Dzień 23 kwietnia 2018 roku w Toronto stał się klęską wolności i oznacza ostateczną utratę iluzji harmonijnego, wielokulturowego społeczeństwa. Na południe od skrzyżowania Yonge i Finch, będącego jednym z newralgicznych punktów Toronto, kierowca wypożyczonej furgonetki wjechał na szeroki, pełen korzystających z wiosennej pogody mieszkańców. Biała ciężarówka śmierci jechała tak, by zabić jak największą liczbę przechodniów. Jest dziesięć śmiertelnych ofiar i kilkunastu rannych, wśród których są osoby w stanie krytycznym.
Dotychczasowe terrorystyczne zamachy w Kanadzie, nie miały tak masowego charakteru. Wieści o zbrodniczych atakach na przechodniów, zabijanych przez rozpędzone ciężarówki, docierały z Londynu, Nicei, Berlina, Sztokholmu, Barcelony i innych miast. Toronto pozostawało z dala od masowego terroru, bezpieczne, jako stolica i ostoja multikulturowych społeczności, żyjących w zgodzie z deklamowanym przez premiera Trudeau sloganem “różnorodność jest naszą siłą”.
Nie wiadomo jeszcze, jakim motywem kierował się dwudziestopięcioletni Ormianin, zasiadający za celownikiem białego vana. Policja zastrzega się, że śledztwo będzie prowadzone bardzo dokładnie i długo, ale minister Bezpieczeństwa Publicznego Ralph Goodale już kilka godzin po zamachu zapewnił, że tragedia nie nie miała nic wspólnego z międzynarodowym terroryzmem. Podobnie rządowe media CBC, skwapliwie zasugerowały, że zamachowiec kierował się niepowodzeniami sercowymi i związany był z grupą “niedobrowolnego celibatu”. Liberalne “Toronto Star” wychwala zaś Torontończyków za to, że nie próbują kojarzyć czarnego dnia w dzielnicy North York z “ideologicznymi i religijnymi motywami”. W ten eufemistyczny sposób, pokrętnie przyznaje się, że taranowanie tłumów rozpędzonymi truckami, naturalnie kojarzy się z radykalnym islamskim terroryzmem. Można odnieść wrażenie, że słowo terror zostało usunięte z kanadyjskiej odmiany języka angielskiego.
Na prawdziwą pochwałę zasługują jednak osoby, które ofiarnie pospieszyły ratować pokrwawione i leżące na chodniku ofiary i wszyscy, którzy z niepokojem dzwonili do bliskich w Toronto, by upewnić się o ich bezpieczeństwie. Takich telefonów było bardzo dużo. To właśnie spontaniczna ofiarność przypadkowych ratowników i gesty solidarności są znakiem nadziei w świecie, skazanym na niepewność, brak kanonu wartości i nieprzewidywalne zagrożenia. Podziw budzi też zimna krew i profesjonalizm policjanta, który powalił zamachowca, prowokującego do użycia broni gestami rewolwerowca.
W obliczu tragedii, poza wstrząśniętymi, mówiącymi łamiącym się głosem, bezpośrednimi świadkami śmiercionośnej, szaleńczej jazdy, wszystkie osoby publiczne używają wyważonych, ostrożnych słów, tak, by nie urazić nikogo, nie dociekać prawdy i nie zadawać niewygodnych pytań. Wiele z nich będzie musiało być postawionych, niezależnie od tego, jak trudne mogą się okazać odpowiedzi.
.
Aleksander Rybczyński
Fot.: Hanka Kościelska
.
Dzieki Alku,jak zawsze fakty nazywasz po imieniu.Widoczny i slyszalny w innych anglojezycznych mediach kaganiec
parii kolorowych skarpetek,ale takze wypowiedzi przedstawicieli kandydatow…w podobnym,uspokajajacym tonie.
Jak dlugo brak szacunku dla myslenia?multiculti.
Alek J.
Jeżeli nawet Minassian okaże się być tylko „copycat”, nie możemy zapomnieć, czyje metody on naśladował i kto nauczył go pogardy dla ludzkiego życia.
CBC zadba o to, byśmy o niczym nie pamiętali. Właśnie przed chwilą w emocjonalnym reportażu porównali wczorajszy atak na Yonge Street w Toronto do … zeszłorocznego ataku na meczet w Quebec City. Szokujące, jak jesteśmy manipulowani.
Na szczęście coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, jak bardzo są manipulowani. Niechęć rośnie nie tylko do mediów, ale również do kanadyjskich polityków. Wahadło niedługo ruszy w przeciwną stronę.