Minął dzień [1]
.
29.01.2017
minął prawie rok
od ostatniego dnia
korespondencji z życia
doczekaliśmy prezydentury
Donalda Trumpa sądnego dnia
dla liberałów piosenkarzy i aktorów
program telewizyjny nie zmienia się od
wielu miesięcy dopiero teraz widać standardy
etyki dziennikarskiej i słychać tę samą piosenkę
na jedynej oplatającej Ziemię fali radiowej całą dobę
cały rok nieustanny postęp tolerancja i bezkulturowość
codzienne depesze podcinają skrzydła prawdziwej historii
nasze dzieci stoją na peronie trzymając walizki w których
nie mieszczą się już nasze sny marzenia i heroiczne
podróże odjadą nagle wychylając się przez okno
spotykając nasze spojrzenia przez powietrze
drżące pod stukotem kół na rozmowę
będzie już za daleko głosy powoli
ucichną w szepty i znikną poza
horyzontem minie kolejny rok
od dnia godziny i minuty
kiedy wszystko było
możliwe i proste
31stycznia 2017
w niedzielę wieczorem
w Centre Culturel Islamique
na przedmieściach Quebec City
zginęło w wyniku terrorystycznego
zamachu sześciu muzułmanów było
wielu rannych w świat poszły sprzeczne
informacje w meczecie zauważono dwóch
napastników policja aresztowała Marokańczyka
i studenta miejscowego uniwersytetu potem ustalono
że zamachu dokonał tylko biały mieszkaniec Cap – Rouge
według ustaleń dziennikarza CBC Neila MacDonalda w historii
Kanady wszystkie masowe mordy były dokonywane przez białych
Chrześcijan pewnie dlatego od oceanu do oceanu pachnący żywicą
kontynent pogrążył się w żałobie a jego mieszkańcy upadli na kolana
uderzając się w piersi i deklarując miłość wobec braci muzułmanów
zbrodnia jest zbrodnią i zginęli przypadkowi modlący się ludzie
ale trudno zrozumieć dlaczego niektóre ofiary zasługują
na większe współczucie Kiedy mordowano Nathana
Cirillo obcinano głowy chrześcijanom zabijano
w Burkina Faso misjonarzy z Quebecu
nie organizowano czuwania przy
świecach nie było słychać
głosów protestu braci
w islamie naszych
najbliższych
sąsiadów
02.02.2017
wyjeżdżaliśmy na Zachód
w poszukiwaniu wolności kiedyś
była prosta i oczywista była najjaśniej
oświetlona i malowała ulice jak Delacroix
albo Raul Dufy i Joan Miro z jednej strony była
szarość z drugiej kolory a słowa były jak prawda i
kłamstwo białe albo czarne dzisiaj oczy pociemniały
i odbijają się w nich kolorowe śmieci a cały świat używa
wspólnego języka uniwersalnej nowomowy zwanej
polityczną poprawnością otwieraliśmy okna jak
Chief Bromden wielką marmurową konsolą
która rozpryskiwała się w bezkresny świt
horyzontu dzisiaj cała Ziemia ucieka
z orbity zmienia się klimat giną
bohaterzy w szkołach uczą
tylko przyszłości a tym
którzy pamiętają
historię i słowa
modlitwy usta
się zamyka
i króluje
śmierć
04.02.2017
trwa walka dobra
ze złem przekonuje się
nas że nie ma jednoznacznej
prawdy i każdą podłość zbrodnię
można wytłumaczyć postawiono na
kreskę niepamięci przemykającą przez
świat tak jak równa linia malowana kiedyś
na ścianach sowieckiej Rosji o czym mówił
sugestywnie Josif Brodski mamy widzieć taką
kreskę na wysokości oczu i nie wyobrażać sobie
powrotu do piękna i różnorodności Neil Gorsuch
został wybrany na sędziego Sądu Najwyższego
ma bronić wartości które Ameryka już utraciła
nie udało się Obamie mianować sojusznika
przegranej formacji rządzącej światem
co zrobił ustępujący rząd w Polsce
historia się powtarza a dobro zła
podszeptuje jedynie słuszny
scenariusz rozsądek jest
skazany na śmierć
w wypomnieniu
wojnę słów i
publiczny
lincz
05.02.2017
jeździli do Paryża
Wyspiański i Czapski
Chopin i Mickiewicz nie
mówiąc o Marii Skłodowskiej
która nie chciała poznać tego co
niewyrażalne tylko odkryć co oczywiste
a może równie bliskie Bogu dzisiaj w Paryżu
studiują nasi synowie nie poznali granic sekretów
formularzy paszportowych i beznadziejnego czekania
na rozpatrzenie wniosku i decyzję naczelnika wydziału
i sekretarza KC nasza miłość rozproszyła się w czasie
poznała granice państw przestrzeni i czasu rozmijała
się z sobą samotnie krążąc po ulicach Krakowa
i Poznania była wystawiona na nieobecność
i próbę piątego wymiaru zna szczegóły
i wie kiedy ziarno wypuściło kiełek
jest tym czym mogła być zawsze
rzuconą kotwicą uciszonym
oceanem pociągiem
wjeżdżającym
na peron
06.02.2017
korzenie zostały
odcięte odeszli bracia
a teraz siostra najstarsza
opiekunka rodzinnej legendy
pozostały wątłe gałązki blade liście
z których nikt już nie odczyta przyszłości
a historia pozostanie niedopowiedziana na
zawsze nie pytaliśmy kiedy można było pytać
nie dostaliśmy odpowiedzi bo odpowiedź czekała
na właściwy moment – ojcowie nie rozmawiali
z synami dziadkowie umierali za wcześnie
tylko miłość wymykała się samotności
i niosła światło pamięć i nadzieję
nie ma wyjścia z niespełnienia
powtórzymy te same błędy
umrzemy nie dzieląc się
tajemnicą ani skarbem
pamięci olśnieniem
chwili w obliczu
wieczności
10.02.2017
nadchodzi
czas prawdy
ci którzy odeszli
dają sygnały z nieba
ślą fotografie zaginione
w pamięci babunia Josefa
z mamą oraz Piotrusiem wujek
Janek z Marylką Franek z rodziną
przy zastawionym stole patrzą uważnie
jakby nie minęły dziesiątki lat od tamtego
wyjątkowego wieczoru który nie powtórzy się
już nigdy nadchodzi czas prawdy cienie przebiegają
znajomymi ulicami i przyklękają na wytartych kamieniach
kościoła Bożego Ciała świat zawsze był niebezpieczny
można było wsiąść do tramwaju zatrzymującego się
dopiero w Auschwitz trafić na przesłuchanie
w bezpiece ostatni raz spojrzeć na rzekę
która nie uchodzi do kresu podróży
ani do miejsca przeznaczenia
dzisiaj jest bezpieczniej
zaledwie nieliczni z
nas zginą nagłą
śmiercią tylko
głowy mamy
pochylone
wygasłe
oczy
.
Aleksander Rybczyński
O autorze:
Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska