Aleksander Rybczyński – Kanadyjska kanapka

Kanadyjska kanapka

 

Dwadzieścia kilka lat temu osiedlaliśmy się w Kanadzie, przekonani, że należy dostosować się do panujących w nowym kraju zwyczajów. Uczyliśmy się uśmiechać i pytać z powierzchowną troską “How are you?” Dostosowywaliśmy się do obowiązującej etyki pracy, mówiliśmy prawdę w urzędach i przyzwyczajaliśmy się do rytmu życia, wyznaczanego przez niezmienne daty w kalendarzu: Dzień królowej Wiktorii, Dzień Kanady, Kanadyjska Narodowa Wystawa, Dzień Pracy, Dziękczynienia i Boże Narodzenie.

Ktoś ze znajomych powiedział; musisz przyzwyczaić się do kanadyjskich kanapek – kanapki są tutaj tak bogato obłożone, że z trudem można je utrzymać w dłoniach i ugryźć! Była to prawda. W rozciętych kanapkach mieściło się całe gastronomiczne bogactwo: wędliny, sery, ryby, sałata, warzywa i rozmaite, do wyboru i koloru – sosy. Kanapka była symbolem dobrobytu, nieograniczanej wyobraźni zamawiającego i gwarantowała zaspokojenie głodu na wiele godzin. Z czasem sytuacja zaczęła się niestety zmieniać. Przyjeżdżający z całego świata, witani z otwartymi ramionami nowi przybysze niepostrzeżenie przestali stosować się do panujących w Kanadzie zwyczajów. Powoli zaczęli przejmować biznesy i wprowadzać do nich zasady, akceptowane w krajach, z których przybyli. Coraz częściej, zamawiając kanapkę, obserwujemy, jak obsługujący oszczędnie dodaje składniki. Zwykle są to sprzedawcy z dalekich krajów i odległych kultur. Ostatnio jeden z nich, podając kanapkę z tuńczykiem, zaproponował nawet większą porcję ryby, za dodatkowe dwa dolary. Odchodzimy od kasy, trzymając płaską, mizerną bułę, z której nieśmiało wystają pojedyncze paski sałaty.

Liberalny premier Justin Trudeau niemal w każdym przemówieniu wmawia Kanadyjczykom, że “różnorodność jest siłą” (“Diversity is strenght”). Za sloganem tym kryje się realizowany wbrew logice, ale konsekwentnie, plan zastąpienia kultury, opartej na tradycyjnych wartościach zachodniej cywilizacji, multikulturalną zbieraniną zwyczajów, kultywowanych w społeczeństwach, o zupełnie innych tradycjach i systemach przetrwania. Trudeau nie rzuca słów na wiatr: od wielu tygodni, ignorując obowiązujące prawo imigracyjne i prawo azylu, rząd kanadyjski buduje miasto namiotowe na granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Tam codziennie w nielegalny sposób, bez żadnych procedur, sprawdzających tożsamość i wiarygodność “uchodźców” do Kanady wpuszczanych jest kilkaset osób.

Tysiące przybyszów, omijających legalną i wyjątkowo zbiurokratyzowaną, często wieloletnią drogę imigracji, zanim uzyska stały pobyt, z pieniędzy podatników będzie utrzymywane przez państwo. Wielu z nich, po załatwieniu długotrwałych, prawnych formalności podejmie pracę, ale już nikt nie będzie od nich oczekiwał dostosowania się do obowiązujących od generacji zwyczajów. W imię tolerancji i poprawności politycznej będzie się szanować wszystkie, nawet barbarzyńskie praktyki, zapominając, że tylko akceptacja podstawowych wartości może być źródłem  stworzenia prawdziwej wspólnoty.

Z czasem słynna “kanadyjska kanapka” przypominać będzie chude, oszukiwane, smarowane margaryną kromki, zawijane z braku papieru śniadaniowego w propagandową gazetę i pakowane do pracy w totalitarnych reżimach, z których uciekała część przodków współczesnych Kanadyjczyków. Nowa kanapka będzie miała gorzki posmak utraconych złudzeń i ideałów. Przełkniemy ją jednak bez słowa protestu, tak, jak medialną papkę i wieczorne wiadomości CBC.

.

Aleksander Rybczyński

..

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Dwight
7 years ago

Nic dodać, nic ująć – sama prawda