(…)
Z powodzi wielu wierszy ocalały i promieniują nadal tylko te, które pisane były przez prawdziwych poetów. Do nich w pierwszym rzędzie zaliczyć należy Jana Lechonia. Wiersze Jana Lechonia wytrzymały próbę naszych czasów: są nietylko szlachetne i aktualne, ale są także mądre i wnikające w samą istotę poruszanych zagadnień, są nietylko rdzennie polskie, ale są także europejskie i ogólno-ludzkie. (…)
“Lutnia po Bekwarku” i “Arja z kurantem” obejmuje wszystkie wiersze wojenno-emigracyjne Lechonia. Podkreśliłem (…) ich nieprzemijająca wartość. Dzisiaj zwłaszcza, po skończonej wojnie, nabierają z perspektywy czasu jeszcze większej siły, jeszcze większej wymowy. Lechoń, jako prawdziwy Polak i jako prawdziwy demokrata czuje, że wojna nie jest skończona, gdyż ludzkie ideały o które ją prowadzono, zostały w chwili zwycięstwa zdradzone. Czuje także, że zdradzono słowa, któremi te ideały wyrażano. Prowadzi więc walkę nadal, zarówno walkę o prawa człowieka i narodu do wolnego życia, jak i o przywrócenie słowom ich prawdziwego znaczenia. Walkę tę prowadzi w ciemnościach jeszcze, ale wiemy dobrze z historji, że wbrew wszelkim “realistycznym” pozorom głos uczciwego człowieka i prawdziwego poety brzmiał w ostatecznym wyniku mocniej od krzyku wszystkich konjunkturalnych pisarzy, którzy budują swoje “prawdy” na niepewnych i nietrwałych fundamentach kłamstwa i konjunktury.po stronie Lechonia stoi odwieczna i niezwalczona tęsknota za sprawiedliwością i prawdą, bez której zaden wielki pisarz ostać się nie może. jego poezja jest poezją prawdziwą i jednocześnie artystycznie piękną W tem kryje sie sekret jej wielkości i jej trwałości i dlatego wśród licznych konjunkturalnych utworów współczesnych pisanych zwłaszcza w ostatnim roku, które razem ze zmianą konjunktury pójdą w niepamięć, poezja Lechonia bedzie trwać, bedzie rosnąć i płonąc, niby gwiazda, która zapala się na niebie i oswietla droge wędrowcom zdążającym wytrwale naprzód wśród ciemnej i groźnej nocy.
Stanisław Baliński
Londyn, listopad 1945
Fragment wstępu do tomiku Jana Lechonia “Arja z kurantem”
Jan Lechoń
Czemuż to o tem pisać nie chcecie, panowie?
Do mnie do Was, do Ciebie, których mniej czy więcej,
Dwustu, tysiąc, czy dziesięć, czy tez sto tysięcy
Polaków zamęczonych i mrących w niewoli,
Już więcej nie poruszy, bardziej nie zaboli,
Którzy dobrze żyjemy, choć o każdej chwili
Winniśmy płonąć wstydem, żeśmy jej dożyli,
Do nas wszystkich ta zwrotka czy też nic nie powie
“Czemuż to o tem pisać nie chcecie, panowie?”
Czy widzisz7 Tam Eloe w gwiazd ubrana diadem
I Anioł z prawej strony, co stal nad Konradem,
I ten, jak Święty Jerzy, w srebrną zdobny zbroję,
Co więzień mamertyńskich otwierał podwoje,
I inny Anioł, z skrzydłem owiązanym kirem
A z drugim połamanem przez wiatr pod Sybirem,
Wśród śniegu i księżyca spływają po niebie,
Podnieśli w gorę miecze i coś chcą od Ciebie!
Gdzieś nam drogę wskazują! Idźmy tam za niemi!
Jak Dante za Wirgilim schodźmy do podziemi
Słuchać jęków w ciemnościach, gdzie się rozum traci,
Śród murów, obryzganych przez krew naszych braci,
Przez które zda się jeszcze wołają do siebie,
Idźmy szukać tych kości, których nikt me grzebie.
0 grobach zatopionych w pustynię ogromną,
Jeżeli nawet wszyscy na świecie zapomną,
Gdyby żadna ich pamięć ludzka nie dostrzegła
Ty jedna nie zapomnij – pieśni niepodległa!
Weź z swojego dziedzictwa to płomienne słowo,
Co trafi jak pochodnia w noc podbiegunową
I tam. gdzie nie dostrzeżesz śladów ludzkiej stopy,
Na samym końcu świata, już nie Europy,
Tam, gdzie ziemia znużona śpi u nieba brzegu,
Odnajdziesz ślad wolności – polską krew na śniegu!
Tam czekaj na tę chwilę, gdy dział zmilkną gromy,
Raźne pieśni powrotu poderwą się wszędzie
I naoścież stęsknione otworzą się domy
Przed tymi co powrócą, a tamtych nie będzie.
I wtedy Ty z Eloą gwiazdami ubraną
Uklękniesz na tym śniegu wśród wiecznej ciemności
I będziesz go odgarniać i wołać do kości:
“Tutaj byli żołnierze jacyś! Niechaj wstaną!”
Jan Lechoń
z tomu “Arfa z kurantem”, Biblioteka Polska, New York, N.Y., 1945, s.34
Czy tytuł wiersza Jana Lechonia nie jest niepokojąco aktualny? Pytanie możnaby śmiało zadać wszystkim polskim poetom i pisarzom, którzy od pięciu lat, jak diabły święconej wody, boją się brzmienia słowa “Tupolew”.
“Czemuż to o tem pisać nie chcecie, panowie?”
(ar)
il. kadr a filmu Akiro Kurosawy, “Tron we krwi”