeżan, Tarnopola, Łucka, Równego, Dubna, Oleszyc i w innych miejscach, także marsze śmierci ( str.103 – 125). Upiorność tych zbrodni nie pozwala mi wchodzić tu w szczegóły, ciekawy czytelnik odkryje je sam. Lektura ich spędza sen z powiek.
Oprócz stron poświęconych zbrodni Katynia autor ( ostatnią ofiarą był tu ks.Stefan Niedzielak, str.322-5) Szubarczyk przedstawia mniej znane zbrodnie jak mordy w Głębokiem, Berezweczu , masowe mogiły w Kuropatach pod Mińskiem czy kaźń tysięcy Polaków w więzieniach Kijowa. Inną formą zabijania Polaków był przymusowy pobór do Armii Czerwonej prawie 200 tysięcy byłych żołnierzy wojska polskiego za „pierwszego sowieta”. A o prześladowaniach Kościoła katolickiego jest też sporo stron ( 84-94) czy o państwie podziemnym na kresach, które działało w warunkach nieporównanie trudniejszych niż na ziemiach pod okupacją niemiecką.
A tragedię zesłanych na Daleki Wschód oddają wstrząsające płaskorzeźby prof. Stanisława Kulona ( ASP, W-wa) reprodukowane w kolorze ( na str.337-352 ). Wystawa tych 33 płaskorzeźb, planowana w holu Sejmu w 2014 r., nie uzyskała aprobaty pani marszałek Ewy Kopacz. Szubarczyk przedstawił ją w swej książce, także losy rodziny Kulonów, wywiezionych na Sybir. Z długiej listy dzieł artystycznych, obrazujących polską Golgotę Wschodu, płaskorzeźby prof. Kulona są na miarę polskiego requiem. O naszej tragedii mówi też sugestywnie ballada sybiraków, śpiewana na melodię hymnu „Boże, coś Polskę”. Z tego długiego lamentu przytoczmy bodaj trzy zwrotki:
Ojczyzno nasza, ziemio ukochana,
w trzydziestym dziewiątym cała krwią zalana.
Nie dość, że Polskę na pół rozebrali,
to jeszcze Polaków na Sybir wygnali.
Dziesiąty luty będziem pamiętali,
gdy przyszli Sowieci, myśmy jeszcze spali
i nasze dzieci na sanie wsadzili,
na główną stację wszystkich dowozili.
O, straszna chwila, o straszna godzina,
rodząca swoich bółów zapomina,
ale Wam powiem, nie zapomnę chwili,
gdy nas w ciemny wagon, jak w trumnę wsadzili.
Nienawiść Rosjan do Polaków nie miała granic, NKWD uciekając przed Niemcami po 22 czerwca 1941 roku pędziło polskich więźniów ze Lwowa piechotą do Moskwy, a wycieńczonych przebijano bagnetami. Straszliwy był los dzieci, opisała to w książce „Tułacze dzieci” Hanka Ordonówna, słynna pieśniarka i aktorka, sama deportowana z Wilna w r.1941. Opiekowała się sierotami, a zmarła z wycieńczenia w Bejrucie w wieku 47 lat. Jej książka była oczywiście zakazana w PRL-u, dopiero w r.2000 wydano ją w kraju ( reprodukcja okładki na str. 303). Szubarczyk opisał też postać przedwojenngo konsula Tadeusza Lisieckiego z Bombaju, który organizował pomoc dla ludności polskiej w Sowietach pod auspicjami PCK i dla transportów polskich sierot.
O traumatycznych przeżyciach polskich zesłańców mówi znakomita praca naukowa dr. Ewy Jackowskiej „Psychiczne następstwa deportacji w głąb ZSRR w czasie II wojny światowej”, praca wydana w r. 2004 w Szczecinie, lecz prawie przemilczana. Autor wspomina ją, podobnie jak książkę ks.Zdzisława Peszkowskiego i dr.Stanisława Zdrojewskiego „Warszawa w grobach Katynia”. Kilkakrotnie Szubarczyk przywołuje dokumentalny film Laurence’a Reesa „II wojna Światowa. Za zamkniętymi drzwiami” , ukazujący kulisy przygotowań do wojny.We wstępie do „Czerwonej apokalipsy” przedstawiono pakt Ribbentrop-Mołotow, autor podkreśla też, że II wojna światowa zrodziła się z nienawiści do Europy wolnych narodów, które wybiły się na niepodległość w wyniku sprzyjających dla nich okoliczności – rozpadu Austro-Węgier, wojennej klęski Niemiec, zrewoltowania i osłabienia Rosji.
Dzisiaj, gdy wolność narodów europejskich mierzy się normami unijnymi, a moloch Wschodu podnosi coraz wyżej pięści – z jaką nadzieją możemy patrzeć w przyszłość ?
Znakomita książka dr Szubarczyka, opatrzona bogatą bibliografią i indeksem, jest dla nas nie tylko bolesnym dokumentem dziejów, ale i przestrogą przed nową apokalipsą. Czyta sie ją jednym tchem, bo powstała z miłości do Polski i na fundamentach rzetelnych źródeł historycznych. W czasach podważania sensu polskości warto pamiętać, że w procesie mińskim sterowanym przez NKWD nie wyparł się Polski Gamber Kurmanowicz, obywatel II RP pochodzenia tatarskiego. Czy zarumienią się lemingi ?
Marek Baterowicz