“Caravaggio i jego następcy” (”Caravaggio and His Followers”) jest wystawą niezwykłą, albo nawet wystawą magiczną – jeżeli chcemy użyć słowa pobudzającego wyobraźnię i emocje. Wychodząc z niej, zadajemy sobie pytanie: cóż takiego ważnego ma do powiedzenia cywilizacja początku trzeciego tysiąclecia, czego nie powiedzieliby lepiej, dosadniej i subtelniej malarze kręgu Caravaggia? Ukryci w zamierzchłej przeszłości odkrywcy tajemnic i posiadacze klucza do uniwersalnej prawdy?
Prawda, to pierwsze słowo, nasuwające się jako komentarz do artystycznego przekazu przełomu szesnastego i siedemnastego stulecia. Dzisiaj wołamy o nią rozpaczliwie, marząc co najwyżej o odrobinie uczciwości i chwili szczerości, podczas gdy nasze aspiracje są ośmieszane relatywizmem półsłówek, mających zastąpić pytania o sens naszego istnienia spojrzeniem przez dziurkę od klucza w fikcyjne życie możnych tego świata. Malarze, których obrazy rozwieszono na ścianach Narodowej Galerii w Ottawie dalecy są od fikcji. Opowiadają prawdziwą historię ludzkiego życia, historię cywilizacji, a także polityki. Poprzez sceny miłosnych uniesień i cierpień, poznajemy tajemnice przepowiadania przyszłości, sztukę gier hazardowych, sposoby oszukiwania oponentów i umiejętność wykradania kosztowności. Wzniosłość, duchowość i młodzieńcze piękno naszego istnienia przytłaczają małe występki i wielkie zbrodnie. Banalnej codzienności pospolitego życia towarzyszy pełna głębi refleksja nad sensem i marnością chwili. Męczeństwo świętych i ekstazy obdarzonych łaską rzucają zwycięski blask na sceny politycznych mordów. Pokrzepiona wiarą melancholia nie jest beznadziejna.
Dotychczas fascynowała mnie głównie formalna strona malarstwa Caravaggia, jego dramatyczna przestrzeń, zbudowana pomiędzy oczywistością światła, a mroczną tajemnicą i głębią ciemności. Wystawa zaprezentowana w Ottawie w pełni uwidacznia intelektualny wymiar tej sztuki. Jest spontanicznym zapisem, pełnym precyzyjnej symboliki i metafizycznej harmonii, świadomej rozpaczy, dominującej nasz ziemski los.
Zdumiewające, jak doskonale dobrano obrazy Caravaggia i jego naśladowców. Zazwyczaj widać różnicę pomiędzy pędzlem geniusza, a natchnionymi płótnami małych mistrzów. Całość buduje jednak niezwykle silny i przekonywujący obraz świata, który choć pełen łajdactwa i oszustwa, przekonany jest o wielkości istnienia, nieuchronności śmierci i obecności Boga. Świat, w którym pustka i rozpacz przegrywa z doskonałością form i potęgą ducha.
.
Aleksander Rybczyński
.
Caravaggio, Cardsharps, 1594, olej na płótnie, 94×131 cm, Kimbell Art Museum, Fort Worth
O autorze:
Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska
.
Kiedy w latach 1981-82 przebywałem w obozie dla uchodźców w Latinie, jednym z celów moich cotygodniowych wyjazdów do Rzymu było zobaczenie wszystkich obrazów Caravaggia znajdujących się w Wiecznym Mieście. Jest ich tam sporo, tak w kościołach, jak i w muzeach, a z początkiem lat osiemdziesiątych – na długo przed napływem mas turystów z byłych demoludów i z Korei – można było przeważnie być z nimi sam na sam. Obecnie sytuacja jest zupełnie inna, błyskające fleszami tłumy wykluczają jakąkolwiek możliwość intymnej kontemplacji płócien tego wielkiego i niepokojącego malarza.