Aleksander Rybczyński – Tylko w marzeniach możemy być bliscy

Kroniki poetyckie 41

06.08.2024
znicz olimpijski
zapalano na Olimpie
tym razem ogień poniesiono
z piekła podziemnymi przesmykami
szczelinami w skałach rozgrzanych aż do
nienawiści najzwinniejszy atleta mistrz diabelskich
sztuczek niósł smolisty płomień obserwowany przez szczury
przez tunele metra czarne wody Styksu w miarowym rytmie wioseł
zakapturzonego Charona władca tego świata nie pokazuje twarzy mamy
tylko poczuć jego żelazną rękę podziwiać jego zwinne skoki ponad dachami
Paryża i ocierać policzki od rozpryskującej się spod kopyt mazi która ma upokorzyć
tych którzy ośmielają się nie wznosić wiwatów i krzywo patrzą na oszałamiającą maskaradę
tańca na rogach z obnażonymi ogonami oraz gęby zagłady wykrzywiające się spod bezwstydnie
zrzucanych masek daremnie protestuje zakrwawiona głowa Marii Antoniny to dopiero początek
rzezi: na koń woła upiorny jeździec śmierci koń rozpryskuje kopytami powierzchnię Sekwany
pod jej powierzchnią historia Francji i chrześcijaństwa okładana dzisiaj piaskowym biczem
zmęczeni uczestnicy orgii przysiedli się do stołu Ostatniej Wieczerzy bedą szyderczo
obserwować wystawione na boży sąd igrzyska olimpijskie podziwiać jak mężczyźni
okładają kobiety na pomieszanie rozumu publiczności i odebranie medali tym
którzy powtarzali słowa przysięgi olimpijskiej zwycięstwo wydawało się tak
blisko na wyciągniecie ręki zakłamanie dziennikarzy sportowych którym
także obiecano władzę nad dobrami tego świata – dyskwalifikowano
opornych oraz dumnych tych którzy nie chcieli milczeć tych którzy
upierali się przy prawdzie zwycięstwo było tak blisko o jeden
krok demoniczny jęk zachwytu i pośmiewisko zła mieliśmy
zostać upokorzeni rzuceni do lochu materialnego piekła
z zabitym oknem na niebo zmuszani do przestrzegania
reguły zakonu destrukcji i rozpusty mieli nas prawie na
smyczy przy nodze z kagańcem kapitulacji gotowym
do zaciśnięcia ale nasz gniew i sprzeciw okazał się
silniejszy od strachu wyłączyliśmy telewizory radia
ukryliśmy się na widowni tam gdzie nie słychać
megafonów a podszepty pokusy nie budzą już
pożądania obserwujemy jak ci którzy skazani
byli jedynie na pozdrawianie przed śmiercią
sobowtórów i marionetek Cezara wznoszą
palce do Boga klękają na bieżni pokazują
tłumowi krzyże podnoszą sponiewierany
olimpijski sztandar oraz narodowe flagi
które miały zostać zmielone w młynku
Babel a potem rozsypane na polach
bitewnych niekończących się wojen
rozpalanych ogniem podsycanym
w kotłach parlamentu kongresu
i sztabów generalnych paktów
podpisanych krwią i potem
sportowców oraz widzów
z odległych sektorów
przeznaczonych
na więzienie
cmentarz

14.08.2024
wróciłem do
Polski ale to dziś
dom wariatów zwany
punktem zrównoważonej
obserwacji zakończyły się
igrzyska olimpijskie organizują
szybko strefę kibica obok stadionu
narodowego diabeł zszedł z bokserskiego
ringu i znowu zniknął w opłotkach i generalnym
sztabie niekończących się wojen maszynki do mięsa
armatniego dostał się przez komin do Sejmu jest doradcą
prezydenta najgorsze jednak że podejmuje decyzje światowych
rządów prowadzonych przez podziwianych w głównych wydaniach
braku prawdziwych wiadomości idiotów łajdaków i kryminalistów którym
można zagwarantować bezkarność za posłuszeństwo ich bezmyślność jest
wszędzie dobrze przyjmowana także na salonach artystycznych bo prostytucja
stała się gwarancją statusu społecznego szanuje się tych którzy w izolatkach
pisać będa na ścianach historię swojego upadku na pasku na smyczy i na
wezwanie powołują komisje obcych wpływów poddają elektrowstrząsom
tych którzy zachowali rozum albo odważyli się wystąpić z szeregu czas
przyspieszył zatrzymał się i utknął w gardle sponiewieranej historii dni
mijają na sesjach terapeutycznych prowadzonych przez pielęgniarzy
bez moralności oraz zasad etycznych z głośników płynie łagodny
bełkot który ma nam zastąpić sens życia prowadzą nas a rebour
ale zabiegi prowadzące do śmierci całych generacji przyjmuje
się bez słowa sprzeciwu młodej bokserce którą w olimpijskim
ringu pobił mężczyzna wmówiono że to sukces wiwatują a
przecież takie walki będą toczyć się dalej zło nazywane
będzie dobrem czarne białym nasze umysły zostaną
wyjałowione języki poplątane a oczy pozbawione
przestrzeni aktor w zakrwawionym fartuchu gra
rolę orędownika prawdy zakłamanie szczepi
się powoli w maltretowanych organizmach
została nam jedynie wewnętrzna walka
próba ocalenia godności i wierności
słowu powróciłem do Polski cicho
rozmawiam z wyglądającymi
przez zakratowane okno
niektórzy przebąkują
o podkopie strajku
głodowym nawet
o powstaniu

26.08.2024
globalna wioska
kłamstwa rozchodzą
się lotem błyskawicy kilku
szamanów nawróciło się na zło
i diabelskie sztuczki trzęsą teraz
światem zsyłają plagi rozdają zatrute
dzidy łuki wyrzutnie Iskander czołgi Abramsa
spokojnie patrzą jak gładko umieramy i wszystko
idzie zgodnie z planem potwierdzają to statystyki zgonów
krzywa wykresu która przekracza granice marzeń pomimo faktów
naiwni nadal wierzą że wioska jest dobrze zarządzana przez najlepszych
z najlepszych profesjonalistów dla których troska o członków plemienia jest
najwyższym priorytetem nikt się nie dziwi że wojownicy są najlepiej karmieni
i wysyłani na bohaterską śmierć w obronie demokracji wolności i wartości
humanizmu niektórzy z nas wiedzą że komunikacja jest ostatnią deską
ratunku próbują przekonywać tłumaczyć wykładać kawę na ławę ale
większość wpatrzona jest tylko w radę starszych niczego już nie
słucha wierzy w świecidełka i narkotyczny napar rozlewany za
psie pieniądze jako eliksir wiecznej młodości i paszport na
rajskie wyspy niewiele dają nasze bębny męstwa petycje
listy protestacyjne radiotelefony i tradycyjne butelki
z wołaniem o pomoc wrzucane w fale oceanu to
jest ostatnia chwila chwytają za gardło nocne
koszmary zmory i opętania dzień nas budzi
bezradnie jesteśmy pewni że tylko boska
interwencja może uratować obozowisko
przed zagładą tchórzliwi przekonują że
niczego nie mogą zmienić a odważni
przeznaczeni są do wyczerpującej
walki bez gwarancji zwycięstwa
w śmiechu gawiedzi poniżeniu
nadwornych poetów przed
trybunałem kapturowych
sądów utracili już wiarę
w sprawiedliwość już
tylko jedno słowo
trzyma w ręku
szlachetny
miecz

07.09.2024
umierają jak
bezimienni a ci
których nazwiskami
maskują milczenie heroldów
na chwilę przywracają człowieczeństwo
powoływanym sekretnie do armii ochotników
obserwujemy ich twarze spojrzenia źrenice prawdy
które w świetle lamp śledczych zamieniają się w coraz
mniejsze znikające punkty obraz staje się jednolitą płaszczyzną
bez głębi szczegółów i artystycznej kreski wszyscy milczą znoszą
hipnotyczne seanse wyrywania paznokci i serc nie słychać manifestów
deklaracji oporu ani hymnów śpiewanych przed plutonem egzekucyjnym
pozorów spalono biblioteki a na ich miejsce postawiono wielopiętrowe
segregatory dzienników ustaw pliki administracyjnych zarządzeń oraz
piramidy kodeksu kar i represji literaturę zamieniono w sekwencje
cyfr i znaków graficznych stała się elektronicznym nakazem
aresztowania krzyżówką zatwierdzonych haseł i szaradą
której rozwiązanie poznają tylko najbardziej posłuszni
żyjemy jak rozbitkowie których życie pozostało na
otwartym oceanie jak skazańcy bez prawa do
ułaskawień i przedterminowego zwolnienia
pozbawieni wszelkiej własności nadziei
obdarzeni tylko wolnością sprzeciwu
samotnego buntu drążącego skalę
zniewolenia i obojętności dającej
gwarancję świętego spokoju
trwamy bez przywódców
czytających deklaracje
lojalności bez pieśni
oręża bez pasterzy
powtarzających
już tylko litanie
pojednania
ze złem

Czas na gorąco

12.14.09.2024
rozbłysnęło nad
Bałtykiem zachodnie
słońce i jeszcze raz życie
zabiło w nas mocniej zanim
nagle pogrążyło się w pancerne
stalowe chmury i ciemność osaczyła
zachwyconych na plaży wczasowiczów
144 ukraińskie drony zaatakowały Rosję w
tym bloki mieszkalne w Moskwie a wojenny
diabeł Blinken przyleciał do Polski ogłosić przez
megafony stacji telewizyjnych i gębę zdrajcy narodu
trzecią wojnę światową może to już ostatni raz zostaniemy
sami Niemcy zamykają granice Europy a mieszkańcy Polski
trwają w hipnotycznym śnie już nawet nie bronimy się sami a
kościół zawsze wierny pochował święconą wodę w katakumbach
i szatan ogonem na msze dzwoni nie obroni nas nikt ratuje się kto
może a nam tylko zaglądają w oczy zdumione lufy czołgów Abramsa
jesteśmy uzbrojeni po zęby w które zaglądają jak koniom sprzedajni
politycy świata apokalipsy część pójdzie na rzeź a część do kieratu
niewolnicy zawsze bedą w cenie wystawiając piersi do odznaczeń
rozdawanych hojną ręką namiestnika zagłady nie mówią nam nic
nawet nie owijają w bawełnę kłamstwo jest królem kłamstwo to
prawda jeszcze żyjemy powtarzając w kółko zaprogramowaną
iluzję wstrzyknięto w żyły sztuczną inteligencję która myśli za
bezmyślnych lecz jeżeli się odzywa to słowami litanii do zła
zsyłają na Ziemię kataklizmy jednego dnia susza drugiego
powodzie lasery i podpalacze wypatrują lasów jeszcze
dziewiczych w których słychać śpiew ptaków i wycie
wilków prowadzących stado z dala od ognia z dala
od ognia trzymajmy się osłaniając starych słabych
niezdolnych do walki przewodnicy są wyłapywani
wpadają w sidła obława na głoszących prawdę
jest chwalona przez sprzeniewierzone prawo
autorytety do myśliwych dołączyli snajperzy
policja i służby specjalne nie ma ucieczki
nie ma nadziei nie ma wyjścia pozostały
nam tylko kły zjeżona sierść godność
której nie byli w stanie odebrać ani
tyrani ani dyktatorzy ani reżimy
które zawsze muszą przegrać
wobec Boga i walecznych
serc bijących własnym
rytmem wbrew bata
strzelającego nad
pochylonymi
głowami

16.09.2024
zdarzają się noce
cudów rozstępują się
ciężkie zasłony rozsianych
chmur przemienienia na niebo
wschodzi księżyc w pełni i gwiazda
Wenus w tej łaskawej chwili spokoju ciszy
i nadziei rodzi się dziewczynka którą Anioł Stróż
poprowadzi przez chaos zamęt i wojnę jeżeli możliwy
jest taki moment powrotu do miłości miecz dobra wstrzyma
napierająca ścianę zniszczenia i szaleństwa wysłanników piekieł
jest chwila światła i wiary silniejsza od potężnej fali wieczności i zła
harcownicy wojny zostali powstrzymani zapalniki nuklearnej zagłady
utonęły w wezbranych wodach Opatrzności czasami doświadczamy
cierpienia które ocala przed tragedią której nie dostrzegają ślepcy
głusi oraz pozbawieni rozumu w zamęcie chaosie w pomrukach
zbliżającej się apokalipsy zwycięża chwila ciszy oraz spokoju
chwila narodzin dziecka i nadziei która została odebrana
byśmy upadli na kolana i nie wznosili już rąk do nieba
zdarzają się jednak noce cudów rozstępują ciężkie
zasłony rozsianych chmur zamachowcy uciekają
porzucając opatrzone lunetami karabiny całe
zło przegrywa a my zwyciężamy w chwili
spokoju ciszy i nadziei kiedy rodzą się
dzieci kołysane bezpieczną pełną
gwiazd nocą prowadzącą przez
chaos zamęt i zbliżającą się
wojnę do najjaśniejszego
światła i źródła życia
które jest silniejsze
od śmierci oraz
zniewolenia

18.09.2024
bezsilni uciekamy
w sen coraz bardziej
surrealistyczny bo nawet
w marzeniach dopada nas
mroczna rzeczywistość blinda
na statku pijanym młodości i łódce
łagodnej dzieciństwa w sennych wizjach
też chcą prowadzić na smyczy wyobrażenia
o locie w przestrzeni przez białe cumulusy dobrze
zapamiętane z przeszłości ale to właśnie w głębią tej
rozświetlonej nocy wchodzimy zbuntowani gniewni wolni
Rage rage against the dying of the light uciekamy w sen coraz
bardziej prawdziwy bo tylko w marzeniach możemy być bliscy
swobodnie szybować jakby otwierały się nam oczy skrzydła
w głębią tej rozświetlonej nocy wchodzimy zbuntowani i
gniewni i wolni Do not go gentle into that good night
zamykamy oczy i unoszą nas skrzydła podcinane
gdy w szeregu stoimy na drutach wysokiego
napięcia słuchając powtarzanych w kółko
przemówień i deklaracji lojalności Rage
rage against the dying of the light nie
jesteśmy bezsilni uciekamy w sen
coraz bardziej prawdziwy sen
na jawie w którym zrzuca
się kajdany rozwiązuje
języki zaciskające
na rękojeściach
przebudzenia
świt słów i
prawdy

 

Aleksander Rybczyński

 

.

O autorze:

.

Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie.

Fot. Hanka Kościelska

Wesprzyj Magazyn PC - zaproś mnie na kawę.

 

Subskrybcja
Powiadomienie
3 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej Sarwa
1 month ago

znakomite…

jerry
20 days ago

Amazing flow of intensity.