Aleksander Rybczyński – Szansa polskiej kultury?

Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie nie dlatego, że Polacy mieli już dosyć rządów Platformy Obywatelskiej i gaf Bronisława Komorowskiego. To prawda: czara goryczy na wadze nastrojów społecznych zaczęła przeważać naiwność i uległość wobec medialnej propagandy, ale musiało wydarzyć się coś niezwykłego, by odsunąć od władzy urzędującego od czasu tragedii smoleńskiej prezydenta.

Okazało się, że Duda, bez entuzjazmu zaakceptowany, jako kandydat Prawa I Sprawiedliwości na najwyższy urząd w Polsce, okazał się charyzmatycznym politykiem, który nie tylko zachwycił przeciwników aktualnego rządu, ale także ujął dotychczas biernych i młodych wyborców. Polacy uwierzyli w jego autentyczność, a co najważniejsze w szczerość deklaracji, obiecujących zjednoczenie narodu i pragnienie pojednania weteranów wojny polsko-polskiej. Styl kampanii prezydenta elekta i klasa, z jaką zmierza do oficjalnego objęcia urzędu jest wielką szansą dla Polski. Andrzej Duda zaskoczył wszystkich, a szczelina którą stworzył w monolicie politycznym wywołuje ożywczy przeciąg.

Nie należy się łudzić, że Prezydent będzie miał wolna rękę i okrągłostołowy system  nie będzie starał się go zniszczyć, podobnie, jak jego byłego przełożonego Lecha Kaczyńskiego. Nie sposób przecenić zagrożeń, którym będzie się musiał przeciwstawić wybrany 24 maja 2015 roku prezydent. Już dzisiaj jednak można zaobserwować zmianę tonu i pewną bezradność propagandy wobec ożywczego stylu polityki, którą będzie prowadzić Andrzej Duda.

Warto w tym kontekście zastanowić się nad stanem kultury i szansą, jaka otwiera się także przed jej środowiskiem. Sytuacja jest beznadziejna:  podział na salon i “salon odrzuconych” jest tak wyraźny, że nie ma mowy o żadnej tolerancji, czy próbach akceptacji światopoglądowo różnych koterii. Oficjalny “nurt europejski”,  namaszczony przez “Gazetę Wyborczą” i Wydawnictwo “Znak” wyrzuca wszystkich opornych i nie mieszczących się w kanonie intelektualnego dystansu do Polski i tradycji na pozbawione klakierskiej krytyki brzegi nieobecności.

Ironia i kpina stała się wyznacznikiem dobrego smaku, poza którym jest tylko wyszydzany romantyzm, patriotyzm i uznana za beznadziejnie nudną – pochwała wartości. Obowiązuje klasycystyczna maniera, zakorzeniona w relatywistycznych prawdach, albo ironiczny bunt, sięgający dna i wykraczający poza granice poznania. Pozornie uniwersalne prawdy nie drążą istoty cierpienia i porzucają bohaterów w bezimiennej pustyni, gdzie brak tożsamości stał się wątpliwą wartością.

Czy skorumpowane, zatwardziałe i zastraszone możliwością utraty przywilejów środowisko “wybitnych twórców” i “autorytetów” będzie skłonne wyciągnąć rękę do “odrzuconych” i nadstawić ucha na szepty, płynące z zaciśniętych ust cnoty? Czy niezłomni i zwyczajnie przyzwoici będą na tyle wielkoduszni, by nie wypominać zdrady i małości tym, dla których utrzymanie się na powierzchni było ważniejsze od rzetelnej oceny sytuacji i wierności naukom historii? (Tym bardziej, że konformiści jak zwykle ruszą wezbraną falą…) Czy wreszcie jedni i drudzy wybaczą sobie wzajemnie niedoskonałości artystyczne i brak geniuszu?

Zmiana na scenie politycznej Polski, charyzmatyczna postać Prezydenta, który wbrew dokonanym zbrodniom mówi o pojednaniu i jedności będzie także wielkim wyzwaniem dla artystów. Może szacunek wobec poszukiwania prawdy,  niezależnej drogi twórczej, prawa do buntu i miłości przyczyni się do powstania nowego forum, na którym będą spierać się światopoglądy i idee bez skazujących wyroków i banicji. Chodźmy za Prezydentem, dyskutujmy ze sobą, spierajmy się, bądźmy wierni swoim przekonaniom, ale ocalmy się od pogardy.

Aleksander Rybczyński

 

il. fragment oleju na panelu drzwiowym Kazimierza Głaza, fot. A.Rybczyński

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Szansa polskiej kultury?
9 years ago

Piekny felieton. “tak trzymaj”. lk