Kroniki poetyckie powstają od listopada 2015 roku. Z założenia miały być pisane codziennie, ale okazało się, ze poetycka forma zapisu i relatywna natura czasu uniemożliwiają taką dyscyplinę. Tygodnie walczą o równouprawnienie z dniami i chwilami, a bieg godzin nie zawsze jest jednowymiarowy. Kroniki przyjęły formę klepsydry, odmierzającej czas i ważącej słowa oraz litery.
Minął czas 5
Kroniki kwarantanny 3
.
07.04.
tłum przed
sceną na której
Nick Cave śpiewa
Jubilee Street pląsający
ramię w ramię z dłońmi pod
czarnym sufitem nieba żołnierze
wolności bez granic emisariusze snu
anioły prawa do bycia sobą buntownicy
tej samej rebelii która już dawno zatraciła
przyczynę oraz cel zwycięski oddział który już
dawno pokonał tradycję historię i siebie bez słowa
z pochylonymi głowami powoli idzie w rozsypkę krok
po kroku samotni buntownicy bez powodu oddalają się
od siebie na zalecaną odległość dwóch metrów zagląda
im w oczy strach i wszystko co było oczywiste i piękne jest
już tylko pustką którą może wypełnić tylko wiara oraz dusza
formują się w zagubioną grupę pustelników i pielgrzymów
snują się ulicami wymiecionymi z nadziei zamykają się
za drzwiami domów wybudowanych kosztem chwili
refleksji i zastanowienia braku czasu zaprzedania
wierzycielom i potędze odsetków dzisiaj dach
nie chroni przed niewidoczną burzą a dom
zatapia fundamenty w piasku jak trwoga
to do Boga ale jak powrócić skoro od
stu lat głosi się śmierć najwyższego
kościoły są już zamknięte a droga
krzyżowa odwołana pozostała
tylko wirtualna Golgota krzyż
kreślony dłonią przodków
w morowym powietrzu
wojna prowadzona
jest samotnie nie
o zwycięstwo a
o przetrwanie
08.04.2020
uznani pisarze
zawsze pracowali
w domu autorka wielu
książek napisała artykuł
dla Frankfurter Allgemeine
Zeitung obok banalnych uwag
oraz refleksji o odzyskanym czasie
jest tylko pawiem i papugą politycznej
poprawności ubolewa nad zamknięciem
z powodu epidemii granic objawia że wszyscy
umieramy tak samo niezależnie od pochodzenia
i koloru skóry przekonuje też że kwarantanna obnaży
upadek rodziny oraz więzi małżeńskich straszy wzrostem
zabójstw samobójstw i chorób psychicznych dostało się także
Polsce dla której każdy przyjezdny z zagranicy ma być podejrzany
nie trudno się domyślić właśnie takiego pisarskiego kunsztu oczekiwali
mecenasi współczesnej literatury i publicystyki czy będą jednak ją czytać
wtulone w niepewną bliskość rodziny wracający zza granicy do domu z ulgą
że kwarantannę spędzą w ojczyźnie i skazani na niekontrolowany przepływ ludów
w krajach zachodniej niegdyś cywilizacji odwróconej dzisiaj plecami do własnej
tożsamości namnożyło się wielu fałszywych proroków ich pełne iluzji głowy
wieńczą laurowe korony błyszczące fałszywym złotem tak poczerniałe
od gorącego oddechu epidemii współcześni celebryci oderwane od
rzeczywistości gwiazdy estrad i literatury nie udostępnią swoich
pałaców ani dla migrantów szukających łatwiejszego życia
ani dla czytelników szukających prawdy poza salonem
pierwszych stron gazet internetowych algorytmów
otwierających drogę do zbawienia i akceptacji
z rąk do rąk przechodzą pochodnie wieści
oraz manipulacji fałsz jest powielany i
rozpowszechniany przekazywany
jak niegdyś bibuła świadectwo
kontestacji i buntu ocal nas
Panie od pomyłek błędu
prowadzącego w mrok
zachwytu pustych
powtarzanych
na pewną
zgubę
słów
09.04.20
apostołowie
nie przyjdą dziś
na ostatnią wieczerzę
w tym roku nawet Chrystus
musi pozostać w izolacji siedzą
przy stołach każdy samotny gdzieś
w zaułkach podłych dzielnicach Toronto
jednosypialniowych mieszkaniach z czynszem
wysokim aż do nieba kryjówkach ponad garażem o
których nie wie nawet straż pożarna lokalny bóg urzędu
miasta Jezus będzie dzielił chleb podawał wino które pojawi
się na każdym z dwunastu białych obrusów a jego oczy spojrzą
na nas wszystkich przed milionami ekranów które stały się naszym
jedynym oknem na świat kratką konfesjonału i biblią przysięgi na wiarę
której zaprzemy się jak Piotr oszczędzony Ci zostanie pocałunek Judasza
jego zdrada zatrzyma się na chłodnym ekranie smartfonu rozejdzie się lotem
błyskawicy w sieci najbardziej łasej na złe wiadomości plotki obelgi przekleństwa
rzucane sprawiedliwym bezbronnym i nieustraszonym opustoszały ulice naszych
miast biegają po nich szczury a bezdomni zapadli się jak pod ziemię epidemia
epidemia powtarza pogłos przejeżdżających pustych tramwajów kiedyś biły
dzwony wszystkich kościołów w czasach hiszpańskiej grypy obwieszczały
śmierć uderzały w martwe niebo i głuche uszy opatrzności dzisiaj będzie
cisza kliknięciem w ekran wstaniemy od stołu a Chrystus pójdzie sam
prowadzony wśród chichotu z otchłani i codziennych wiadomości
mających odwrócić uwagę od prawdy i powinności jutro czeka
nas transmisja z Golgoty sprawozdanie z wydarzenia które
nie będzie odwołane nawet w godzinie epidemii w dzień
śmierci w chwili utraty ostatniej nadziei i zapomnienia
o obietnicy zmartwychwstania nikt nie wspomni tu
o nieśmiertelności duszy karmią nas statystyką
ilością zachorowań i zgonów trudno wspierać
cię modlitwą i odpowiadać na powołanie z
podniesionym czołem kiedy skazano nas
na oczekiwanie i bierność którą nazywa
się cnotą i męstwem gdy tylko wybrani
poniosą twój krzyż czując smak krwi
i śmiertelnego potu – to co zaważy
na naszym życiu ostatniej chwili
stanie się w zabitych deskami
kwaterach przez które tylko
oglądamy roztańczone na
wściekłych podmuchach
wiatru korony drzew
odbieramy sygnały
człowieczeństwa
bezwarunkowej
czystej miłości
10.04.2020
dziś Wielki Piątek
cały świat ukrzyżowany
pod ostrzałem z niewidzialnej
broni dziesiąta rocznica katastrofy
smoleńskiej paliliśmy znicze składaliśmy
kwiaty modliliśmy się i wołaliśmy o powołanie
międzynarodowej komisji wiemy już prawie wszystko
ale dowody nadal zamknięte w archiwach milczą jak grób
świadkowie a tych którzy mówili zmuszono do milczenia albo
nagłej śmierci odrzucono fakty i racjonalne argumenty światowe
media są bardzo ostrożne powtarzają wygodne kłamstwa które do
niczego nie zobowiązują dziennikarze czują się dobrze bo brak
dociekliwości posłuszeństwo są dziś nagradzane podobnie
milczą we wszystkich sprawach w których pytania są też
oskarżeniem prośby oraz żądania nie zostały spełnione
musimy czekać na prawdę której doczekają się nasze
dzieci a może dopiero wnuki jeżeli świat cywilizacja
podniesie się z klęsk żywiołu idei i ducha i wiary
nie wyruszymy drogą krzyżową nie pójdziemy
w marszu pamięci nie będziemy modlić się
przy grobie pańskim jesteśmy skazani na
samotny bunt pusty dom i przetrwanie
za zamkniętymi drzwiami szczęśliwi
którym dano uścisk dłoni bliskość
ukochanej porozumiewawcze
spojrzenie żywą obecność
której nigdy nie zastąpi
połączenie WhatsApp
telekonferencja ani
długa i szczera
rozmowa z
daleka
12.04.
Chrystus
zmartwychwstał
Alleluja ale w tym roku
triumf nad śmiercią obnaża
bolesną klęskę naszej cywilizacji
Wielkanoc jest w Kanadzie okazją do
przypominania o minionych i nadchodzących
świętach innych religii nikt już nie zauważa ani nie
wie dlaczego grób jest pusty nie radzimy sobie na Ziemi
nie radzimy sobie w niebie w Hiszpanii odmawia się respiratora
tym którzy całe życie pracowali i nigdy dotychczas nie prosili o pomoc
przemilcza się cierpienia docierających aż do kresu Golgoty koronawirusa
nie potrafimy sobie wyobrazić że na ulicach naszych miast eksplodowała broń
niewidzialna o nieznanym rażeniu ukrywa się przed nami prawdę i niektórzy są
przekonani że nie ma zarazy tylko dziwna odmiana grypy pozwalającej odbierać
wolność i prawa obywatelskie na ulicach Berlina mieszkańcy protestują przeciw
tyranii COVID – 19 śmierci nie widać a odgłosów dławiących się ofiar masowej
zagłady nie słychać pod kwitnącymi drzewami nie słychać w śpiewie ptaków
zwiastunów dobrej nowiny Berlińczycy nie protestowali kiedy odbierano im
tożsamość ich bunt to świadectwo posłuszeństwa i wiary w skuteczność
systemu zdolnego do powstrzymania każdej zarazy wyleczenia każdej
choroby gwarantem ich wolności był brak limitu prędkości autostrady
a szczególnie ich lewy pas były drogą ucieczki iluzją zerwania się
ze smyczy zakazów obowiązków dziś trudno wysiedzieć w domu
łatwiej krzyczeć w twarz policjanta patrzeć w jego oczy wirusy
wymknęły się z laboratoriów śmierci wirtualnej rzeczywistości
która bez udziału żołnierzy kładzie pokotem całą armię ofiar
obserwujesz nas Panie z królestwa Zmartwychwstania w
ciszy modlimy się tak przygnębieni że nie podnosimy
głowy nie dostrzegamy Twojej chwały jesteśmy tam
gdzie prowadzi nas wyobraźnia oraz internetowe
połączenia dzisiaj w nocy trafiłem o poranku do
klasztoru Benedyktynów w Tyńcu bywałem
tam przed laty często zachwycałem się
bogactwem ambony w kształcie łodzi
pokonującej złociste wzburzone
fale morza z wysokiego muru
otaczającego dziedziniec
patrzyłam na Wisłę na
sąsiedni brzeg który
wydawał się bliski
bezpieczny jak
pociagająca
nieznana
chwila
13.04.
piernik
kętrzyński z
torebki to rarytas
w czasach gdy zakupy
robi się raz na tydzień szybko
biorąc z półek tylko to co potrzeba
daleko mu do piernika przekładanego
powidłem śliwkowym oblanego czekoladą
oraz dekorowanego włoskimi orzechami Mama
robiła jeszcze biszkopt o złocistej chrupiącej skórce
trudno było zdecydować od czego zacząć – a na czym
skończyć Babcia piekła pyszne placki ze śliwkami kiedyś
jadłem je niechętnie ale dzisiaj nie czekałbym aż wystygnie
sam też wycinałem kruche ciasteczka kto nie pamięta tego z
dzieciństwa był przepis na jabłecznik ale najchętniej wracam do
szarlotki którą Hania szykowała dla mnie po przyjeździe nocnym
pociągiem z Poznania z czasem wypieki stały się wspomnieniem
życie nabrało tempa a gazownia odcięła bez ostrzeżenia dopływ
gazu zaczęliśmy odwiedzać cukiernie u Michałka na Krupniczej
i Cichowskich na Starowiślnej mają najlepsze makowce także
ciasteczka grylażowe w stosownych pudełkach strategicznie
kupiłem je kilka dni przed świętami kiedy nie formowały się
kolejki nikomu nie przyszło do głowy że za parę miesięcy
powrót do Krakowa okaże się niemożliwy a w kolejkach
będziemy stali po zapas sucharków po obu stronach
oceanu sztaujemy prowiant jak przed wyjściem w
samotny rejs dookoła świata tabliczki czekolady
makaron ryż ziemniaki topiony ser dżem miód
mleko herbatę kawę irlandzką whisky butelki
białego i czerwonego wina rybki w puszce
codziennie wydzielam skromne racje bo
nie wiadomo kiedy dojdziemy do portu
przeznaczenia – gotowanie stało się
rozrywką choć brakuje produktów
i trzeba poskromić wyobraźnię
zastępując ją rozwagą i zupą
z gwoździa gotuję według
opowieści z dzieciństwa
Cygan pitrasił Babcia
szykowała kluski na
parze smakujące
lepiej od każdej
wielkanocnej
babki ciast
i kubka
kakao
16.04.
wracali do
Polski całe życie
kupowali domy brali
po trzy etaty w rodzinne
strony lecieli raz na dziesięć
lat moment nigdy nie był dobry
trudno utracić to czego się jeszcze
nie zdobyło na stare lata pragnęli być
bliżej dobrego szpitala zachłystywali się
przestrzenią nie wyjeżdżając nigdy z miasta
gdzie dostali pierwszą pracę stali z uniesionym
wysoko czołem dokąd świat nie upadł na kolana
całą noc obserwowałem przez uchylone okno jak
sąsiedzi pakują samochód na wysyłkę do Polski jak
trwoga to do źródeł dzieciństwa miejsc zapamiętanych
na zawsze prowadziliśmy tutaj podwójne życie mierząc
czas według dwóch zegarków – sześć godzin różnicy było
tak jak wehikuł czasu który utracił kontrolę nad kierownicą
odbijając się od zachodniego do wschodniego południka
nawet ci którzy odnaleźli miejsce nie odnaleźli spokoju
ducha patrząc nocami w gwiazdy światła samolotów
emigracyjne domy stoją na kruchym fundamencie
z dala od cmentarzy rozświetlonych płomieniem
pamięci – budowaliśmy strażnicze wieże iluzji
sadziliśmy ogrody wśród których bawiły się
wiewiórki a nasze życie mijało w pięknie
którym nie można się nawet podzielić
opanowaliśmy sztukę odkładania
wszystkiego na później decyzję
podjęliśmy raz na więcej nie
było już sił żyliśmy z dnia
na dzień jakby chwile
w nieskończoność
trwały przenosiły
w bezpieczną
przyszłość
i pustkę
Aleksander Rybczyński
.
O autorze:
.
Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska
Weave a circle round him thrice, And close your eyes with holy dread, For he on honey-dew hath fed, And drunk the milk of Paradise.
Alek. Te wiersze pięknie opisują rzeczzywistość, ale dopisz proszę jeszcze jeden. Taki który jest wypełniony nadzieją, taką która “zakręci nam korbą”… Chyba, że już ci o nią coraz trudniej. Ściskam dłoń.