Ostatnio sporo mówi się o Arthurze C. Kinseyu. Ten lewicowy święty, i szarlatan nauki, stosujący zbrodnicze praktyki badacz seksualności dzieci i krzewiciel IDEOLOGII, która na zawsze zmieniła prostolinijne oblicze świata jest obiektem demaskującej krytyki. W Polsce wielką zasługę w odsłanianiu prawdy o Kinseyu ma Krzysztof Karoń, historyk sztuki, badacz idei i kultury. W skali światowej najwięcej faktów ujawniła Judith Reisman, której pełna poświęcenia i rzetelności demaskatorska działalność rozpoczęła się na początku lat osiemdziesiątych, zyskując rozgłos dzięki poparciu administracji Prezydenta Ronalda Reagana. Za nią odezwało się wiele krytycznych głosów, z których najbardziej spektakularnym jest pewnie Benjamina Wikera, autora pozycji: “Dziesięć książek, które spieprzyły świat” [10 Books That Screwed Up the World]. Do jednych z tych książek, obok “Mein Kampf” Hitlera i “Manifestu komunistycznego” Marxa zalicza sztandarowe dzieło Kinseya “Sexual Behavior in the Human Male “. Rozdział poświęcony Kinseyowi, ujawnia wszystkie szczegóły kariery i metody badań “ojca rewolucji seksualnej”, mimo tego, że autor nie dostał nawet pozwolenia od “The Kinsey Institute for Research in Sex, Gender, and Reproduction” na przytaczanie cytatów z wypowiedzi Kinseya, założyciela tej uniwersyteckiej mekki edukatorów seksualnych.
Można by sądzić, że wysiłki odbrązowienia wyniesionego na naukowy Partenon Amerykanina i symboliczne próby obalenia pomnika tego guru seksuologii będą skuteczne i prawda o dziele Kinseya stanie się powszechnie znana. Nic podobnego: podczas kiedy burzy się domniemane symbole rasizmu i białego suprematyzmu, bezcześci postacie Matki Boskiej i Chrystusa, reprezentujących najwyższą świętość w religii chrześcijańskiej, upamiętniająca Arthura Kinseya płyta portretowa z pochwalną inskrypcją jest dzisiaj pilnie strzeżona w chicagowskiej “The Legacy Walk” LGBTQ, a “osiągnięcia” Kinseya są z pietyzmem wychwalane przez rozmaite, powszechnie cenione autorytety. Polskim przykładem tego uszanowania jest postawa seksuologa, profesor Lwa Starowicza, który konieczność wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół dla najmłodszych dzieci, motywował rezultatami badań amerykańskiego autora dzieł, które tak naprawdę stały się podkładką do demoralizacji amerykańskiego społeczeństwa i demontażu przekonań, które były podstawą do moralnej i etycznej oceny seksualnych zachowań cywilizowanego człowieka.
Na czym polegają nadużycia Kinseya, których celem było nobilitowanie zdegenerowanych skłonności i legitymowanie zbrodniczych metod eksperymentów, które nawet trudno nazwać badaniami.
Manipulując statystyką Kinsey zmierzał do z góry zaplanowanych wyników, które miały uzasadnić całkowitą zmianę zachowań, a perwersję i niemoralne praktyki wynosić do rangi normalności. Badania życia seksualnego przeprowadzał wśród więźniów, ludzi z marginesu, a szczególnie chętnie wśród tych, deklarujących – delikatnie mówiąc – skłonności perwersyjne. Dzięki temu uzyskiwał nienaturalnie wysokie wskaźniki procentowe osób homoseksualnych w stosunku do całej populacji i nieprawdziwą statystykę, dotyczącą współżycia przedmałżeńskiego, niewierności i braku przywiązania do wartości, które uchodziły zawsze za podstawę rodziny.
Trudno przecenić rozmiar szkód, które wyrządziły tak spreparowane dowody powszechnego odrzucenia moralności, braku przyzwoitości i stosowania się do zasad: skoro bowiem prawie wszyscy lekceważą sobie fundamentalne wartości, można usprawiedliwić każdą dewiację, a spełnianiu zachcianek nadać rangę szlachetnej realizacji osobowości. Nad tym obszarem eksperymentów i pseudonaukowej manipulacji można by jeszcze prowadzić dyskusje i racjonalnie kwestionować rzetelność ustaleń Kinseya,
Niestety część “dzieła” tej ponurej postaci dotyczy dzieci, a metody jego eksperymentów, sposoby uzyskiwania “danych” i wnioski, które stały się podstawą usprawiedliwiania pedofilii były zwyrodniałym zastrzykiem, uzasadniającym rozkwitającą dzisiaj ideologię powszechnego, seksualnego wychowania kilkuletnich już dzieci. Dla tej, na ogół przemilczanej, zbrodniczej działalności nie ma usprawiedliwienia i wiedza o niej, praktycznie zatajona, powinna stać się powszechnym powodem do weryfikacji neomarksistowskiej wizji kultury.
Na czym polegało badanie seksualności dzieci przez Kinseya? Jego zasadniczą winą jest wprowadzenie do nauki i społecznej świadomości przekonania, że dzieci, już od wieku niemowlęcego są istotami seksualnymi. W tomach kluczowego jego dzieła, znajdują się przerażające tabele, ukazujące statystykę zachowań seksualnych niemowląt i kilkulatków. Podają one szczegółowo jak często i ile razy dzieci osiągały orgazm. Badania te prowadzili dla niego pedofile i “ochotnicy”, opłaceni z zasobów instytutu, finansowanego przez rozmaite fundacje, a szczególnie Fundację Rockefellera.
W filmie ‘Syndrom Kinseya” mówią o tym świadkowie, między innymi kobieta, która jako dziewczynka była wykorzystywana przez ojca i dziadka, “współpracujących” z amerykańskim naukowcem. Mierzyli oni stoperem czas do osiągnięcia przez dziewczynkę orgazmu, za który uznawano omdlenia, konwulsje, drgawki, krzyk i płacz. Takich współpracowników, torturujących dzieci, Kinsey miał setki. Ich ohydna pedofilia usankcjonowana była “dokumentacją”, skrupulatnymi notatkami, które “badacze” przekazywali Kinseyowi do jego “studiów”. Trudno sądzić, by jednostki zdolne do podobnych zachowań miały jakiekolwiek wyrzuty sumienia, ale może po to by je zdławić, diabeł Arthur z Bloomington przekonywał, że jego doświadczenia pomogą dzieciom w przyszłości radzić sobie z własnym życiem seksualnym. Jednym z kolaborantów Kinseya był Fritz von Balluseck, pedofil, były komendant gestapo w Jędrzejowie, gdzie wykorzystując swoją wszechwładną pozycję gwałcił dzieci, wysyłając je później na roboty do Niemiec. Po wojnie nie zaprzestał pedofilskiego procederu: jako członek badawczego zespołu Kinseya przesyłał swoje “notatki”, nie słuchając nawet rad troskliwego przełożonego, by był ostrożny. Von Balluseck został w końcu przyłapany i skazany za morderstwo dziesięcioletniej dziewczynki.
Według opinii bliskich współpracowników, Arthur Kinsey był sado-masochistycznym zwyrodnialcem, są przypuszczenia, że zmarł w wyniku samookaleczeń, którymi systematycznie się torturował. Wikipedia wspomina, że “jest postacią kontrowersyjną”, ale jego diabelskie praktyki są przemilczane, bo przecież nie wypada dzisiaj atakować lewackich “świętych”
Nawet amerykańska “National Library of Medicine” [Narodowa Biblioteka Medyczna] wystawia mu laurkę, a jako przyczynę zgonu podaje chorobę serca, tytułując go ‘Pionierem badania płci”
Jak to jest możliwe, że do dzisiaj książki Arthura C. Kinseya są lekturą obowiązkową na uniwersytetach, a Instytut jego imienia działa do dzisiaj i jest w majestacie prawa finansowany z licznych dotacji?
Aleksander Rybczyński
Wesprzyj Magazyn PC - zaproś mnie na kawę.
O autorze:
Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska
.
.
Bardzo dobry artykuł, który przy okazji porusza problem lewackich świętych. Che Guevara był patologicznym mordercą; Matthew Shepard był męską prostytutką i handlarzem narkotyków, zamordowany zaś został nie przez “homofobów”, a swych własnych koleżków; nawet Martin Luther King Junior – postać nieskończenie bardziej zasłużona od wszystkich innych tu wymienionych – okazał się w świetle najnowszych biograficznych odkryć (szybko uciszonych w mediach) seksualnym maniakiem. Rasistowskie poglądy Margaret Sanger, założycielki Planned Parenthood, były oficjalnie ignorowane aż do chwili obecnej. Gdyby lewicowcy chcieli zastosować kryteria “cancel culture” do swoich własnych idoli, niewiele z nich pozostało by na cokołach.
Szanowny Autorze – Książka Dr Judith A Reisman i Edwarda W. Eichela ukazała się w polskim tłumaczeniu w Wydawnictwie “Antyk” (Komorów, 2002), ze wstępem Moniki Wójcik Marka Czachorowskiego oraz posłowiem ks. abp. Kazimierza Majdańskiego. Krzysztof Karń w tym temacie wyważa otwarte drzwi.
W walce ze złem ani jedna, ani dziesięć książek nie wystarczy, trzeba o nim stale przypominać.To jest kwestia sumienia, nie oryginalności.
Może i drzwi są otwarte, ale kto przez nie przechodzi? Nie wiem, na ile znane jest polskie tłumaczenie książki Judith Reisman z 2002 roku; podejrzewam, że mało kto o niej pamięta. Krzysztof Karoń bardzo dużo robi, by zbrodnicza działalność Kinseya nie była przemilczana. Tylko po to został też napisany ten artykuł. Nie ma w nim niczego odkrywczego, ale ujawnione bulwersujące i wstrząsające fakty nie są powszechnie znane.
https://www.youtube.com/watch?v=pEMB_Uhfl40
Artykuł jest bardzo dobry, nie o polemikę mi chodziło! Nauka Kinseya jest dogmatem na wydziałach medycznych i psychologii na całym świecie i w Polsce, studenci są wręcz wrogo nastawieni do wszelkiej argumentacji, która kwestionuje uczciwość “badań” tego kryminalisty i hochsztaplera.
Szanowny Autorze, artykuł jest świetny, nie o polemikę mi chodziło! Studenci w Polsce (medycyna, psychologia) wierzą w “naukę” Kinseya jak w dogmat, traktują wrogo każdego, kto chce ich wyprowadzić z błędu, albo kwestionują całość zawartości książki Judith Reisman, bo jest wspierana przez Kościół – “umysł zamknięty” to byt rzeczywisty.