z przygotowywanej do druku książki
Fragmenty dnia
.
Mijamy zawsze tylko w powietrzu, dlatego po minięciu pozostajemy powietrzem, bez śladu. Mijamy się, mimo owych krótkich spojrzeń, ponieważ konwencja tak nakazuje, a i nasze życie nie ma czasu lub tej wolności dla odreagowania. I żegnamy się na wieczne nigdy więcej, bez pożegnania, gdyż nigdy się nie przywitaliśmy. Innymi słowy, mijamy się, tak jak żyjemy.
Zawsze się mija, spojrzenia nie napotykają spojrzenia w tym samym momencie albo takiego, jakiego oczekiwały, zawsze coś innego widzimy w drugich oczach, zawsze jedna dłoń spóźnia się trochę za drugą, zawsze jedne usta czekają trochę dłużej, na drugiej twarzy, zawsze światło pada inaczej, zawsze Ty to jednak nie Ja, zawsze ktoś woli inne potrawy, inne kolory, zawsze ktoś podskakuje, a ktoś tylko jeszcze kuleje, ktoś żebrze, a ktoś płaci, zawsze ktoś woli przyjemność tylko na chwilę, a ktoś inny radość na całe życie, zawsze ktoś jedynie z chwili na chwilę, zawsze ktoś wybiera, a ktoś inny zaskakuje, oddając się chwili, zawsze ktoś wszystko analizuje i dopiero wybiera, zawsze ktoś coś celebruje i zapada się w krotochwilność, zawsze ktoś coś czuje i odbiera inaczej, zawsze ktoś uwielbia deszcz z grzmotami, a ty wolisz tylko deszcz, zawsze ktoś nie lubi nurkować, a ty uwielbiasz, zawsze ktoś ma pretensje, kiedy ty ich nie masz, albo na odwrót, zawsze ktoś ma powody do zgorzknienia i złości, a ty właśnie ich nie masz, zawsze ktoś panuje nad swoją irytacją, a ty akurat nie potrafisz, albo odwrotnie, zawsze ktoś jest inny, a ty jeszcze inny, ktoś mówi szybciej, a ty wolniej, ktoś jest bardziej lub mniej elokwentny, używa więcej lub mniej przymiotników, jest powierzchowniejszy lub głębszy, wrażliwszy, mądrzejszy, czulszy, obojętniejszy, troskliwszy, pamiętliwszy, wybaczający, agresywniejszy, miłosierniejszy, głupszy, naiwniejszy, leniwszy, erotyczniejszy, szlachetniejszy, wydrążony, zagubiony, zdesperowany, bardziej zepsuty, mniej zepsuty, zawsze ktoś ma więcej racji, ale nie dla drugiego, zawsze ktoś jest trochę bardziej złośliwy, zawsze ktoś może mieć czarniejszą przeszłość, na tyle, iż nie można się ponad nią spotkać, oraz, jakże przecież często, ktoś może nie mieć ochoty na zbliżenie, z powodów poważnie ,,nieznanych,, lub tylko z żenująco banalnych…
*
Mijanie jest rozciągniętą w czasie formą znikania: choćby najdłuższe mijanie zakończy się zawsze zniknięciem, kiedy już nie ma mijających, są jedynie dalej zmierzającymi punktami istnienia, zaprzątniętymi już nowymi perspektywami, jak i początkiem nowego mijania, i tak do końca drogi…
Idealne mijanie trwa od trzech do trzynastu sekund, wszystkie dłuższe, są falsyfikatami, albo, gorzej, naciąganymi serenadą do własnych, zazwyczaj niestrawnych dla innych sentymentów.
Jakże cudowne są mijania pod wodą, gdyż nie są minięciami powietrznymi ( poza zasobem powietrza w płucach lub w butli), jest tam nas za mało, aby się dokładnie nie zobaczyć i nie ucieszyć własnymi widokami – a im głębiej, tym minięcia są właściwie spotkaniami, ku radości obu stron; a kiedy mijamy się pod wodą nago, wówczas doznajemy przeradosnej ekstazy z widoku płynnego ciała, na tle otchłani wodnej w błogodajnej jasności słońca, oddalonego o sto pięćdziesiąt milionów kilometrów.
Mijanie jest w swojej istocie, jest jedynie cieniem chwili, albo ekstatyczną chwilą cienia. Mijanie jest również okazją do neutralnego sprawdzania pogranicza rzeczywistości, zabawą dla oczu, jak i mikroskopijnymi romansami z potencjalnością, pośród dziesiątków lub setek albo nawet tysięcy mijających nas codziennie istnień, na przestrzeni metrów, albo tylko kilkunastu centymetrów…
*
Prawdziwe mijanie wydarza się jedynie w świetle dnia, nocami zamykają drzwi i już nic nie widać, dlatego cienie nie mijają się.
Jest wiele rodzajów rozminięć oczekiwań, jak owe nieobejrzenia się, kiedy ktoś patrząc czekał i niedoczekując się niczego, odwrócił się, kiedy tuż po chwili, druga strona dopiero się odwróciła…
*
Tak, mijanie w ogóle nie jest już żadnym wydarzeniem, żadnym doświadczeniem życia; jest anty-faktem bez znaczenia, samym ulotnieniem, zmignięciem; nie jest nawet efemerydalnym żalem, żadnym cierpieniem, jest nieodnotowywalnym mikro przeskokiem z brzegu jednego kafla… na brzeg drugiego…
Tak, ale najpierw musiało się pojawić, aby móc zniknąć, nie może zniknąć coś, co nigdy nie zaistniało…
*
Technicyzujący się totalnie od stu lat świat, nie mija się z Rzeczywistością, lecz ją zastępuje.
*
Niewidomi nie mijają się, tylko my omijamy niewidomych, którym nasze omijanie ich jest im doszczętnie obojętne.
*
Mijanie jest jak słowo bez zdania, jak cisza bez echa dźwięku…
*
W zasadzie prawie każda rozmowa jest mijaniem się, większym albo mniejszym: mijają się intencje, mijają się oczekiwania, mijają się zrozumienia, każda ze stron rozumie coś inaczej, nawet kiedy wydaje im się, że się w danym momencie rozumieją, gdyż tego chcą; albo, i najczęściej, tylko jedna strona wie o niezrozumieniu, kiedy druga brnie przez własne przekonania, nie widząc jak bardzo mijają się one z intencjami drugiej osoby; oraz, jakże często mają miejsce małe rozczarowania ( jest jakaś siła, która chce być ponad zaczarowaniem albo właśnie chce się zaczarować); mijają się wyrazy twarzy podczas rozmowy, wzrok mija się ze wzrokiem, zawsze ktoś patrzy inaczej, intonację głosu różnią się jak lewa strona ulicy od prawej, o ile nie jak park od mostu, mijają się użyte przymiotniki, różnią się skala wywoływanych emocji i motywami ich użycia, zawsze ktoś jest bardziej precyzyjny, bardziej elokwentny, bardziej oddany rozmowie, bardziej spragniony łuku sensu, dotarcia do jakiegoś odkrycia, zawsze ktoś jest bardziej powierzchowny, naiwny ( nie sposób się nie mijać z tymi gatunkami i podgatunkami poczciwych, czymś zaczarowanych, żenujących lub pozbawiających jakichkolwiek sił, więcej niż naiwnych ,,rozmówców,,), zawsze ktoś chce górować, mieć ostatnie słowo, mieć racje ( dialog jako rozmowa jest im obca i dozgonnie obojętna); z ideologicznymi idealistami mijanie jest irytująco smutne, z głosicielami istnienia ludzkości, człowieczeństwa, ludzkiego braterstwa mijanie jest bezbarwne, bezpłciowe, bez smaku; zawsze ktoś jest bardziej konwencjonalny, ba, sztuczny ( pełen zahamowań i skrótów syntaktycznych… ), albo skryty, przebiegły, chytry, nieszczery, ciemny, mający za dużo do ukrycia, i użyte w zdaniach słowa, nie odpowiadają temu, co zdania sugerują ( intencje są z natury niewidzialne), a i same zdania, ich pochód, zdradzają różne dwuznaczne pochodzenia, odsłaniając tak wnętrze osoby, jak i jej bardzo pogmatwane, wielowarstwowe uwarunkowania życia i losu…
*
Życie zawsze mija się ze sobą, jak turysta mija się z wędrowcem ( jak filmy mijają się z ich książkowymi pierwowzorami, ale bez najmniejszych wyrzutów sumienia, wręcz bezwstydnie…), ale tylko ten drugi rozpoznaje pierwszego, który spotyka jedynie sobie podobnych, innych nie chce widzieć albo nie potrafi – na oko, w proporcji, jeden do stu tysięcy…
*
A mimo wszystko, ciągle jesteś, ale tak jakbyś miał za chwilę przestać być, co może się przydarzyć tak czy owak; jesteś… nie spodziewając się już ani nagłej epifanii, ani nagłej aury, wokół mijanych twarzy.
Artur Ułamek
O autorze:
Urodzony w 1961. Studiował literaturę polską na Uniwersytecie Gdańskim. Od 1989 mieszka w Kanadzie, w Toronto.
.
.
.
.
.
.
.
.
.